Inebrya Ice Cream, Dry - T Banana Mask Odżywcza maska do włosów

Maskę do włosów polecił mi fryzjer jest rewelacyjna a pachnie bananami tak że ma się ochotę ją zjeść :) Maskę nakładam na umyte wilgotne włosy stosuje raz na tydzień na około 10 minut a potem spłukuje. Włosy świetnie się rozczesują są gładkie lśniące nawilżone. Odkąd jej używam moje włosy stały się miękkie i pełne blasku. Maska jest bardzo wydajna . Mam opakowanie 1000 ml na pewno wystarczy na bardzo długo.

Maski tej używała moje fryzjerka więc kilka lat temu sama postanowiłam ją zakupić i długo używałam. Do wyboru mamy dwie pojemności – małą 500 ml oraz 1000 ml. Mała jest dobra na próbę, ale zdecydowanie bardziej opłaca się litrowa, którą można kupić zaledwie 10-20 zł drożej. Maska jest budyniowej konsystencji, koloru jasnożółtego. Nie spływa z włosów, przyjemnie się ją nakłada, jest lekka i kremowa. Pięknie pachnie bananami. Zapach jest lekko chemiczny, ale ładniejszy niż np. bananowy Kallos. Maska świetnie się spisywała – ułatwiała rozczesywania włosów, dociążała je, ale nie obciążała, były miękkie, sypie, gładkie. Mimo długiego i częstego stosowania, nie zauważyłam aby włosy się przyzwyczaiły i aby z czasem jej działanie się zmieniło. Odrzuciłam ją w momencie zmiany pielęgnacji włosowej. Niestety poza nawilżaczami i silikonami, znajdziemy w niej także zbyt wiele konserwantów, zbyt dużo substancji zapachowych i barwników, a te wszystkie cenne składniki, które zachwala producent, są niestety daleko w tyle, po zapachu. W związku z tym zrezygnowałam z jej używania. Działanie na włosach jest niby w porządku, nie narzekałam, ale skład nie zachwyca. Jeśli ktoś nie przywiązuje wagi do tego, co nakłada na włosy, powinien być z tego produktu zadowolony. Pamiętam, że kupowałam ją w stacjonarnym sklepie fryzjerskim, jest też dostępna w internecie. Cena dość wysoka biorąc pod uwagę skład. Maska bardzo wydajna, nie trzeba jej wiele, nawet do długich włosów. Ja na razie podziękuję i wracam do Kallosów - masek może i nie idealnych, ale z o wiele bardziej treściwym i krótszym składem.

Kupiłam kiedyś tą maskę w słoiku litrowym i po pierwszym użyciu byłam zachwycona. Był to najlepszy produkt do włosów, jakiego używałam. Suche i \\\'zmęczone\\\' włosy od razu stały się gładkie, błyszczące, świetnie się układały i były sypkie. Maska jest bardzo wydajna, nie trzeba nakładać całych garści, żeby nawilżyć nawet bardzo suche włosy. Pomimo lekkiej konsystencji, maska rzeczywiście naprawia włosy, wcześniej musiałam używać ciężkich i papkowatych produktów. Zapach jest obłędny. Niestety kosmetyki do włosów trzeba często zmieniać. pod koniec opakowania zauważyłam, że maska już nie działa i włosy sa takie jak wcześniej. Zrobiłam przerwę na kilka miesięcy i ponownie wróciłam do maski, ale widzę, że moje włosy nie reagują już tak bardzo na nią. Używam tego produktu od: 1,5 roku Ilość zużytych opakowań: zaczęłam drugie

Gdzieś przeczytałam pochlebne uwagi na temat tej odżywki, więc – ciekawość kobieca- spróbowałam. Przyznam , że oczekiwałam czegoś więcej. Od lat stosuję Goldwell Kerasilk Ultra i Loreal Absolut Reparir. Inebrya nie umywa się do tych kosmetyków. A może po prostu moje rozjaśnione włosy są zbyt wymagające… W Banana Mask nie zrobił na mnie wrażenia ani zapach, który jest sztuczny, intensywny, średnio bananowy, choć charakterystyczny, ani efekt po zastosowaniu. To średniak w odżywkowej rodzinie. Kupiłam . Zużyję. Nie wrócę. Poprzednie kosmetyki rozpieściły mnie za bardzo, bym zatęskniła za tym. Szampon i odżywka mają pieścić moje zmysły, a tu tego nie ma. Oczekuję efektu, który poczuję ja i zauważy otoczenie, a tu tego nie ma. Takich odżywek pełno w sklepach. Można wypróbować, ale zakochać się – to już inna bajka. A więc… adieu Banana Mask. Używam tego produktu od: 3 miesiące Ilość zużytych opakowań: 1 półlitrowe opakowanie