B.Fresh Stop and Smell the... Roses all Day Deodorant Dezodorant w sztyfcie `Róża`

Moim zdaniem jego zapach jest świeży i delikatny. Słyszałam wiele podzielonych opinii na jego temat, jednak dla mnie sprawdza się idealnie . Maskuje nieprzyjemne zapachy potu, nawet przez cały dzień. Jest super skuteczny . Uczucie świeżości trwa nawet cały dzień. Opłakiwanie starcza na spokojnie na cały miesiąc, czasem i dłużej użytkowania. Jest bardzo poręczny. Kosztuje bez promocji w rossmanie około 38 zł , ale uważam że cena jak najbardziej adekwatna do jakości produktu. Czasem idzie go „złapać” na fajnej promce.

Po 2h czuje smród potu. Zapach rózy po chwili przypomina starą babcie. Zapłaciłam za ten syf 40 zł i to najgorzej wydane pieniądze. Myslalam, że bede miala fancy fajny dezodorant a tu czuje tylko pot. Nie polecam.

Zapach róży jest obok jaśminu moim ulubionym kwiatowym zapachem. Dlatego gdy zobaczyłam to ładne opakowanie i powąchałam tester, kupiłam bez namysłu, mimo że prawie 40 zł za antyperspirant to trochę przesada. Użyłam rano, zachwycona zapachem…. Do tego spryskalam się Jasmin Rouge TF i zabrałam dziecię na wycieczkę do zoo… Wracaliśmy autobusem i byłam zdegustowana zapachem moczu w zbiorkomie… do czasu aż wsiadłam do auta i poczułam ten mocz ponownie. Pod moją własną pachą. Zapach róży zmienił się w nieprzyjemny fetorek. Nie czuć było potu tylko takie skiśnięte róże, które zapachem przypominają mocz. piękny zapach na dzień dobry. Zdecydowanie kupiłam go pierwszy i ostatni raz.

Ja również skusiłam się na zakup dezodorantu w Rossmannie po okazyjnej cenie. Testuję w tej chwili preparaty walczące z potem ponieważ dotychczas używane zaczęły mnie podrażniać i miałam reakcje alergiczne, które wcześniej u mnie nie występowały. Ponadto stawiam już na kosmetyki nietestowane na zwierzętach, co również zwróciło moją uwagę, bo na opakowaniu mamy symbol cruelty free, choć dopiero w domu doczytałam, że dezodorant został wyprodukowany w Chinach, co trochę ugasiło mój entuzjazm. Ale może i tam sytuacja w tej kwestii się poprawia. - OPAKOWANIE: mamy tu tubę w kolorze różu, która u dołu wyposażona jest w element, dzięki któremu wykręcamy dezodorant u góry – to taka duża pomada jednym słowem. Zabezpieczona jest okrągłą zakrętką w kolorze pudrowego różu. Szata graficzna jest świetna – prosta, a zarazem czytelna, choć na opakowaniu mamy dużo informacji i oznaczeń ( aluminium free, paraben free, natural fragrance, cruelty free). Z tyłu znajduje się nieco szerszy opis działania produktu w języku polskim oraz szczegółowy spis składników INCI. Opakowanie jest poręczne, wygodne w użyciu i bezpieczne by wrzucić do podróżnej torby. - KONSYSTENCJA: kosmetyk ma postać okrągłego sztyftu w białym kolorze, jest idealnej wielkości by jednym pociągnięciem pokryć skórę pod pachami cienką warstwą preparatu. - ZAPACH: tu zgadzam się z producentem – to naturalny zapach dzikiej róży, jakbym leżała obok krzaków z kwitnącą dziką różą. - APLIKACJA: sztyft pod wpływem ciepła ciała delikatnie się rozpuszcza, ale tylko na tyle by przenieść na skórę cienką warstwę kosmetyku. Nic się tu nie mazia, kosmetyk nie brudzi opakowania i nawet w nagrzanym od upału mieszkaniu nie rozpływa się. - DZIAŁANIE: tu skończyły się plusy produktu. By nie być gołosłowną testowałam kosmetyk kilka razy, w wolne dni (tak też zawsze zaczynam używać nowych dezodorantów czy antyperspirantów bo nie chcę się wstydzić wśród ludzi). Już pierwszego dnia się zawiodłam, ale spróbowałam jeszcze trzy razy. Dezodoranty lub antyperspiranty zawsze nakładam na świeżo umytą, osuszoną skórę. Dezodorant b.fresh po chwili się wchłania i pozostawia skórę zadbaną, nawilżoną i bez podrażnień czy reakcji alergicznych. Owszem, jest to dezodorant więc nie hamuje pocenia, więc wilgoć się pojawia, ale powinien eliminować nieprzyjemny zapach. No cóż, w nocy to działa, bo rano obudziłam się z pachami jeszcze pachnącymi różą. Gorzej było dalej. Jak co rano wyruszyłam z psiakiem na spacer i po powrocie do domu dotarł do mnie zapach potu. Różę zgubiłam gdzieś po drodze, a pozostały tylko kłujące w nos kolce. Od razu ruszyłam do łazienki by się odświeżyć i nałożyć sprawdzony produkt. Po kilki porażkach stwierdziłam, że jednak dłużej nie będę się męczyć. Trochę mi szkoda, bo dezodorant fajnie pielęgnuje skórę. Jest miękka, przyjemnie nawilżona, jak wspomniałam, ale cóż z tego skoro swojej podstawowej funkcji nie spełnia. Może zużyję do nocnej higieny – tutaj okazał się w porządku.

Dezodorant wyróżnia się na tle pozostałych specyfików przeciwko potliwosci, ładne opakowanie, duże napisy i opis producenta. Dezodorant kupiłam na promocji, aczkolwiek i tak wydałam na niego sporo bo coś ok. 23zl. W regularnej cenie jest dużo droższy. Jeśli chodzi o opakowanie, jest wykonane z plastiku, dość ciężki przez to mało praktyczny. Sam sztyft jest dobrze zbity, łatwo się wysuwa i dobrze rozprowadza, zabezpieczony jest przeźroczystym, plastikowym koreczkiem. Ja akurat zasłaniam nim szyft, ale można to też wyrzucić. Zapach, faktycznie różany, bardzo przyjemnie pachnie na początku, później ten zapach szybko się ulatnia i czuć pot. Jak się sprawdził na mojej skórze? Beznadziejnie Po nałożeniu antyperspirantu na suche pachy, działa przez ok. 3 godz. w normalnym czasie, kiedy się nie poce, jednak, gdy zdarzały mi się sytuację stresowe zamiast róż czułam pot. Musiałam co chwilę odświeżać pachy, to nie jest komfortowe, bo nie raz nie miałam gdzie to zrobić, lub na samym początku kiedy zaczęłam stosować antypersiprant miałam nie przyjemna sytuację, że mimo zastosowania było czuć ode mnie pot. Myślałam, że spłonę ze wstydu, bo na złość zapomniałam zabrać opakowanie ze sobą. Jak dla mnie pieniądze wyrzucone w błoto, zero ochrony.