Wszystko na co liczyłam otrzymałam, mascara byłaby moim hitem gdyby była odrobinę trwalsza.
Tusz nabyłam podczas tzw. szybkich zakupów. Potrzebowałam czegoś na wyjazd, a nie miałam głowy do długiego wybierania. Postanowiłam skorzystać z promocji i przetestowania czegoś nowego. Każdy kto czyta moje opinie wie, że w przypadku mascar bardzo często je wymieniam (co 1 – 2 miesiące). Podczas opisywania zalet, będę też nawiązywać do mojej poprzedniej recenzji, dotyczącej tuszu w różowym opakowaniu od tego samego producenta.
Moje rzęsy są cienkie, delikatne. Ani krótkie ani długie, proste i niestety potrafiące rosnąć w dół. Nie posiadają mocnego koloru, a przy cebulkach zdają się być jaśniejsze niż w innych miejscach. Zależy mi na tym by móc je wytuszować blisko powieki, jak bardzo tylko się da. Choć trochę pogrubić, przyciemnić i ładnie rozdzielić. Lubię nakładać kilka warstw dla mocniejszego efektu, dlatego zależy mi na maskarze która nie będzie robiła „owadzich nóg”.
OPAKOWANIE I WNĘTRZE
Tak naprawdę dopiero teraz uświadomiłam sobie jakiego zakupu dokonałam. W owym dniu liczyła się dla mnie nowość i korzystna cena. Firmę Wibo znam już od jakiegoś czasu i większość kosmetyków bardzo mi służy. Opakowanie ma przyjemny dla oka, soczysto zielony kolor, z różowym napisem Get Sexy Lashes, volume & curl mascara. Czyli z założenia, ma dodawać objętości/nadawać się dla cienkich rzęs oraz podręcać/unosić. Wszystko to czego szukam i potrzebuję :)
Niestety jak w przypadku większości produktów tego producenta, brakuje mi jakiegokolwiek zabezpieczenia przed pierwszym otwarciem. Nawet takiego mikroskopijnego, w postaci małej naklejki łączącej zakrętkę z resztą opakowania. Przerwanie jej ciągłości byłoby dla mnie jasnym sygnałem, że ktoś przede mną zaglądał do środka. Niestety niektórzy w stacjonarnych drogeriach odkręcają tusze, oglądają szczoteczki lub … aplikują, co negatywnie wpływa na termin przydatności i higienę produktu.
Tusz – podobnie jak u różowego brata – „nie klika” przy zamykaniu, często odnoszę wrażenie, że nie dokręciłam go do końca. Nie posiada zbierającej gumki ale na szczęście (jak to było w przypadku różowego) jego nadmiar nie osadza się na trzonku. Jedynie w trakcie stosowania coraz bardziej brudzi szyjkę, w której chowa się trzonek. Nie jest to jakoś specjalnie uciążliwe. Chociaż po kilku aplikacjach muszę wytrzeć nadmiar w chusteczkę. Zapach nie jest mocno wyczuwalny, w mojej opinii klasyczny, taki mascarowy.
Trzonek sprawia wrażenie długiego, podobnie jak w różowej ale szczotkę ma już totalnie inną. Po pierwsze jest ona silikonowa z idealnie osadzonymi wypustkami (odpowiednio dobrane odstępy i długość). Sam profil szczotki został dopasowany do wywijania i podkręcania rzęs.
W przekroju podłużnym jest wygięta w łuk.
DZIAŁANIE
Od samego początku (w przeciwieństwie do różowego) jest idealnie mokry, a szczotkę pokrywa równomiernie. W miarę stosowania nadmiar też lekko zbiera się na końcówce ale mi to w niczym nie przeszkadza. Natomiast ogromnym plusem jest możliwość wytuszowania moich rzęs, praktycznie od samych cebulek. Bardzo mi na tym zależy, ponieważ właśnie tam są najjaśniejsze. Kolce szczotki idealnie rozdzielają każdą rzęsę i równomiernie czernią ją na całej długości. W mojej opinii mascara bardziej wydłuża i unosi rzęsy. Tak... unosi … sama byłam w szoku, ponieważ co do zasady, podkręcenie mogę uzyskać jedynie przy pomocy zalotki. A tu proszę, taka niespodzianka! Jestem nią zachwycona. Jak wspomniałam na początku, moje rzęsy są proste i rosną w dół, a dzięki tej maskarze mogę je unieść ku górze. Taki zabieg otwiera oko. Dodatkowo, jestem w stanie dokładać kilka warstw, bez efektu owadzich nóg, dzięki czemu buduję długość.
Jako że natura obdarzyła mnie opadającą powieką, tak prawie każda mascara, ma tendencję do odbijania się na niej. Bywa to mocno zauważalne, zwłaszcza wtedy kiedy nie mam nałożonych cieni. Dlatego w ocenie końcowej nie biorę tego faktu pod uwagę. Na „gołej” powiece odbija się po kilku godzinach w innych miejscach, przy dobrej pogodzie i średniej aktywności fizycznej – trzyma się dzielnie (o ile nie dotykam oczu:) Nie kruszy się i wyjątkowo dobrze radzi sobie także z dolną powieką. Najczęściej do jej opracowania, muszę korzystać z jakiegoś na wpół zużytego tuszu, a tutaj nie ma takiego problemu. Niestety po ok 8h potrafi delikatnie mazać się w okolicy dolnych rzęs. Prawdą jest to że ta niedogodność znika w kontekście tylu superlatywów.
PODSUMOWANIE
Cieszę się z dokonanego zakupu. Był to dla mnie strzał w dziesiątkę. Idealnie wpasował się w moje wszystkie potrzeby. Pięknie rozdziela każdą rzęsę, unosi – tym samym powiększając oczy. Nadaję soczystą czarną barwę, a przy większej ilości czasu daje możliwość budowania. Demakijaż wykonuję przy użyciu klasycznych produktów, wszystko bardzo łatwo schodzi. Zauważyłam, że tusz podczas budowania wielu warstw kończy się trochę szybciej niż inne. Jednak nie przeszkadza mi to.
Zalety:
- Idealny dla cienkich, delikatnych, rosnących "w dół" rzęs
- Dodaje objętości
- Pięknie wydłuża
- Można budować warstwy bez efektu "owadzich nóg"
- Dobrze wyprofilowana sylikonowa szczoteczka
- Łapie wszystkie, nawet najdelikatniejsze, rzęsy
- Otwiera oko - unosi rzęsy
Wady:
- Brak zabezpieczenia przed pierwszym otwarciem
- Po ok. 8h potrafi delikatnie mazać się w kąciku oka
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie