mam włosy naturalnie średniobrązowe, pofarbowane na czarno, a obecnie już właściwie lekko wyblakłą czerń z drobnymi brązowymi refleksami. Zależy mi na rozjaśnieniu wybranych fragmentów włosów na chłodny blond bądź wręcz biały, a ponieważ nie potrafię podjąć decyzji, wybór padł na rozjaśniacz – niech się dzieje co chce! Oczywiście ciężko oczekiwać takiego efektu na czarnych włosach, więc do produktu podchodzę na spokojnie, z oczekiwaniem efektu bardziej typu przywrócenie mojego naturalnego koloru włosów, niżeli spektakularnej przemiany czerni w biel.
w opakowaniu znajdujemy dwie saszetki (krem+proszek), których zawartość należy ze sobą wymieszać. Dla mnie to na plus, gdyż nie rozjaśniam całych włosów, więc nie potrzebuję przygotowywać dużej ilości mieszanki. Proporcje są 1:1, więc nie ma absolutnie żadnego niepotrzebnego kombinowania. Zawartość saszetek mieszamy ze sobą w plastikowej/porcelanowej misce/naczyniu aż do uzyskania jasnoniebieskiego kremu o drażniącym i nieprzyjemnym zapachu, ale dla mnie był wyczuwalny dopiero po podstawieniu sobie kremu bezpośrednio pod nos, więc komory gazowej w łazience na szczęście nie było.
gdyby ktoś mi kazał ocenić wydajność, to jakoś osobiście mam wątpliwości, czy cała mieszanka pokryłaby moje bardzo gęste i grube włosy sięgające do +/- karku, ale być może…
producent w instrukcji deklaruje czas rozjaśniania 25-45 minut (przy okazji zalecając zastosowanie dłuższego czasu w przypadku grubych włosów i/lub chęci uzyskania wyrazistego efektu) oraz rozpoczęcie farbowania tylnych kosmyków, ponieważ włosy przy skroniach i czole rozjaśniają się szybciej. Tak więc obficie nakładam mieszankę, zaczynając od tylnych włosów i czekam na efekty. I tu zaczęły się schody, bo po 45 minutach to dopiero zaczynało się cokolwiek rozjaśniać i to w dodatku zaczynając od skroni, mimo że tam mieszanka została najpóźniej nałożona! Przyjmując taktykę ryzyk-fizyk daję kosmetykowi jeszcze więcej czasu na działanie, co ostatecznie przerodziło się w 1,5-2h czekania. W końcu uznaję, że wypadałoby to w końcu zmyć, tak więc czynię. Następnie myję głowę bez nakładania dołączonej odżywki, gdyż w moim przypadku fizycznie dość ciężko byłoby ją nałożyć.
z mojej strony zostało zrobione wszystko tak, jak należało. Producent nakazał odczekać 2-3 tygodnie po farbowaniu, ja odczekuję aż 3,5 tygodnia. W zaleceniach znalazło się również rozczesywanie co jakiś czas włosów grzebieniem, by kosmetyk równomiernie zadziałał, tak więc było czynione. Niestety efekt okazał się średni – włosy rozjaśniły się na rudy brąz, w dodatku nierównomiernie, bo na końcówkach mam miejscami ciemniejsze włosy, przy uszach mam jaśniejsze, a w dodatku włosów po jednej stronie rozjaśniło się dwa razy mniej niż po drugiej. Nie daj borze jodłowy mieć idealnie proste włosy w takim przypadku, bo nawet na moich rozczochranych kosmykach, ułożonych nierzadko w artystyczny nieład, widać nierównomierne rozjaśnienie…
włosy objęte rozjaśnianiem wydają się być w gorszej kondycji, są takie bardziej podniszczone/podsuszone w stosunku do reszty.
podsumowując – mimo postępowania zgodnie ze wskazówkami, włosy rozjaśniły się strasznie wolno, nierównomiernie i na kilka różnych odcieni. Może posiadaczki i posiadacze blond kosmyków bardziej polubią ten kosmetyk, ja na ciemne włosy nie polecam
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie