myślałam, że nigdy nie wystawię pełnej "piątki" żadnemu produktowi, zwłaszcza perfumom, ale.. myliłam się.
"le bouquet absolu" zdecydowanie na to zasługuje.
to zapach, jakiego długo szukałam: piękny, krystaliczny, świeży. pachnie jak bukiet świeżo zebranych kwiatów, zanurzony w krystalicznej wodzie.
albo inaczej- jak rosa, zebrana o mglistym, ale słonecznym poranku, z kwiatów.
róże i lilie- oto, co w nim czuję. wszystko jakby "rozwodnione", zroszone świeżą, czystą wodą.
jest przepiękny i intrygujący. ciągle "mówi" coś innego. zdecydowanie niejednoznaczny. niby świeży, ale słodki. niby kwiatowy, pozbawiony "soczystości", ale eksplodujący radością.
kobiecy, seksowny, ale nienachalny.
pojawia się i znika. jest ciepły, ale też chłodny.
może dlatego kojarzy mi się z świeżo ściętymi kwiatami i zimną, krystaliczną wodą.
pełen sprzeczności, i to mnie w nim urzekło od pierwszego "psiknięcia".
na początku czułam różę, potem dołączyła do niej, nie wiadomo czemu, lilia, a żadnego z tych składników nie ma w składzie. może to bergamotka tak psoci?
gdzieś tam błądzi słodycz poziomki, a jaśmin i orchidea "otulają" całą kompozycję. nie wyczuwam do końca drzewnych nut, piżma. są bardzo delikatnym tłem dla zapachu.
zapach jest BARDZO trwały. jak na wodę toaletową, ma żywotność większą niż niejedne EDP. na moich włosach wytrzymał aż 3 dni! (żal było mi go zmywać, ale pewnie przetrwałby dłużej). na ubraniach trzyma się równie długo, bez problemu wystarcza poranne psiknięcie, by zapach został z nami cały dzień.
buteleczka jest aż nadto zwyczajna- prosta, dość "tania" jak na givenchy. rządzi w niej minimalizm. wydaje mi się, że to jakiś ukryty przekaz: nie patrz na opakowanie, bo wnętrze może cię zaskoczyć.
mnie zaskoczyło.
tak bardzo, że już nie mogę doczekać się swojej własnego "bukietu" :)
żałować mogę jedynie tego, że to limitowana edycja.. szkoda, bo ten zapach naprawdę zasługuje na pozostanie na perfumeryjnych półkach!
Używam tego produktu od: niedawna
Ilość zużytych opakowań: próby w perfumerii