Uwielbiane przeze mnie. I z apaszką :-)
Opinię piszę właściwie bardziej przez sentyment do tych perfum – taki "tribute to" – ponieważ zniknęły jak sen złoty ze sklepowych półek już jakiś czas temu, i o ile wersja klasyczna dziennej Si Lolity funkcjonuje jeszcze gdzieniegdzie w sprzedaży internetowej, o tyle limitowana wieczorowa edycja Si Lolita Eau de Minuit – Midnight Fragrance, funkcjonuje już tylko w dwóch egzemplarzach w galaktyce – w mojej szafce łazienkowej, i na dnie mojej szafy.
A szkoda, bo to przepiękne, wdzięczne, bardzo kobiece, zmysłowe, i eleganckie perfumy – wystarczająco słodkie, i w odbiorze "purpurowo" seksowne, żeby wpasować się w dotychczas święcący triumfy apetyczny trend gourmand, a jednocześnie elegancko kwiatowe, aby pasować na oficjalne okazje, do bardzo szykownych stylizacji.
I niemęczące, lekkie, uwodzicielskie, urokliwe – z ogromna mocą odmładzania, i poprawiania nastroju, być może dzięki wielkiej prostocie kompozycji, złożonej z zaledwie czterech składników: paczuli, ambry i wanilii, na tle których cudownie, ożywczo, promiennie wibrują nuty rozkosznie pachnącego groszku – maleńkiego, a dzielnego, przedsiębiorczo pnącego się do światła, ślicznego, barwnego, i bardzo trwałego kwiatuszka, do którego zawsze miałam wielką słabość.
Do tego zapach ubrany został w wyjątkowo, biżuteryjnie prześliczny flakonik o barwie głębokiej, niemal czarnej purpury ze złoceniami, w kształcie przynoszącej szczęście, czterolistnej koniczynki, o atomizerze zwieńczonym maleńką apaszką w groszki. Apaszka!!! Mentalna ambrozja jak dla mnie, bo kompletnie na nie nieodporna, apaszki uwielbiam, i noszę od kiedy pamiętam. A teraz nawet częściej, bo modne diabelnie :-).
Jeśli okaże się, że zachomicznone przeze mnie egzemplarze nie są jedynymi w galaktyce – polecam gorąco.
Zalety:
- kompozycja – piękne, kobiece, zmysłowe, eleganckie, seksowne, lekkie i wdzięczne – o nutach groszku, paczuli, ambry i wanilii – nie tylko na wieczór,
- trwałość – bardzo trwałe, a niemęczące perfumy,
- projekcja – świetna – perfumy ładnie ewoluują, i przez cały czas zachowują niemal likierową esencjonalność,
- flakonik – biżuteryjnie prześliczny – szklana czterolistna koniczynka w tak głębokiej purpurze, że niemal czarnej, zwieńczona malutką, barwną apaszka :-) - prawdziwa ozdoba każdej toaletki, komódki lub półki,
- cena – nie wiem, czy perfumy wciąż funkcjonują w sprzedaży, ale – kiedy je kupowałam (łącznie kilka flakoników, z których zostały mi dwa) – nie płaciłam zaporowych kwot