WSTĘP
Lubię tusze Bourjois i w ogóle całą markę. Miałam kiedyś ich tusz do rzęs w białym opakowaniu i pamiętam, że kiedy się go nałożyło, nagle rzęsy stawały się większe i grubsze. Takie wachlarzyki. A przede wszystkim tamten tusz nie podrażniał mi oczu w okresie, kiedy byłam po ostrym zapaleniu spojówek.
Ostatnio moje dotychczasowe tusze albo wyschły po miesiącu od zakupu (Essence), albo zaczęły mnie podrażniać (Maybelline). Po 8 godzinach od nałożenia, codziennie pod koniec pracy, kiedy wracałam do domu, dostawały mi się do oczu i powodowały pieczenie. Odbijały się też na górnej powiece. Próby przetarcia oczu kończyły się łzawieniem. Wracałam do domu jak panda.
Może to nie jest wina tych tuszy, ale sezonu grzewczego i tego, że mam wrażliwe oczy. Ale odstawiłam Essence i Maybelline i postanowiłam kupić coś z Bourjois. Bo kiedyś, kiedy miałam problemy z oczami, tylko tusz z tej marki się u mnie sprawdził.
Kiedy buszowałam w drogeriach internetowych, od razu spodobał mi się ten tusz.
Na jednej ze stron opisano go jako zwiększający objętość rzęs. Dlatego pomyślałam, że to może być najbliższy odpowiednik mojego ulubionego tuszu Bourjois w białym opakowaniu, którego już nie produkują. Tamten tusz jakoś tak puchł na rzęsach i też zwiększał ich objętość.
Do tego opakowanie tego tuszu jest śliczne.
Cena w Rossmannie (69 zł) też wskazywała na lepszą jakość.
No i w Internecie napisano, że ten tusz wyprodukowano we Włoszech. To mnie przekonało, bo wszystkie najlepsze, ekskluzywne tusze, jakie znam, są oznaczone: "Made in Italy".
Spodobało mi się też, że tusz zawiera woski i podobno mozna go dokładać i dokładać, a rzęsy pozostają lekkie i miękkie.
Szczoteczka na zdjęciach też wydawała się spoko, taka duża i miękka.
Tyle że naczytałam się w necie złych recenzji i... po prostu bałam się go kupić. Dziewczyny pisały, że ten tusz się kruszy, odbija się na powiekach i rozmazuje, efekt po nim jest marny i ogólnie nie warto.
Od razu dodam, że nic z tych rzeczy się u mnie nie potwierdziło. Wręcz przeciwnie:
tusz mi się w ogóle nie kruszy, nigdy mi się nie odbił ani nie rozmazał. A efekt daje taki, jakbym miała doklejone sztuczne rzęsiska. I to takie ekstra czarne i grube ;)
Ostatecznie kupiłam go za 19 zł w sprawdzonej drogerii internetowej (Notino), gdzie wiem, że kosmetyki zawsze przychodzą świeże i nieotwierane. Po paru wpadkach w drogeriach stacjonarnych nauczyłam się kupować kolorówkę przez Internet. Na przykład ten tusz w Rossmannie kosztował jakieś 69 zł, a w Hebe 33 zł. No i w drogeriach stacjonarnych tusze grzeją się na wystawach pod lampami i ciężko znaleźć nieotwierany.
Także kupiłam ten tusz. I jestem zachwycona. Ale zauważam też wady.
ZALETY:
- powiększa (podrubia) rzęsy, ale też można nim uzyskać zwykły, codzienny efekt. Wszysto jest kwestią ilości warstw, które nałożymy.
Tusz ma w sobie parafinę i woski (tak wyczytałam, ale ekspertem nie jestem). Dzięki składowi i kształtowi szczoteczki można go dokładać i dokładać. Nie tworzą się grudki ani pajęcze nóżki, a można stopniować pogrubienie od zwykłego do ekstremalnego.
- wydłuża.
Dla mnie to ważne, bo dopiero wydłużenie + pogrubienie robią na moich rzęsach efekt wow. Ten tusz wydłuża tak jak najlepsze tusze z Maybelline, Loreal, Lancome i Estee Lauder. Nie mam zastrzeżeń.
- nie podrażnia.
Jest niewyczuwalny na rzęsach. Nie ważne, ile warstw nałożymy, rzęsy cały czas są leciutkie. Odkąd go używam, moje problemy z pieczeniem i łzawieniem się skończyły.
- trwały.
Nie kruszy się i nie odbija na górnych ani dolnych powiekach. Na koniec dnia wygląda jak tuż po nałożeniu.
- śliczne opakowanie
- mega korzystna cena w Internecie
- fajna marka
WADY:
- jedyne, co mnie denerwuje, to szczoteczka. Jest duża i sztywna (a myślałam, że będzie miękka), przez co ostro się nią maluje.
Z drugiej strony dzięki tej szczoteczce wygodnie dokłada się kolejne warstwy tuszu. Bo ona dzięki swojej twardości idealnie rozczesuje rzęsy i rozkłada kolejne warstwy, tak "porządkuje" oko.
- bardzo mocny zapach tuszu do rzęs, taki ostry, typowo z lat 90.
Ja go lubię, bo przypomina mi moją Mamę i jej ówcesne tusze do rzęs z Max Factora. Ale jednak czuję ten zapach nawet godzinę po nałożeniu tuszu ;)
- dla mnie kolor jest... zbyt czarny. Oczywiście są różne rodzaje czerni, ale ja osobiście wolę te bledsze, "zwykłe". Ten tusz jest totalnie wyraźny, a jego czerń jest widoczna i definująca, teatralna.
PODSUMOWANIE:
Polecam wielbicielom wachlarzy grubych, sztucznych rzęs. Ja osobiście następnym razem kupię tusz z Bourjois z miękką szczoteczką :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie