Serum złuszczające do ciała było drugim elementem zestawu, który otrzymałam w ramach testu organizowanego przez Wizaż. Taki dodatek do pielęgnacji, to ciekawa sprawa, zwłaszcza że często muszę zmagać się z niedoskonałościami na dekolcie, ramionach i plecach, a także szorstkim naskórkiem. Byłam bardzo ciekawa tego serum.
Kosmetyk jest bezbarwny i posiada delikatnie żelową, lejącą konsystencję, dlatego lepiej aplikować go stopniowo i partiami, aby nie przelał się między palcami. Chociaż jest na tyle wydajny, że nie trzeba go sporo, aby dokładnie pokryć wybrany obszar ciała.
Zapach jest średnio przyjemny, kwasowy, ale taki już urok tego typu preparatów. Nie jest na szczęście inwazyjny i szybko się ulatnia.
Serum łatwo się rozprowadza i stopniowo wchłania, ale przez długi czas pozostawia klejący film, który jednak znika po zastosowaniu balsamu. Serum dobrze łączy się z kolejno nakładanymi kosmetykami, nie roluje się pod nimi. U mnie nie spowodowało żadnych interakcji typu pieczenie, mrowienie lub zaczerwienienie, ale też nie mam skłonności do podrażnień.
Kosmetyk przyjemnie złuszcza naskórek, sprawia że skóra robi się gładsza, a koloryt staje się zdrowszy i bardziej jednolity. Jednak działa stopniowo i łagodnie, bez gwałtownego i widocznego łuszczenia się naskórka. I chyba ta łagodność trochę mnie zawiodła. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi efekt po peelingach mechanicznych, kiedy skóra natychmiastowo robi się ultra gładka.
Zauważyłam jednak, że skóra, zwłaszcza na szyi, zagęściła się i stała się bardziej jędrna. Zbiegło się to z czasem testowania serum, a że kwasy odpowiadają także za syntezę kolagenu, to myślę, że ten efekt mogę w pewnym stopniu przypisać serum.
Po stronie minusów muszę zaznaczyć fakt, że preparat nie miał wielkiego wpływu na niedoskonałości. Nadal się pojawiały, może ciut rzadziej, i wcale szybciej się nie goiły. Dlatego nie mogę powiedzieć, żeby serum w 100% mnie zadowoliło.
Skład jest krótki i konkretny, bez zbędnych składników, a znajdziemy w nim: glicerynę, kwas mlekowy, kwas szikimowy, pantenol, kwas jabłkowy, kwas salicylowy, ektoinę, kwas laktobionowy, azjatykozydy, ekstrakt z owoców palmy sabałowej, ekstrakt z liści wąkroty azjatyckiej, alantoinę i hialuronian sodu.
Serum znajduje się w szklanej, ciężkiej i nieprzezroczystej butelce, która chroni zawartość przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Do dozowania służy pompka, zabezpieczona zatyczką.
Butelka jest matowa, w barwach beżu i brązu. Dodatkowo zabezpieczona kartonikiem z dokładnym opisem kosmetyku.
Cena do najniższych nie należy, dostępność chyba głównie internetowa, a do tego nie w pełni zadowalające efekty. Ciekawy i przyjemny kosmetyk, jednak nie wiem czy po zużyciu wrócę do niego.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl