Kremowy, zimowy bronzer od marki Bell zdecydowanie skradł moje serce. Wygląda na buzi bardzo naturalnie, jest łatwy w aplikacji i pachnie naprawdę cudownie.
Muszę przyznać, że nie należę do osób, które są wielkimi fanami świątecznych smaków czy zapachów typu cynamon, goździki czy suszone pomarańcze, natomiast w tym sezonie znacznie częściej sięgam z przyjemnością po kosmetyki stworzone specjalnie na tę najzimniejszą porę roku. Kiedy tylko ujrzałam w biedronkowej szafie Bell kremowy bronzer od tego producenta, nie mogłam się powstrzymać i z radością dorzuciłam go do koszyka. Od kilku miesięcy na moich policzkach króluje kremowe konturowanie, gdyż zaczęłam stawiać na makijaż bardziej stonowany, naturalny i neutralny, a tego typu kosmetyki zdecydowanie mi się z takową kwestią kojarzą.
Produkt zamknięty został w naprawdę niedużym, okrągłym opakowaniu wykonanym z plastiku. Wieczko jest całkowicie przeźroczyste i za pomocą złotej czcionki przedstawiono na nim logo producenta oraz nazwę kosmetyku. Danko posiada ciemnozieloną barwę, a na jego spodzie umieszczony został bardziej szczegółowy opis kosmetyku. Opakowanie zamykane jest metodą na klik.
Kosmetyk ma bardzo przyjemną konsystencję. Jest kremowa, sunąca niczym masełko, ale zdecydowanie nie jest ona tłusta czy oleista. Dodatkowo należy się tutaj pochylić nad zapachem, gdyż chyba nigdy nie miałam do czynienia z tak mocno pachnącym produktem do makijażu. Ewidentnie czuć tutaj cynamon, piernik oraz korzenną pomarańczę. Jak wspomniałam wyżej, zwyczajnie nie należę do fanek tego typu nut zapachowych, ale tutaj robią one na mnie bardzo dobre wrażenie, a dodatkowo nawet czuć je na twarzy przez około godzinkę, a nawet i dwie. Z tego co wiem, produkt dostępny jest w jednym odcieniu, który określiłabym jako mleczna czekolada. Jest neutralny w tonacji, ani nie za chłodny, ani nie za ciepły, a dodatkowo dosyć jasny. Dodatkowo jest to kosmetyk o naturalnym, bardziej matowym wykończeniu, bez drobinek rozświetlających.
Bronzer nakładam za pomocą płaskiego, niedużego pędzla pod kości policzkowe, na szczyt czoła, żuchwę oraz boki nosa, tak aby doskonale wykonturować buzię i delikatnie zmniejszyć optycznie jej rozmiar oraz nadać trójwymiarowości. Następnie rozblendowuje kontur gąbeczką, nadając mu miękkich i bardziej delikatnych linii. Jest to bardzo prosty i szybki zabieg, ponieważ kosmetyk nie zastyga na skórze zbyt szybko i daje nam czas na to, aby zdążyć go swobodnie zaaplikować. Sam efekt wygląda bardzo naturalnie, oczywiście jest mniej zauważalny niż pudrowe konturowanie, ale przez to aż tak mi się podoba. Jest długotrwały, po przypudrowaniu spokojnie utrzymuje się przez kilka godzin.
Nie będę ukrywać, że kremowy, zimowy bronzer od marki Bell zdecydowanie skradł moje serce. Wygląda na buzi bardzo naturalnie, jest łatwy w aplikacji i pachnie naprawdę cudownie. Jak najbardziej warto po niego sięgnąć, zwłaszcza, że kosztuje około szesnastu złotych.
Zalety:
- Opakowanie
- Wydajność
- Cena
- Zapach
- Łatwość aplikacji
- Naturalny efekt
- Neutralny odcień
- Trwałość