Tak, troszeczkę przepadłam, jeżeli chodzi o modę na perfumy arabskie, przyznaję się bez bicia. Nie ukrywam, to bardzo fajne odkrycie. Będąc w galerii za każdym razem muszę iść powąchać kolejnego randomowego araba. Fakhar też pierwotnie wpadł w moje ręce, ale odłożyłam go na półkę, bo już wtedy wiedziałam, że to nie jest to. Dlatego już wiem, czemu wręczanie komuś perfum na prezent jest dość ryzykownym pomysłem. Doceniam gest, naprawdę, ale ten zapach nie jest po prostu "mój", bardzo mnie męczy i ktoś tutaj dobrze podsumował te aromaty jako mydlane. Ja po prostu z takimi nutami nie jestem w stanie siebie znieść. Moja głowa ma dość już po godzinie. Nie wiem, czy ktoś wie, co mam na myśli (mam nadzieję, że ktoś też kiedyś miał takie odczucie :))
Flakon
Wygląda kiczowato. Nie wiem, to różowe złoto kojarzy mi się z łańcuszkiem kupionym w chińskim sklepie. Tak mi to wygląda trochę tak, jakby ktoś nie miał pomysłu na aspekt wizualny tych perfum i uznał, że "aa tutaj dam sobie blaszkę w formie lustra z logo, napisami", "a tutaj dam sobie jakieś białe wypustki z tyłu", potem z kolei "a tutaj sobie dam białą tkaninę", całość jest mocno bez ładu i składu. Mi po prostu nie leży. Ale! Żebym nie była już taka ultra czepialska, muszę go pochwalić za całkiem solidną zawleczkę, niezacinający się atomizer (działa ok i rozpyla odpowiednią ilość płynu) i po prostu solidność, jeżeli chodzi o materiał, z jakiego jest wykonany. Jest szklany. Mamy tutaj 100 ml perfum (raczej klasyk w przypadku arabów) i ja o flakon nie martwię się nic a nic. Ale można odnieść wrażenie, że on miał być na pokaz, ale no cóż... uważam, że coś nie pykło.
Trwałość
Wcale nie taka wybitna. Perfumy arabskie najbardziej cenię za to, że trwają przy mnie długo, a już szczególnie na ubraniach. Khamrah od Lattafy jest nie do zbicia. Myślałam, że tak samo będzie z Fakhar. No niestety nie jest to taka "żyleta" jak Khamrah właśnie, ale wciąż nie jest to też bardzo ulotny zapach. Trzyma się skóry tak 3-4 godziny, na ubraniach ciut dłużej. Dalej, nie ma takiej tragedii, ale miałam większe oczekiwania.
Projekcja jest mocna, czuć ogon. Mój facet potwierdza.
Nuty zapachowe i ogólny odbiór
No dobrze, zacznijmy od początku - od pierwszego kontaktu z tymi perfumami. Zamykam oczy, robię wdech i pierwsze co czuję to mydlane kwiaty, takie mdłe, mocno kremowe. No i kurtyna. Nie potrafię tego przeskoczyć, mimo że po kolejnym zachłyśnięciu się tym zapachem już gdzieś tam jestem w stanie wyczuć lekką słodycz owoców, w tym kwiatu pomarańczy. Może ta tuberoza po prostu przyćmiewa mi wszystko i mój nos się na nią uodparnia i odrzuca wszystko inne - poziomkę i granat. Ja ogólnie baardzo lubię owocowe, rześkie i lekkie zapachy. Ale ten do takich nie należy. One są mocne, otoczenie nimi zakwita, ale niestety nie różą. Róży nie czuję tutaj wcale, a szkoda, bo bardzo lubię delikatny aromat tego kwiatu. Na pewno są to perfumy ciepłe, ale nie nadają się na wiosnę, na ciepły i wietrzny dzień. Oj one jak już mogą lepiej wybrzmiewać jesienią. Ale dalej, raczej nie na mnie ;)
Z kolejnych pozytywów można wymienić raczej niższą cenę, niż inne perfumy tego typu. Poza tym to właśnie lubię w arabach, że za 100 ml produktu nie trzeba wydawać nie wiadomo jakiej ilości pieniędzy. Ja dostałam go na prezent, no cóż, nie do końca to jest to, ale warto było się przekonać, że jeżeli w drogerii już coś "nie pyka" na pasku i w nosie, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że oblewając się nimi dalej to może nie być to "to".
Mój partner uznał, że kupi mi go, bo dostał ode mnie próbkę Fakhar męskiej i te mu się podobały, więc zaufał marce, że wersja Rose będzie też ładna. Jest w tym jakiś sens, czy nie? :D
Bardzo nie chciałabym demonizować perfum, bo wiadomo, że ich odbiór jest bardzo osobisty, ale te nie są moimi faworytami i to tyle.
Ale to nie koniec mojej historii z arabami. Mam już swoje faworyty na szafce, na pewno wkrótce podzielę się kolejnymi wrażeniami, bo zabawa z nimi przednia :)
Zalety:
- niska cena
- duża pojemność i wydajność
- ciągnie się za nimi ogon
- dobrze działający atomizer i solidna zawleczka
Wady:
- flakon wygląda dla mnie kiczowato, o wiele za dużo wszystkiego i nie ma to ładu i składu
- nie wyczuwam tutaj róży, tuberoza wygrywa, owoce są przyćmione. Zapach jest dla mnie mydlany, mdły, męczy mnie
- trwałość nieco gorsza w porównaniu z innymi perfumami marki