Guerlain Nahema EDP 

Przełom lat 70 i 80. Guerlain wprowadza Nahemę... która jest dość trudna w odbiorze, bo kwiat róży we flakonie ukryty jest pod sporą ilością nut zielonych, wręcz szyprowych. Po psiknięciu wydaje się przytłaczający, ostry, męczący.. jak Mitsouko (wetywieria, brzoskwinia), ale potrzeba paru chwil aby Nahema zmieniła się w kwiatowo-orientalny pejzaż (róża bułgarska, jaśmin, hiacynt, balsam peruwiański). Pachnie bardziej szyprowo niż kwiatowo. Określam je jako: aldehydowa, mydełkowa, elegancka, szyprowa róża o intensywnym bordowym kolorze.

Jeden z trudniejszych (obok Mitsouko) zapachów Guerlaina, które miałam przyjemność poznać. Nuty bardzo obiecujące i większość lubię: bez, róża, brzoskwinia, hiacynt, konwalia... ale całość dla mnie (i na mnie) wychodzi bardzo poważnie i nie będę ukrywała - czuję, że Nahema dodaje mi lat. Perfumy trochę gorzkie, lekko kwaskowate, kojarzące się z zapachem różanej łodygi u podstawy korony. Brak tu słodyczy i pudrowych niuansów, całość kojarzy się z bujnymi, krwiście czerwonymi i dojrzałymi różami. Niewątpliwie eleganckie, w sam raz dla przedstawicielki burżuazji, ale w wieku zdecydowanie dojrzałym (to zapach, który naprawdę kojarzy się ze "starymi pieniędzmi"). Niestety, nie dla mnie. Przynajmniej jeszcze nie w tym wieku i nie na tym etapie życia, w którym jestem obecnie. Może spróbuję za dekadę. Zadedykowanie tych perfum Catherine Deneuve niewątpliwie zrozumiałe, ale absolutnie nie kojarzy się z Deneuve z filmu "Benjamin...", który urzekł Jeana Paula - to zapach idealny dla Marion Steiner z "Ostatniego metra".

To nie jest różany zapach, to żywa róża pulsująca na ciele kobiety, która ją nosi. Bezkompromisowa, skupiająca całą uwagę nie toleruje konkurencji. Trzeba umieć odnaleźć się w jej towarzystwie. Piękny zapach.

Nahema, na rowni z Samsara, to prawdziwie krolewskie, stare dobre maniery i styl "tamtego" domu parfumeryjnego Guerlain. Zapach tamtej epoki, gdzie panny znaly kilka jezykow obcych, byly dobre w sztuce, umialy sie zachowac... i gdzie kawalerowie byli dzentelmenami z prawdziwego zdarzenia. Zapach przenosi do Tajemniczego Ogrodu (F. H. Burnett), tylko bohaterowie- Mary i Dick sa juz po 20-tce, ale ogrod jest ten sam, niezmienny. Para siedzi w zielonym ogrodzie, wokol kwitna przywrocone do zycia krzaki roz, przed nimi na kamiennym stole z porcelanowych filizanek paruje jasminowa herbata, a na talerzykach obok lezy wlasnie brzoskwiniowa konfitura. Zapach slonecznego letniego ranku, budzacych sie roz, jasminowej herbaty i brzoskwiniowej konfitury- to wlasnie sedno Nahemy. Czas mija, sniadanie przechodzi w lekki obiad, zapachy staja sie delikatniejsze, bohaterowie opusczaja to miejsce, sluzacy juz zebral naczynie, ale slodki zapach brzoskwiniowej konfitury z kwitnacymi rozami nadal jest wyczuwalne na jednej ze sciezek ogrodu. Zapach jest trwaly, romantyczny, kobiecy i delikatny. Używam tego produktu od: od kilku lat Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50 ml