Oriflame Tender Care Krem uniwersalny

Moja babcia od lat zamawia Tender Care z Oriflame i zawsze przynosi mi kilka sztuk – i muszę przyznać, że naprawdę je uwielbiam. To taki kosmetyk, który wygląda niepozornie, ale sprawdza się do wszystkiego: usta, skórki, suche łokcie, nos podczas kataru – ratunek w każdej sytuacji. W przeciwieństwie do klasycznej wazeliny, ten krem ma o wiele lżejszą, bardziej aksamitną konsystencję. Nie zostawia tłustej warstwy, szybko się wchłania i zostawia skórę miękką i nawilżoną. No i ten zapach – delikatny, słodki, ale nie duszący. Dodatkowo opakowanie jest po prostu urocze. Małe, poręczne, idealne do wrzucenia do torebki, kieszeni, a nawet portfela. Mam zawsze jeden w łazience, jeden przy łóżku i jeden w torebce – serio. To taki klasyk, który warto mieć pod ręką – niby drobiazg, a robi robotę.

Na początku wspomne ze posiadałam już kilka wersji kultowego "tenderka"- marakujową, dwie arbuzowe a teraz kończę taką z masłem kakowym by przejść do "zielonego jablka" - z tego względu robie recenzję na stronie "klasyka", zeby nie pisac kazdej osobno. Balsam jest zamknięty w malutkim, kolorowym pudełeczku z którego produkt najlepiej jest nabierać szpatułką (ale można też czystym palcem). Zapachy są zawsze mile i słodkie, choć na wolących bezzapachowe kosmetyki czeka klasyk w jasnoróżowym opakowaniu. Kosmetyk ma nieco nieprzyjemną, tłustą konsystencję wiec właściwie nadaje się do użytku jedynie w domu - chyba że chcemy chodzić z pozlepianymi rękami. Aczkolwiek nawilża naprawdę zacnie - oczywiście nie zredukuje do zera poważniejszych podrażnień ale na mniejsze, dla mniej wymagającej skóry jest okej. Ja używam go na wiele przesuszonych miejsc więc starcza jakoś na 2 tygodnie ale wiadomo - jak będzie używany np. tylko do ust to wytrzyma dłużej. Uwaga dla osób które nie przepadają za tłustą warstwą na skórze - może pozostawiać wrażenie lepkości, mimo że nie brudzi ubrań.

Tender Care to wyjątkowy produkt, który towarzyszy mi już od wielu lat. Balsam świetnie nawilża, długo się utrzymuje i jest wielozadaniowy. Niejednokrotnie poza nawilżeniem ust stosowałam także miejscowo przy ekstremalnie przesuszonych dłoniach, gdy nic nie pomagało. Warto zaznaczyć, że w mojej opinii klasyczna, jasnoróżowa wersja ma najlepsze działanie. Balsam jest bezbarwny, bezzapachowy i ma gęstą konsystencję.

Produkt sam w sobie jest średniej jakości - nawilża, natomiast nie pozostawia dłuższego nawilżenia. Opakowanie bardzo utrudnia korzystanie z produktu, nie sprawdza się on w terenie, ponieważ jesteśmy wtedy zmuszeni użytkować go brudnymi palcami, co jest niehigieniczne i może wiązać się z jakimiś chorobami. Niestety nie zdecyduje się na ponowny jego zakup.

Oriflame tender care różowy był moim hitem przez jakieś 20 lat. Używałam go do smarowania ust, pomagał również na małe atopowe zmiany. Wystarczyło użyć rano i wieczorem i usta były super nawilżone. Niestety po zmianie składu, który nastąpił nie wiem kiedy, zauwazylam stopniowe pogarszanie działania. Musiałam zacząć używać go coraz częściej, a ostatnio to wręcz zaczal wysuszać mi usta, aż do pieczenia. Moja mam, która używa.go jeszcze dłużej ma podobne odczucia. Niestety z genialnego kosmetyku zrobili jakiś badziew, który zamiast pomagać, wręcz szkodzi. Jest mi bardzo smutno, bo muszę teraz zacząć poszukiwania czegoś nowego :(

Oriflame Tender Care to wyjątkowy produkt, wręcz kultowy. Jego formuła jest niesamowicie nawilżająca i delikatna, co sprawia, że skóra staje się gładka i miękka w dotyku. Uwielbiam, jak łatwo się wchłania i pozostawia na ustach delikatny, zdrowy błysk. Mam wrażenie, że wersja jasnoróżowa, podstawowa najlepiej nawilża. Wersje zapachowe mają co prawdą piękne zapachy, ale ich działanie jest słabsze. Wielką zaletą jest jego wszechstronność – można go używać nie tylko na usta, ale także na suche miejsca, takie jak łokcie czy kolana. często używam go do nawilżania skórek przy paznokciach. Opakowanie jest ładne i niewielkie, zmieści się do kazdej torebki. Niestety nabieranie go palcem bywa uciążliwe, zwłaszcza gdy ma się dłuższe paznokcie. Jest to kosmetyk, którego posiadam parę sztuk rozstawionych po domu, w pracy, by móc na szybko nawilżyć suche miejsca. Zdecydowanie polecam Tender Care każdemu, kto szuka skutecznego, a jednocześnie łagodnego kosmetyku do pielęgnacji!

Zawsze zmagam się z suchością ust, dlatego wypróbowałam już wiele balsamów, a Oriflame Tender Care jest jednym z tych, których używam obecnie. Opakowanie nie jest najwygodniejsze do użytku poza domem, ponieważ trzeba nakładać balsam palcami, co nie zawsze jest higieniczne. Jednak w domu mi to nie przeszkadza – balsam mam zawsze pod ręką. Często stosuję go jako SOS, kiedy moje usta są mocno spierzchnięte i potrzebuję szybkiej regeneracji. Balsam jest bezzapachowy i bezbarwny, ma gęstą konsystencję, która tworzy na ustach barierę ochronną, skutecznie radząc sobie z suchością. Używam go od wielu lat i nigdy nie miałam żadnych negatywnych reakcji.

Pamiętam gdy pierwszy raz go kupiłam i wszystkie koleżanki w liceum go używały. Jedna na dłonie, inna na usta. Nie ważne do czego się go używało, wiedziałam, że każdej z nas przynosi ulgę. Ten krem przejdzie do historii :) Bardzo dobrze nawilża, łagodzi delikatne podrażnienia czy otarcia, przynosi ulgę spierzchniętym ustom. Ja używałam go właśnie do tego ostatniego i przy regularnym stosowaniu moje usta były odżywione, nawilżone, a przy tym wyglądały jak delikatnie muśnięte błyszczykiem. Jest bardzo wydajny, nawet przy systematyczny używaniu starcza na bardzo długo. Ma dość nietypowy kształt, jak dla mnie to jego minus. Niby z łatwością można go używać, aplikować, ale po prostu mi nie odpowiada.

Nie zauważyłam żadnych efektów, o stosowaniu tego produktu.. Zostawił tylko tłusty filtr. Nie nawilżał i nawet czasem odnosiłam wraznie, że troszkę wysuszał skórę.

Oriflame Tender Care to kultowy krem uniwersalny, który od lat jest w mojej kosmetyczne (i kilka jego innych wersji zapachowych). Jego główną zaletą jest wszechstronność - używam go do nawilżania skórek wokół paznokci, na suche łokcie i kolana oraz jako ochronę przed wiatrem na zimę. Konsystencja kremu jest gęsta, ale łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Zapach jest delikatny i przyjemny, co sprawia, że aplikacja jest prawdziwą przyjemnością. Opakowanie jest małe, zmieści się do malutkiej kieszeni czy torebki, ale trochę ciężko wydobywać z niego produkt. Oriflame Tender Care to solidny wybór dla osób poszukujących wielozadaniowego kremu do codziennej pielęgnacji, o lekkiej formule i przyjemnym zapachu.

Produkt jest bardzo wydajny wystarczy na kilka miesięcy dostępny w wielu różnych zapachach wszystkie pachną pięknie. Balsam Jest idealny na każde przesuszone miejsca: łokcie, dłonie Skórki i przede wszystkim usta. Głęboko nawilża, daje długotrwały efekt, szybko się wchłania

Nie powiedziałabym że jakoś bardzo nawilża ale za to bardzo ładnie prezentuje się na ustach, używam go zawsze na pomadkę żeby ładnie wyeksponować usta i dodać im blasku. Podoba mi się jego opakowanie i zapach. W ogólnej ocenie jest okej

Kosmetyki z taką formą aplikacji nie są dla mnei zbyt praktyczne- ze względów higiniecznych, musiałabym mieć tylko 1 taki produkt na dany moment, żeby szybko zużyć, a ja zazwyczaj mam kilka pomadek. Ten kremik sprawdzi się też w przypadku suchych łokci, braku kremu pod oczy itp. Nawilża, choć możę raczej bardziej natłuszcza. Zawiera naturalne oleje. Jest dość wydajny. Jedynie nie pasuje mi sposób wydobywania produktu, a raczej nikt nie będzie czerpał go szpatułką... Gama zapachowa daje mnóstwo opcji, a sam produkt to pewniak. Ogólnie lubię, ale sama raczej ponownie nie kupię.

Tender Care od Oriflame potocznie nazywany jest „miodkiem”. Nie mam pojęcia dlaczego. Jest to regeneracyjne balsam przeznaczony do ust i do całego ciała. Gdy miałam problemy z ustami, to kilka osób poleciło mi go właśnie, by stosować na usta. Cudem dla mnie ten kosmetyk nie jest, ale też nie powiem, że jest zły. Jest całkiem ok. Nie zregenerował mi ust, gdy tego bardzo potrzebowałam. Jednak przyznam, że działa nawilżająco i utrzymuje się przez długi czas, co jest jego dużą zaletą. Stosuję go przed spaniem. Jest wydajny, mam go dość długo, a jeszcze nie do końca go zużyłam. Zapach jest nijaki, jakby nie miał dodanej kompozycji zapachowej.

Produkt, który znam i używam odkąd pamiętam. Jedna z lepszych rzeczy na suche usta, skórki wokół paznokci a nawet przesuszony nos podczas kataru. Uniwersalna wersja ma delikatny zapach, ale inne wersje zapachowe również są świetne i zapachy cudowne. Wielofunkcyjny produkt i nie dziwie się że w całym domu moja mama ma gdzieś je pochowane, żeby nie musieć z nim chodzić. Jest dość tłustej konsystencji, podanej do wazeliny więc nie każdemu będzie to odpowiadać. Delikatny minus za opakowanie bo przy długich paznokciach ciężej się wydobywa produkt.

Nie za bardzo rozumiem te wszystkie ochy i achy nad tym kremem. Jest w porządku - i tyle. Gdyby mama mojej koleżanki nie była konsultantką Oriflamu, to w życiu bym nie poznała tego kremu, więc nie próbujmy robić z niego jakiegoś światowej sławy produktu. Pamiętam, jak bardzo go zachwalała. Recenzja pobudziła moją ciekawość i za jej namową kupiłam ten krem (to był okres przedświąteczny, więc zdecydowałam się na dwie wersje: karmelową i klasyczną) i powiem, że szału nie ma. Ot, dobry, wydajny nawilżająco-regenerujący kosmetyk w małym eleganckim opakowaniu. Nie widzę jednak w nim niczego aż "tak" doskonałego, co by mnie sprowokowało do klęknięcia przed nim na kolana - tak, jak wiele pań czyni. A propos kolan - kremik jest wielofunkcyjny i całkiem nieźle sprawdza się nie tylko na ustach, ale także jako balsam do suchych miejsc, takich jak kolana, czy łokcie. Przeszkadzała mi jednak konsystencja... Zapamiętałam, że miał w sobie za dużo "wazelinowatości" (nie lubię tego). W miarę upływu czasu (i kremu), wydobycie było coraz trudniejszą sztuką. Słoiczek jest "jakby luksusowy", wiem, ale... tubki są wygodniejsze. To wszystko miało miejsce b. dawno temu (byłam wtedy w gimnazjum), ale łatwo się domyślić, że nie kupiłam go ponownie. Zdaje się, że nawet część poszła do kosza, bo przestałam go używać i się zwyczajnie przeterminował. Nie lubię marnotrawstwa. Bardzo nie lubię. Niestety nie odnajdywałam szczególnej przyjemności w stosowaniu go... :( efekty niewątpliwie dobre, ale sama forma pielęgnacyjna... - no, taka sobie...

Klasyk Chyba nie ma takiej osoby, która nie wie o istnieniu tego produktu. Jeden z moich ulubionych balsamów do ust – pozostawia na ustach ładny filtr, nawilża je. Ciekawe jest też opakowanie.

Mini kremik Oriflame kupuję od lat. To obowiązkowy element mojej kosmetyczki. Krem zamkniety jest w małym odkręcanym plastikowym słoiczku. Aktualnie używam wersji różowej o slodkim zapachu teuskawki. Krem można stosować na suchą skórę na łokciach, twarzy, kolanach, ale ja niezmiennie stosuję go jako balsam na usta. W tej wersji sprawdza się u mnie idealnie. Krem dobrze nawilża nawet mocno spierzchnięte usta. Łatwo go rozsmarować, pozostawia na skórze ochronną warstwę. Jest idealnym dodatkiem do torebki.