W internetach straszny hype na baccaratowe nuty, a perfumy z Zary naprawdę są niezłej jakości, więc postanowiłam osobiście sprawdzić fenomen Red Temptation.
Nie wiem jak pachnie oryginalny MFK Baccarat Rouge 540, ale po powąchaniu kilku różnych perfum nim inspirowanych, chyba wiem o co chodzi z tą cukrowo-szpitalną nutą.
Pierwsze wąchnięcie w Zarze i... o rany, jakże mi się to podoba! Może pachnie tym pół miasta, ale mam to w nosie! Fakt, ten zapach można nieustannie wyczuć w tramwaju, sklepie, w kinie.. wszędzie. Ale mam to gdzieś, zapach naprawdę mnie oczarował i niemal powalił swoją mocą.
Jest to gourmand nad gourmandy - cukier w cukrze, posypany cukrem - i to takim prostackim, zwykłym białym, a nie jakimś trzcinowym z wyrafinowaną nutką. Słodki, mocny, ulepny, że aż w zębach chrzęści (ten cukier tak chrzęści, rzecz jasna). Ja osobiście nie wyczuwam silnie owych "szpitalnych" nut, o których niektórzy mówią. Ale wiem o co chodzi - jest tam taka odległa bandażowa nutka... tak jakby za rogiem było pogotowie, ale ja stoję pod cukiernią, więc jest słodko, a bandażami zawiewa z daleka. Ale i te bandaże mi się podobają (ha, pracuję w szpitalu, wszystko się więc zgadza). Spytałam chłopa czy czuje jakieś lekarskie wonie - odparł, że zalatuje mu lekko apteką. Farmacja blisko medycyny jest, więc się zgadza. Generalnie i jemu się podoba.
Aromat potężny, silny, cukrowy, ale z kwiatową słodyczą, a za wyjątkowość odpowiada ponoć szafran.
Parametry obłędne - jest i ogon, jest i projekcja. Trwałość - spokojnie kilka godzin.
U mnie była to miłość od pierwszego wąchnięcia, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Nie polecam fankom świeżych, czystych zapachów. To nie jest delikatniś. To mocarz jest. Wali w nos pięścią, aż w oczach ciemnieje. Mi się to podoba, ale co kto lubi.
Zalety:
- mocny, turbo słodki zapach
- potężne parametry
- nieprzekombinowany flakon