Uważam,że witamina C to królowa wśród składników aktywnych dla mojej cery.
Z tego powodu jak jestem w sklepie i widzę jakiś kosmetyk z jej zawartością, to nie wacham się go kupić.
Mam cerę przesuszoną ,ale z przebarwieniami różnego pochodzenia,bliznami potradzikowymi oraz naczynkami.Czasowo pojawia się u mnie rumień,ale także trądzik.
Mam pierwszy raz do czynienia z marką Skin Treats.Jest zagraniczna i mało popularna,dostępna tylko w Superpharm i w sieci.
Ciężko było znaleźć jakiekolwiek informacje na jej temat.Domniemam,że produkuje kosmetyki do pielęgnacji twarzy,duża oferta to maseczki.
W sporej ,zabarwionej na biało saszetce kupujemy produkt.
Ma ona prostokątny kształt,pomarańczowe wstawki ,również z grafiką pomarańczy,a na środku zdjęcie ,które ma odzwierciedlać to co znajdziemy we wnętrzu.
Przez opakowanie łatwo dostrzec sam płat,ale także ogrom płynu jaki mu towarzyszy.
Dla ułatwienia ma ona dwa miejsca do zerwania,co rzeczywiście następuje w sekundzie.
Z tyłu jest kilka opisów.
Jest to produkt nie testowany na zwierzętach.
Skład jest pozytywny,choć sama witamina C jest pod koniec składu.
Mamy tutaj najnowszą pochodną - 3 -O etylowy kwas askorbinowy rozpuszczalny w wodzie. Wykazuje silne działanie antyoksydacyjne, dzięki czemu zapobiega procesom starzenia zewnątrzpochodnego wywołanego głównie przez wolne rodniki.
Oprócz tego ekstrakty czy kolagen.
W środku znajdziemy maskę z wycięciami na oczy,usta i nos.
Jest dopasowana kolorystycznie elementów na saszetki,czyli pomarańczowa.
Zrobiona jest z hydrożelu-material jest śliski w dotyku,grubszy,na pozór wydaje się wytrzymały.
Trzeba przyznać co mnie zdziwiło aż pływa on w wodnistej,bezbarwnej i subtelnie zżelowanej esencji.
Wyciągając go z opakowania aż kapało z niego o jej nadmiaru.
Aromat tego ',cuda' choć na początku czuć mocno cytrusową woń to przeistacza się ona w smrodek i zajeżdża po chwili jakby alkoholem.
Maska nie była ściśle ułóżona w opakowaniu do czego jestem przyzwyczajona,a jakby wrzucona byle jak.Kawałek był powykręcany,pomarszczony, momentami pognieciony i wywinięty.Jego rozmiar był niewymiarowy-za krótki ,za wąski.
Nie dało się go dobrze nałożyć na skórę ,ślizgała się z niej ,odstawała ,a każda próba jej poprawienia kończyła się na coraz większych uszkodzeniach.
Okropność.
Myślałam,że jak się położę to jakoś przeboleję zalecany czas użycia,bo czułam przyjemny chłód,a nie odnotowałam żadnych działań niepożądanych.
Nie wytrzymałam jednak i postanowiłam wysmarować się samą esencją,której spora ilość została w saszetce.
Trzeba uważać,bo łatwo ją wylać poza dłoń.
Przez to że jest bardzo rzadka,spływała ze skóry.
Płyn błyskawicznie się wchłonął w moją skórę,pozostawiać jednak efekt delikatnej lepkości.
Ładnie rozświetlił skórę i nawilżył.
Stała się mięciutka w dotyku i wygładzona,a na następny dzień nie miałam żadnego podraznienia,a buzia ładnie się prezentowała.
Kosztowała mnie 8 zł i kupiłam ją w Superpharm.
Pomimo całkiem udanego działania,absolutnie jej nie kupię ponownie i jej nie polecę.
Podobne efekty możemy uzyskać wieloma innymi produktami,a kwestie techniczne tutaj to koszmar.
Zalety:
- Design❤️
- Cena❤️
- Działanie ❤️
Wady:
- Dostępność????
- Konsystencja esencji ????
- Materiał ????
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie