Świetna opcja dla leniuchów albo na poranki, gdy nie ma czasu na czekanie, aż balsam łaskawie się wchłonie.
Testowanie kosmetyków to moje ulubione hobby, zwłaszcza gdy można to robić pod prysznicem, czyli w miejscu, gdzie człowiek i tak spędza pół życia. A że moja skóra w sezonie grzewczym przypomina bardziej pergamin niż coś, co powinno być częścią żywego organizmu, to balsam pod prysznic od Nivea z olejkiem migdałowym brzmiał jak obietnica ratunku. No więc sprawdziłam.
Po pierwsze, to nie jest zwykły żel pod prysznic, więc nie warto oczekiwać od niego piany i uczucia superczystości. Tu najpierw trzeba się umyć, a dopiero potem wjeżdża ten gagatek. Konsystencja? Gęsta, treściwa, biała, przypomina mi trochę mleczko do ciała, tylko takie bardziej konkretne. Nakładam go na mokrą skórę i pierwsza myśl: oho, trochę się klei, ale nic strasznego. Trzeba dobrze spłukać, bo jak się zostawi, to można mieć wrażenie, że ciało pokrywa niewidzialna warstwa ochronna. Ale to właśnie ona robi całą robotę, bo po wytarciu skóra jest przyjemnie gładka, jakbym jednak użyła balsamu, ale bez tego całego czekania na wchłanianie i poczucia, że zaraz się przykleję do ubrania.
Zapach to dla mnie miłe zaskoczenie: lekko słodki, ale nie mdlący, coś pomiędzy klasycznym niveowym aromatem a nutą migdałową. Utrzymuje się subtelnie na skórze, nie gryzie się z perfumami, więc plus. Opakowanie? Typowe dla Nivea, plastikowa butelka z zamknięciem na klik. Wygodna, ale nieprzezroczysta, więc nie wiadomo, kiedy przyjdzie moment, że wyleci z niej ostatnia kropla i człowiek zostanie na lodzie.
Czy faktycznie nawilża? Tak, ale nie w sposób spektakularny. To bardziej efekt takiego szybkiego ogarnięcia suchej skóry niż pełnowymiarowe spa. Świetna opcja dla leniuchów albo na poranki, gdy nie ma czasu na czekanie, aż balsam łaskawie się wchłonie. Dla bardzo wymagającej skóry pewnie będzie za słaby, ale jako produkt wspomagający codzienną pielęgnację całkiem nieźle daje radę. Zostaje w mojej łazience, choć pewnie będę z niego korzystać głównie w dni, kiedy naprawdę nie chce mi się smarować balsamem po prysznicu.
Zalety:
- wygodne zamknięcie na klik
- treściwy, dość gęsta konsystencja
Wady:
- nieprzezroczyste opakowanie
- klei się na skórze, trzeba go dobrze zmyć
- lekkie nawilżenie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie