Skusiłam się zachęcona opinią znajomej, jak i sprzedawczyni. Bardzo kusi, że Khiels tak mocno podkreśla zarówno swoje farmaceutyczne korzenie, jak i stosowanie naturalnych dodatków.
Krem-żel jest niewątpliwie żelem. Wydaje mi się, że taki specyfik trudniej zrobić, niż krem w postaci tradycyjnej, białawej emulsji. Tutaj podstawowym składnikiem jest gliceryna. Zwykle w moim przypadku kremu glicerynowe nie wchłaniają się całkowicie i pozostawiają film na skórze - ten nie. Zastanawia mnie jednak, jak to jest z gliceryną w dużej ilości - tu na drugim miejscu w składzie - a tak trąbią o tym, że w dużym stężeniu w kosmetyku ma właściwości odwrotne do nawilżających, bo wręcz odsysa wodę ze skóry. Nie wiem, mnie krem nie wysuszył, więc zakładam, że Khiels wie, co robi. Zaraz za gliceryną mamy alkohol, który wielu może przerazić i mnie też trochę, gdy w domu dokładnie oglądałam krem. Zapewne zapobiega, by krem nie dostał rączek, nóżek i futerka, ale dlaczego tak wysoko w składzie? Może inaczej się tutaj nie dało, ale trochę obawiałam się tego składnika, że może powodować pieczenie i wysuszać. Jego też winię za okresowe podrażnienia pojawiające się w czasie stosowania kremu.
Zamiast gdybać, przejdźmy do działania. Cóż, krem idealnie się wchłania i stanowi genialną bazę pod makijaż, czy filtr. Niestety nie nawilża w żaden zauważalny sposób, skóra woła o więcej, jakbym nic na nią nie położyła i już po paru godzinach domaga się położenia czegoś łagodząco nawilżającego. Krem żel najwyraźniej nie dość chroni wrażliwą cerę przed czynnikami atmosferycznymi. Działanie ma krótkotrwałe, ale nie zauważyłam też, żeby sam z siebie przesuszał, innymi słowy, nie robi nic - nakładam, a on znika. Zapewne na tłustej skórze lepiej by się sprawdził i mógłby zdobyć uznanie. Konsystencja jest na prawdę przyzwoita, utrzymuje mat i mam wrażenie, że zapobiega świeceniu.
Nie skuszę się ponownie na ten produkt, ale nie uważam, że to bubel. Chyba zwyczajnie nie do mojej cery.
Cena jest niczego sobie, ale coraz bardziej przekonuję się, że inwestując w droższe kosmetyki nie koniecznie dostanę dużo lepszy jakościowo produkt. W moim przypadku - nie było warto.
Używam tego produktu od: około trzy miesiące
Ilość zużytych opakowań: jedno