Nam Professional by Wibo Perfect Lift Foundation Podkład do twarzy

Kupiłam na promocji, jest ciężki do rozprowadzenia. Palcami robi smugi niesamowite i wygląda to okropnie. Jednak gąbeczka lepiej Ładny efekt. Długo się utrzymuje

Kosmetyki od marki NAM bardzo lubię chodź nie kupuję ich zbyt często. Bardzo podobają mi się przede wszystkim opakowania tych propozycji, które są eleganckie i bardzo ładnie prezentują się w kosmetyczce. Tym razem postanowiłam dać się skusić promocji i zakupić dla siebie jeden z kilku dostępnych podkładów od tego producenta. Padło na propozycję z serii Perfect Lift. Na co dzień nie stosuję mocno kryjących podkładów, wolę naturalne krycia i wykończenie, nie widzę potrzeby nakładania zbyt mocnego makijażu, w którym nie czuję się zwyczajnie komfortowo dlatego zależało mi, aby recenzowany podkład był w miarę lekki i dawał naturalny efekt. Kosmetyk zamknięty jest w bardzo ładnym, prostym i eleganckim opakowaniu w formie szklanej buteleczki o pojemności trzydziestu mililitrów. Cena regularna wynosi ponad siedemdziesiąt złotych. Opakowanie jest transparentne i matowe, za pomocą srebrnej czcionki umieszczone zostały tutaj wszelkie, najważniejsze informacje na temat kosmetyku, takie jak jego nazwa , logo producenta czy opis produktu. W rolę aplikatora wciela się tutaj działająca bez zarzutu pompka. Spośród kilku dostępnych wersji kolorystycznych wybrałam dla siebie numer 02N o nazwie Naked. Jest to bardzo ładny odcień, mocno neutralny, bez wyraźnie ciepłych czy chłodnych tonów. Konsystencja jest bardzo lekka, sam poziom krycia określiłabym jako średni z możliwością budowania. Podkład daje nawilżające wykończenie, jednocześnie optycznie wygładza cerę. Moim zdaniem jednak w ciągu dnia sprawia, że wygląda ona na przetłuszczoną, nawet przy stosowaniu dobrej jakości pudru. Nie tworzy efektu maski. Trwałość na buzi jest bardzo dobra, kosmetyk nie ściera się w ciągu dnia. Podkład od marki NAM jest dobrą propozycją, jednak zdecydowanie bardziej powinien się sprawdzić w przypadku cery mocno suchej. Daje wygładzające wykończenie i ma dobre krycie. Wydaje mi się, że jestem w stanie polecić tę propozycję chociaż sama już pewnie po nią nie sięgnę.

Na początku lata kupiłam ten podkład w odcieniu 02 Naked, a kiedy wyszło słońce i trochę się opaliłam, to dokupiłam odcień 03 Warm Nude. Oba kupowałam na promocji, więc aż tak mnie ich cena nie zabolała, ale w standardowej cenie - prawie 80 zł! - uważam, że jest zdecydowanie za drogi. Jakością podchodzi pod Loreal, ale jednak to jest NAM, i z założenia miało być drogeryjnie, przystępnie, a jednak cena zwala z nóg. No więc najpierw porównanie odcieni. 02 jest bardzo jasnym neutralnym kolorem, a 03 ciepłym i trochę ciemniejszym beżem, ale wciąż po rozprowadzeniu dosyć jasnym (jeśli jesteście opalone, to wciąż będzie za jasny). Buteleczka jest szklana, ciężka, minimalistyczna, co bardzo mi się podoba. Pompka działa bez zarzutu i dobrze dozuje produkt. Generalnie jest to jedno z ładniejszych opakowań podkładów jakie mam. Podkład ma gęstą konsystencję, ale mniej gęstą niż pasta. Jest zbity i lepki, przez co dostaję ciarek, kiedy rozprowadzam go palcami. Nałożony palcami i nimi doklepany wygląda jednak najkorzystniej i daje najwięcej krycia, więc warto spróbować. Pędzel i gąbeczka też się dobrze sprawują. Podkład ma krecie średnie, które delikatnie można budować. Jest na wpół zastygający, wymaga przypudrowania, inaczej jest lepki i brudzi ubrania. Przez pierwszą godzinę jest wyczuwalny na twarzy, potem wtapia się w skórę i nabiera lekkości, by po ok. 10 godzinach znowu dać o sobie znać i to w taki sposób, że mam ochotę go zmyć. Jest trwały, co widać zwłaszcza, gdy trzeba zmyć go z palców, ale jednak nie na tyle trwały, by przetrwał bez poprawek cały dzień. Na mojej mieszanej cerze lekko się wyświeca. Czy liftinguje? Moja buzia tego nie potrzebuje, więc ciężko mi powiedzieć, ale fakt faktem, mając go na twarzy dostałam pochwały od dwóch osób, że mam na sobie ładny podkład. Nie zawsze jednak wygląda idealnie: pod nieodpowiednim pudrem potrafi się zciastkować, nie zawsze też lubi się z korektorem. Podsumowując to wszystko, jest to podkład, który lubię i nie lubię. Spodobał mi się na tyle, że dokupiłam drugą butelkę, nie narzekam, ale podejrzewam, że po zużyciu tych dwóch buteleczek trzeciej już nie kupię. Klikam jednak, że "kupię ponownie", bo jakby nie patrzeć, już to zrobiłam.

Podkład Nam Perfect Lift zakupiłam od razu po jego ukazaniu się w Rossmannie. Przyciągnął mnie swoim w miarę przyzwoitym składem ( jak na tego typu produkty). No i byłam ciekawa podkładu z Nam, gdyż jest to ogólnie mój pierwszy produkt z tej firmy. Opakowanie jest bardzo eleganckie - szklana buteleczka ze srebrną nakrętką. Dozowanie produktu odbywa się za pomocą pompki. Ale to nie opakowanie jest najważniejsze. Wybrałam odcień 02N Naked, który chyba najbardziej do mnie pasuje. Jest dość dziwny, jak dla mnie coś z pomarańczki w sobie ma, ale ujdzie. Najważniejsze, że nie ciemnieje. Nie jest gęsty, ale jakiś rzadki też nie. Powiedziałabym, że konsystencja w sam raz. Bardzo dobrze i szybko rozprowadza się na skórze. Krycie średnie, można delikatnie dobudować, ale dalej jest średnie. Bardzo ładnie wyrównuje koloryt, nawilża, ma świetliste wykończenie. Najważniejsze, że nie wysusza, nie podkreśla zmarszczek ani w nie nie wchodzi. Dlaczego jest kapryśny? Bo jednego dnia potrafi się ciastkować i ścierać po kilku godzinach a następnego wygląda nieskazitelnie przez cały dzień. Bardzo duże znaczenie ma nasza pielęgnacja. A także puder, bo jest to podkład, który trzeba przypudrować. Na minus cena - regularna 75 zł jest mocno przesadzona. No i zapach - mi się on kojarzy że starą szminką z kosmetyczki babci. Pewnie jeszcze nie raz u mnie wyląduje, bo nie jest taki zły, choć zachwytu też nie wzbudził.

Nie mam szczęścia do podkładów. Chyba całe życie szukam tego jedynego. I choć posiadam kilku faworytów ( niestety wysokopółkowych) to zamiast trzymać się tego co dobre zachciało mi się testów i nowości . Nie będę ukrywać, podkład NAM kupiłam bo był w promocji i dlatego,że miał same 5 w ocenach na Wizaż. Niestety będę tą, która zaniży mu noty. W swoim asortymencie posiadam w tej chwili ok 8 różnych podkładów z różnych półek cenowych. Mój ukochany Lancome (już się kończy,więc drżę że w końcu go zabraknie), Estee lauder (zawodnik tylko na wielkie wyjście), Guerlain (trochę za ciemny kolor,więc muszę mieszać z innym), Chanel (po pierwszych tygodniach zachwytu zaczął mi się ważyć), Bourjois & Inglot (jak się sprawują to zależy od dnia , Collistar (jest ok ale znowu zależy od kondycji skóry ), Pierre Rene (za ciemny i nie współpracuje z mieszaną cerą). Dodam,że są to różne podkłady, zarówno matujące, rozświetlające ,liftingujace gdyż moja cera miewa humory i dobór podkładu zależy od jej kondycji. Kilka kosmetyków NAM zdobyło tu całkiem dobre oceny,bo wypróbowaniu testera na ręce podkład wydał mi się całkiem przyzwoity,jednak po kilku próbach noszenia go na sobie ogłaszam kapitulację. Przede wszystkim mam wrażenie, że nie jest to podkład do skór mieszanych, aczkolwiek mam żal do producenta,że nie ma tej informacji na opakowaniu. Formuła podkładu przypomina mi rozświetlającą wersję podkładu Madara, który jest jakby delikatnie tłustawy i zapewne świetnie sprawdzi się przy cenach suchych ale przy mieszanych niestety efekt po kilku godzinach jest hmm daleki od ideału. Niby na początku wszystko zaczyna się fajnie, nawet ten nie do końca zdrowy błysk da się poskromić pudrem ale w ciągu dnia podkład zaczyna się ważyć i nieestetycznie świecić. Na ten moment nie wiem jeszcze czy chce mi się z nim męczyć, postawię i poczekam,może dostanie kolejną szansę,a jak nie pójdzie dalej w świat. Poszukiwania trwają nadal...

Kupiłam go zachęcona bardzo pozytywnymi opiniami na promce na oficjalnej stronie NAM za 37 zł. Pierwsze wrażenie - PACHNIE JAK KOSMETYKI Z ODPUSTÓW, O KTÓRYCH ZAKUP BŁAGAŁAM MAMĘ, GDY MIAŁAM 7 LAT. (czyli koszmar) Krycie przyzwoite, zgodne z obietnicami producenta, świetnie się blenduje. Po kilku chwilach oksyduje, i to dość mocno. Świetnie pracuje z kremowymi produktami do konturowania. Po przypudrowaniu strefy T wytrzymał cały dzień bez żadnych poprawek. Muszę przyznać, że wygląda na skórze rewelacyjnie. Ale niestety - mam ogromne ALE. Z bólem serca muszę przyznać, że kosmetyk nieprawdopodobnie zapycha. Po użyciu go kilka dni z rzędu koszmarnie mnie wysypało :( odstawiłam go na 2 tygodnie, uspokoiłam cerę i spróbowałam znowu - efekt identyczny. Zdecydowanie odradzam cerom trądzikowym!!!!!

Nie przypuszczałam że uda mi się to napisać, ale to jest mój ideał. Podkład, który jest tak dobry, że mam ochoty nakładać go ciągle i ciągle. Na mojej suchej skórze mało który podkład wygląda dobrze. Ten nie podkreśla tekstury i suchych skórek, ładnie wtapia się i staje się niewidoczny. Dokładnie jak mówi producent "druga skóra". Trzyma się przypudrowany cały dzień i wydaje mi się, że z godziny na godzinę coraz lepiej wygląda. Daje efekt zdrowej, promiennej skóry i tak...jest rozświetlający. Nakłada się świetnie zarówno palcami jak i taneczna. Ładnie łączy się z innymi produktami do makijażu. Uważam, że to najlepszy podkład drogeryjny i w ogóle.. najlepszy :)

Myślałam, że nic lepszego od podkładu smart flawless od NAM się nie trafi, a jednak! Kolor 01C SWAN pasuje do mojej cery jeszcze lepiej niż jego odpowiednik 01N z seri smart flawless, pięknie się na niej utrzymuje i to bez znaczenia jakiej pielęgnacji wcześniej użyję, a przede wszystkim genialnie wtapia się w skórę. Jedyny jego minus to cena, bo jest jednym z najdroższych podkładów w Rossmannie, ale na bank nie raz będzie na promocji.

Nie wypowiem się na temat działania pielęgnacyjnego podkładu, zakładam że jest znikome. Ale jako kosmetyk kolorowy - jest wspaniały. Krycie jest średnie z możliwością zbudowania do pełnego, ale przy tym nie wygląda on jak "tapeta" - jest bardzo naturalny, wygląda jak "Twoja skóra, tylko ładniejsza". Do tego jest bardzo trwały. Podsumowując, na pewno daje efekt wizualnego liftingu - skóra jest gładka, wygląda na jędrną i napiętą.