Każda kobieta lubi się wyróżniać. Koniec, kropka. Lubię i ja. Lubimy lśnić wśród innych, przecież to oczywiste i takie kobiece. Tylko zależy, co dla kogo oznacza to określenie...
Czy to ma być subtelny błysk, czy też potężny latarniany blask?
Jeśli chcesz pierwszego, odradzam zakup perfum pani Klum. Ich zapach na pewno nie pozwoli Ci zniknąć w tłumie, ale nie wiem, czy znajdzie się ktoś, kto wyczuje w Tobie dyskretną uwodzicielkę. Może ktoś z wyjątkowo stępionym powonieniem...
Drugi wariant, czyli efekt latarni, jak najbardziej zapewniony. Parafrazując: psiknij się, a znajdą cię. Wracając do rzeczonego wcześniej tłumu, jeśli się w nim pojawisz, świeżo wyperfumowana, to zapewne większość osób odwróci głowy, dostrzeże cię i... wróci do przerwanych zajęć. Zaintrygowanie, jeśli się nawet pojawi, to bardziej w temacie, co ta piękna kobieta na siebie "wlała"? A chyba nie o takie zainteresowanie nam chodzi, prawda?
Podsumowując: zapach jednorodny, krzykliwy w fazie pierwszej, mocny, zdecydowanie zbyt mocny, ale niestety to taka płaska "mocnizna", nie wzbudzająca większych emocji, mnie przebijająca się pieprzna gruszka irytuje, ale nie intryguje, w fazie drugiej czuję trochę frezji, raczej mdło i krótko, a śmierć przynosi temu zapachowi wanilia, gdyby ciekawie doprawiona, to pewnie najlepsza z całego tego towarzystwa. Ale i tak trudno zdąrzyć z odczytaniem, co też autor na końcu miał na myśli, bo po 2 - 3 godzinach zapach ten umiera śmiercią naturalną. Amen.
Ja zapach ten dostałam i, mam nadzieję, że ofiarodawca nigdy się nie dowie, to mój najgorszy prezent życia. Apel więc do panów głównie: nie rubcie nam tego, jeżeli nie macie pewności co do zapachowych preferencji waszej damy, bo możemy cierpieć, oj możemy. Ja cierpię już trzeci miesiąc...
Używam tego produktu od: jak wyżej - trzeci miesiąc
Ilość zużytych opakowań: niestety pierwsze w trakcie