Lalique Encre Noire Sport EDT 

O, panowie, skoro oceniacie ten zapach tak nisko to chyba nie wiecie, co kręci kobiety! Co prawda rzeczywiście zapach jest specyficzny, nie każdy może go nosić - jest tak charakterystyczny, że u tego, kogo nie pokocha, może powodować wręcz fizyczne objawy awersji, jak ból głowy czy mdłości, ale warto przynajmniej zdobyć próbkę i dać mu szansę! Encre Noire w klasycznej wersji uważam za strzał w dziesiątkę, wersja Sport jest do podstawowej bardzo podobna, ale odrobinkę świeższa, jest więc idealnym urozmaiceniem na co dzień. Dla mnie zapach trafił na półkę z etykietką "męskie idealne". To świetny zapach: bardzo oryginalny, nie słodki, nie kolejny banalny wodny świeżuch! IMO tak właśnie pachnie interesujący, atrakcyjny facet. Nawet jeśli przyjdą inne, zapasy tego będę regularnie uzupełniać mojemu mężczyźnie. Na pohybel świeżuchom i słodkim zapachom! (te ostatnie akurat lubię, ale wolę je zostawić dla siebie, niż czuć na facecie). Jedyny minus: mógłby być trwalszy. Po 12h jest wyczuwalny tylko bliskoskórnie, traci cudowną początkową intensywność. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 100 ml w trakcie

Zapach otwiera się bardzo mocno świeżo i szybko ewoluuje by po jakimś czasie stanąć w cieniu protoplasty, jednak o ile Encre Noire to zapach gotyckiego zamku to w przypadku EN Sport to raczej zapach zakrystii lubieżnego księdza który nie może się opędzić od kobiet szukających innego wymiaru grzechu... Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: próbka

Dla tych, którym w oryginale brakowało czegoś orzeźwiajacego Dla tych, którzy są fanami wetywerii w kazdej postaci, Dla tych, których uwiódł oryginał Dla tych, którzy znają i kochają (lub nie) dzieła pani Lorson Dla tych, którzy szukają przeciwieństwa obecnie najlepiej sprzedawanych pozycji na pułkach perfumerii ENCRE NOIRE SPORT będzie idealną propozycją. Lalique entuzjastów zapachów nie zawodzi. Niestety w tym przypadku nazwa zrobiona pod publike nieco odstraszyła grupę odbiorców i zanim ENS ujrzał światło dzienne, został zalany falami krytyki głównie przez czerwony napis. Zupełnie niepotrzebnie. Właściwie w tym "dopisie" Sport - dopisano nuty które nadały mu nowego wymiaru, nie naruszając w zadnym stopniu oryginalnej formuły.To tylko wodne nutki i cytrusowe otwarcie, które nadało charakteru całości kompozycji. Fani twórczości pani Lorson powinni wyczuć w ENS pewne nawiązania do jej poprzednich produkcji min Cool Water Deep-nie są to może typowe- nuta w nutę-podobieństwa, ale dzięki temu wyczuwamy, że jej rękę jesteśmy w stanie rozpoznać. Trwałość doskonała bo 8h z równie "ogonową" projekcją. Ci którzy znaja i kochają oryginał, nie powinni czuć sie zawiedzeni -bo to wciaz to samo ENCRE, nieco odmłodzone a wg niektórych udoskonalone, natomiast ci, do których "kałamarzowe" nutki z 2006 roku nie przemawiały-raczej wersji SPORT nie polubią. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: w trakcie 100ml

Encre Noire Sport był zapachem długo przeze mnie wyczekiwanym. Niestety, zawiodłem się, i to bardzo. Otwarcie to soczyste i energetyczne wręcz cytrusy. Po 15 minutach znikają i pojawia się coś, przez co za każdym razem nieomal miałem odruch wymiotny i przy pierwszych dwóch testach zmyłem z siebie te perfumy. Jest to okropnie sztuczna, plastikowa wręcz lawenda. Domyślam się, że musi to być jakaś syntetyczna molekuła, nie wiem jaka, ale wiem, że jej nie cierpię. Baza to stare dobre Encre Noire, czyli wetyweria z cyprysem i drewnem kaszmirowym. Trwałość wynosi ok. 7-8 h, projekcja jest przeciętna. Dla mnie zapach nienoszalny, niestety. Nie używam, testowałem wiele razy od ponad pół roku. Na pewno nie kupię.