Markę Swederm bardzo lubię i miałam okazję testować różne jej produkty. Niektóre uważam za rewelacyjne, a niektóre uznaję jako słabe, ale doceniam zawsze ich naturalny skład.
Przy ostatnich zakupach skusiłam się na pomadkę ochronną.
Lubię, kiedy kosmetyk oprócz swoich zalet pielęgnacyjnych jeszcze ładnie pachnie. No niestety ta pomadka dla mnie nie pachnie, a raczej trąca stęchlizną. Nawet sprawdzałam, czy nie jest przeterminowana. Wiecie jak śmierdzą zbutwiałe, stare kosmetyki? No właśnie takie określenie przychodzi mi na myśl, kiedy ją otwieram.
W zastosowaniu "tępa" trudno się nią pokrywa wargi. Musi się chwilę rozgrzać, wtedy sunie lżej ;)
No i opakowanie..., zazwyczaj nie opisuję w swoich recenzjach szczegółowo opakowań, gdyż uważam, że każdy widzi ;) i jeśli nie wyróżnia się niczym szczególnym , to nie poświęcam temu uwagi.
Tym razem zwracam uwagę na to, ponieważ skuwka źle się trzyma, spada. Ponadto jest zastosowany jakby odwrotny sposób odkręcania pomadki, przez co, jak się nie będzie jej trzymać, to samoistnie się chowa, co utrudnia smarowanie.
Gdyby nie wspaniały, naturalny skład i działanie ( ekstrakt z owoców oliwki europejskiej, kwas hialuronowy, masło shea, miąższ z liści aloesu, olej rycynowy, Witamina E, wosk kandelila, wosk słonecznikowy), kosmetyk wylądowałby na śmietniku...
Jeśli chodzi o działanie, to można śmiało napisać, że pomadka leczy spierzchnięte usta. Bardzo dobrze natłuszcza, zabezpiecza i świetnie się utrzymuje, co pozwala rzadziej ją dozować.
Nie kupię jej kolejny raz, ponieważ uważam, że są na rynku dostępne równie dobre w swym działaniu i składzie, a tańsze.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie