Do recenzji Miss Dior EDP z 2021 r. zbierałam się bardzo długo..., bo tak bardzo odbiega od zapachu, który miałam kilkanaście lat temu, że aż mnie trzęsie, ech...
Ale od początku...
Zapach powstał w 1947 roku, stworzony do pokazu, nazwę otrzymał na cześć siostry Christiana Diora.
Przez te wszystkie lata doczekał się czterech reformulacji oraz mnóstwa flankerów (flankerem w przemyśle perfumiarskim określa się nowe perfumy, które bazują, bądź nawiązują do wersji podstawowej, zazwyczaj pierwszej).
Ja niestety nie pamiętam w którym roku byłam szczęśliwą posiadaczką Miss Dior, ale wiem na pewno, że była to woda perfumowana, jakże różna od tej, którą mam dzisiaj.
Zainteresowałam się tym i okazuje się, że w 2005 roku powstała Miss Dior Cherie ( już nie produkowana), następnie w 2011 Miss Dior Cheri EDP
(reformulacja I), kolejna reformulacja (2) przychodzi w 2012 roku Miss Dior EDP, następna reformulacja (3) to rok 2017 no i wreszcie reformulacja 4, czyli wersja z 2021 roku.
Zapach sprzed kilkunastu lat był piękny, trwały, kwiatowy, soczysty, radosny, w bazie przypominał Chanel Mademoiselle. Miał w sobie ten szyk eleganckich i drogich perfum.
Dzisiejsza wersja Miss Dior jest bardzo subtelna, delikatna, prawie niewyczuwalna, taka "grzeczna", bez pazura. Zaczyna się piwonią, irysem i konwalią, w sercu róża (moim zdaniem róża jest najintensywniejsza i czuję w przeważającej części tylko ją), w podstawie głównie piżmo, wanilia, tonka, drzewo sandałowe.
Moje skojarzenie po popsikaniu się jest takie, jakbym się posmarowała balsamem i ta "balsamiczność", kremowość, mdłość jest tym zapachem.
Zapach blioskoskórny, trwałość na mnie 3-4 godziny, nie komplementowany, bez tzw. ogona.
Jestem bardzo rozczarowana tą reformulacją, która pozbawiona została trzonu Miss Dior, nie nawiązuje do najpiękniejszej edycji i jak dla mnie rozmija się z przeszłością Dior.
Poza tym uważam, że reformulacje tak dalekie od pierwotnej wersji, są po prostu nieuczciwe wobec klienta. Ja się nabrałam, bo chciałam wrócić do zapachu sprzed lat, pamiętając, że miałam Miss Dior EDP, a dostałam zupełnie inny zapach pod tą samą nazwą.
I dlatego uważam, że świętości się nie rusza!