Love Skin Honey Face Mask Maska do twarzy w płachcie z ekstraktem z miodu

Kupiłam kilka sztuk na promocji 1+1 w Lidlu, więc cena za sztukę wyszła bardzo mała. Nie spodziewałam się niczego specjalnego, a te maski okazały się świetne dla mojej cery i są chyba jednymi z najbardziej nasączonych esencją. Płachta jest średnio dopasowana do kształtu mojej twarzy. Jest trochę za mała, ale nie przeszkadza mi to w użytkowaniu. Tkanina w opakowaniu jest rozłożona na folii, której pozbywamy się przed aplikacją. Wszystko ładnie się wchłania, a cera jest mięciutka i promienna. Według mnie maska warta przetestowania. Sprawdziła się przy mojej mieszanej oraz wrażliwej cerze.

Maska marki przypadkowo znalezionej w Lidlu, która rozwija obecnie szersze podwoje w innych sklepach oferując np. balsamy do ciała w Dealz. Szata graficzna bardzo prosta, bo na białym tle ukazane były tylko kawałki plastra miodu ociekające nim, napisy w języku polskim zapewniające o właściwościach odżywczo-wygładzających. Płachta zatopiona w trochę większej ilości esencji (pozwoliło mi to jeszcze kolejnego dnia na wsmarowanie kosmetyku w skórę), wykonana z bardzo cienkiego - wręcz przezroczystego materiału złożona była zbliżoną wymiarami nakładką wykonaną z białej perforowanej folii, która miała tylko rozcięcia na oczy, nos i usta - miały zapewne bardziej otworzyć się po dopasowaniu do twarzy. Niestety u mnie wyglądało to komicznie-przerażająco niczym Jason z ‘Piątku 13-go”, bo stworzyły się tylko szparki na oczy (ciągłe zaczepianie rzęsami w zewnętrznych kącikach było wręcz nieuniknone), na mało wydatnych ustach nie dostąpiłam tego zaszczytu, dobrze, że chociaż przez nos mogłam z trudem oddychać, bo zapach początkowo był dla mnie zbyt bogaty. Zapach mleczka pszczelego, podobny do aromatu zamkniętego w opakowaniu kremu Eveline Gold Revita Expert 30, lecz trochę lżejszy i mniej chemiczny. Moja cera niedawno przeszła dużą próbę, bo z mieszanej z przetłuszczeniem w strefie T i rozszerzonymi porami i zaskórnikami na nosie i jego okolicach, suchymi obszarami pod oczami i policzkami zmieniła się w przesuszoną i silnie podrażnioną, wrażliwą z mocno podkreślonymi zmarszczkami i poszarzałą cerę, którą obecnie staram się wyprowadzić do akceptowalnego stanu. Czas spędzony z tą maseczką był dłuższy niż zaleca producent, ponieważ podczas oglądania filmu trochę przysnęłam, dlatego płachta znajdowała się na mojej twarzy lekko ponad godzinę. Początkowe 10 minut wypełniało lekkie szczypanie, później lekki chłód. Po ściągnięciu wierzchniej plastikowej maski cieniutka materiałowa płachta pozostała nadal mokra i idealnie przylegająca do twarzy, dlatego zdecydowałam się jeszcze zaczekać 5 minut, ale materiał nadal nie zaczął wysychać i stwierdziłam, że już czas zobaczyć co ten kosmetyk zrobił z moją skórą. Resztka esencji pozostała na powierzchni skóry wchłonęła się ekspresowo, nie musiałam niczego wmasowywać ani zmywać, bo nie powstała żadna lepka warstwa. Cera po zastosowaniu miała wyrównany koloryt, była wyraźnie uspokojona, bez zaczerwienień. Zmarszczki w zewnętrznych kącikach oczu i bruzdy nosowo-wargowe wyraźnie zredukowane, poziome linie na czole wyraźnie spłycone - widoczne tylko pod odpowiednim kątem. Nałożone serum nawilżające i krem wchłonęły się pozostawiając lekko lepki film, który utrzymywał się z delikatnym zapachem esencji z tej maseczki do czasu porannego oczyszczania. Kolejnego dnia po porannym oczyszczaniu nie zauważyłam żadnych podrażnień, zaczerwienień ani jakichkolwiek krostek (tego obawiałam się najbardziej), cera pozostała wygładzona; w ciągu dnia ani kolejnego następującym po nim zmarszczki nadal pozostawały słabo widoczne, krostki ani zaskórniki nie pojawiały się.

Wahałam się, jaką ocenę przydzielić, ponieważ jak na tę cenę maseczka bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie swoim działaniem. Jednak nie jest bez wad. No więc, maseczka występuje w formie płachty, która z jednej strony posiada dosyć grubą folię. Podejrzewam, że po to, aby utrzymać wyższą temperaturę. Folia jest jednak na tyle gruba i sztywna, że nie dostosowuje się dobrze kształtem do twarzy, ale nie ma też tragedii. Wszystkie otwory w masce, są bardzo małe i w moim przypadku nie mogłam otworzyć oczu, póki nie powiększyłam otworów nożyczkami. Teraz mi przyszło do głowy, że może ta meseczka była także na powieki i usta, ale na opakowaniu nic o tym nie było napisane. Poza tym, kolor, wielkość otworów i ogólnie cały całokształt twarzy w tej maseczce przywodzi złe skojarzenie skazańca, wysłanego na krzesło elektryczne... naprawdę nie przypominam sobie, żebym w jakiejś maseczce tak źle wyglądała. Aż ciarki prechodzą. Niby nie jest to najważniejsze w takim produkcie, ale jednak jak nie mieszka się samemu i ma się 20 min paradować w takiej masce to fajnie by było żeby nie wyglądać jak śmierć. Jeżeli chodzi o działanie to pozytywnie się zaskoczyłam. Twarz była ukojona, skóra mięciutka i nawilżona, koloryt wyrównany. Zapach słodki, miodowy. Wystarczająco przyjemny.

Przyjemna maska , dobrze poradziła sobie z przebarwieniami co mnie zaskoczyło pomimo że to tylko maska . Zawarty ocen jabłkowy może to przez niego tak dobrze niemal wybieliła mi buzię . Dobrze oczyściła , nie wysuszyła mi skóry , po zmyciu była bardziej napięta i lekko nawilżona ale tylko lekko bez szaleństw. Polecam wypróbować, nie wiem gdzie ją można kupić bo ja ją dostawałam od koleżanki .