Płukankę do włosów znam i kojarzę z czasów, kiedy miałam jeszcze blond czuprynę, czyli nie aż tak dawnych, bo moja nagła, przez nikogo niespodziewana zmiana na szatynkę zaszła ok. pół roku temu. Kosmetyk jednak stosuję do tej pory, ale już nie na sobie, jedynie chętnie służę pomocą znajomym podczas ich koloryzacji na chłodne, jasne barwy i pomagam w wykonaniu zabiegu płukania włosów, a także polecam produkt od Delii. W końcu on sam został mi kiedyś polecany, kiedy sama zmagałam się z paskudnym, żółtym wręcz kolorkiem i przez chwilę zostałam okrzyknięta pseudonimem ,,kurka", w wyrazie hołdu dla tego okropnego odcienia.
Płukanka znajduje się w plastikowej buteleczce o dosyć płaskim, podłużnym kształcie. Opakowanie zostało wykonane z ciemniejszego plastiku, ale i tak widać, ile kosmetyku zostało w środku. W centralnej części umieszczono naklejkę z nazwą firmy, serii, produktu oraz zdjęciem włosów, które ma być wizualizacją efektów, jakie jesteśmy w stanie uzyskać po wykonaniu zabiegu płukania włosów tym kosmetykiem, a z tyłu umieszczono instrukcje stosowania. Sam produkt ma ciemnofioletowy odcień i bardzo mocno wodnistą konsystencję. Nie wyczuwam w nim żadnego zapachu, na całe szczęście, bo pewnie byłby mocno chemiczny, w końcu takie płukanki to sama chemia jest.
Zabieg wykonywałam przez kilka miesięcy dość regularnie, bo raz na tydzień, zawsze na świeżo umyte włosy. Zwyczajnie wlewałam do sporej rozmiarów miski kilka litrów wody i dolewałam płukanki. Z początku robiłam to zgodnie z instrukcją podaną na opakowaniu, jednak z czasem zaczęłam pozwalać sobie na dodanie większej dawki kosmetyku do tej samej ilości wody i tak właśnie polecam robić, bo daje to lepsze efekty, ale wiadomo, jak z niczym nie wolno przesadzić. Następnie brałam przeznaczony przeze mnie do tego kubeczek, brałam za jego pomocą miksturę z miski i lałam sobie na głowę, pisząc wprost. Robiłam coś takiego przez ok. 5 minut, a następnie czekałam, aż włosy same wyschną, starając się jednocześnie o nic nimi nie opierać, bo mogłaby z tego wyjść tragedia.
Ja z efektów byłam całkiem zadowolona. Może nie było to coś, czego całkowicie bym oczekiwałam, ale i tak wychodził z tego całkiem fajny odcień blondu. Był on chłodniejszy, odrobinę przy tym jaśniejszy, no zdecydowanie nie żółty. Nie liczyłabym na spektakularny efekt rozjaśnienia włosów, co to to nie, ale nie takie do końca jest przeznaczenie tego kosmetyku. Fryzura zostaje w podobnej intensywności koloru, jest po prostu chłodniejsza. No mnie taka wersja po zastosowaniu płukanki spodobała się dużo bardziej. Efekt widać już po pierwszym wykonanym zabiegu, a każdy kolejny zwyczajnie podtrzymuje go, a nie za bardzo wzmacnia. Mimo to polecam tutaj regularność, żeby móc cieszyć się ,,chłodniejszą" wersją siebie przez dłuższy czas.
Płukanka nie jest może jakimś kosmetykiem-cudem czy wybawieniem, ale daje radę i na zniwelowanie żółtych tonów po prostu super się nadaje. Jest przy tym bardzo wydajna, przez 9 miesięcy jej stosowania co tydzień zużyłam jedynie 1,5 opakowania. Warto dodać, że jedno to koszt mniejszy niż 10 zł, więc przy takiej wydajności to prawie jak za darmo. Ja produkt polecam.
Zalety:
- Cena
- Wydajność
- Dostępność
- Niweluje żółte tony
- Brak zapachu
- Ochładza odcień blondu
Wady:
- Może delikatnie przesuszać włosy
- Nie rozjaśnia
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie