Żel ten kupiłam z ciekawości i z potrzeby. Marka intryguje mnie odkąd tylko pojawiła się na Instagramie, a dopiero później w drogerii Rossmann. Mają produkty w przystępnych cenach, lecz wypełnione efektywnymi składnikami. Jak to nie być ciekawym :D?! W pierwszej kolejności postawiłam na żel do mycia twarzy. Kosztował mnie około 19 złotych.
Mam cerę mieszaną, wrażliwą, trądzikową. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki bywają na zmianę normalne i suche. Wybierając produkty do jej mycia jakoś niespecjalnie zwracam uwagę na to, do jakiego rodzaju cery są przeznaczone. Lubię testować wszystko - wraz z różnymi konsystencjami. Dla informacji tylko wspomnę, że kosmetyki marki Catch a Tiger mają być przeznaczone dla młodych cer, nawet nastoletnich, czyli w szczególności problematycznych. Tak się składa, że ja mam młodą cerę (choć już dawno nie nastoletnią) i problematyczną, więc tym razem trafił swój na swego ;p. I to rzeczywiście taki żel, który nie zrazi potencjalnego nastolatka do regularnego oczyszczania. Może jedynie zapachem, ale o tym później. Ma on żelową, dość rzadką, lekką konsystencję i pieni się w małym stopniu. Na pewno nie stworzy giga piany jak chociażby oczyszczające żele marki CeraVe. To nie taki ekstremalny poziom :D. To bardziej leciutka, kremowa pianka, otulająca skórę. Oczyszcza dobrze, lekko matuje, usuwa wszelkie zanieczyszczenia, ale przy tym nie ściąga skóry, nie przesusza. Czyli działanie podobne do wielu dobrych żeli dostępnych na rynku. Nie zauważyłam, żeby przy regularnym stosowaniu pomagał zapobiegać powstawaniu nowych niedoskonałości, więc albo jestem już na jego działanie za stara, albo może po prostu mój rodzaj trądziku jest tak uparty. Tak więc dla mnie to bardzo standardowy żel - dobry na początek dla nastolatków albo dla ludzi, którzy nie lubią współczesnych wymysłów rynku kosmetycznego.
Zapach ma specyficzny. Na pewno nie są to kwiatki i owocki, jak to często w drogeriach bywa. Dla mnie to zapach drzewny, może z jakimś małym przełamaniem. Jednak nie intensywnie i dusząco drzewny, tylko lekko i świeżo, jak taki świeży powiew wiatru w lesie, ale bez aromatu choinek :D. Przypomina mi trochę męskie kosmetyki. Aczkolwiek drzewne nuty tak naprawdę są uniwersalne dla każdej płci. Być może w ten sposób marka chciałą trafić zarówno w gusta chłopaków, jak i dziewczyn. Uważam jednak, że trafi szczególne w gusta chłopaków. Mnie ten zapach w tym żelu zaskoczył i nie byłam fanką, lecz nie mogę napisać, że jest brzydki.
Opakowanie to plastikowa tuba z zamknięciem od dołu typu zatrzask. Jest głównie matowa z małymi połyskującymi elementami. Kolorystyka szaty graficznej mi bardzo odpowiada - takie pastelowe kolory połączone z bielą zdecydowanie są estetyczne. Ogólnie marka nie zasypała nas obietnicami z kosmosu, więc jest utrzymany względny minimalizm. Całość ma dobrą jakość. Pojemność to 100 ml.
Zalety:
- 95,5% składników pochodzenia naturalnego
- Dobrze oczyszcza, usuwa wszelkie zanieczyszczenia, lekko matuje
- Nie ściąga skóry
- Nie piecze w oczy
- W jakimś stopniu ma wpływ na poprawę wyglądu cery, lecz w moim przypadku raczej minimalny
- Lekka, przyjemnie śliska konsystencja
- Dobra wydajność jak na taką pojemność
- Naturalnie wybrzmiewający zapach, choć może nie do końca w moim guście
- Ładne i dobrej jakości opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie