Maść Linoderm mama kupiłam z myślą o moich spierzchniętych, suchych, piekących ustach, które w zimie dostają w kość od tego chłodu i mrozu. Przyznam, że bardzo polubiłam lanolinę nakładaną na wargi, ale chciałam teraz wypróbować czegoś bardziej złożonego i tak właśnie w moje ręce wpadła ta Maść, która dodatkowo ma w składzie między innymi olej kokosowy, masło shea, wosk pszczeli, se ciekawe składniki.
#OPAKOWANIE
Maść zapakowana jest w tubkę, która wygląda niczym krem pod oczy lub błyszczyk. Tubka zakręcona jest na zakrętkę. Jest ona biała i zawiera jedynie barwne napisy. Całość wygląda bardzo delikatnie. Sama tubka jest bardzo wygodna w użyciu, ma cienki dziubek, który pozwala wycisnąć niewielką ilość. Całość dodatkowo zapakowana jest w kartonik.
#KONSYSTENCJA
Maść ma gęstą konsystencję, ale nie jest to taka typowo tłusta, ciężka maść, która oblepia, obciąża. Nic z tych rzeczy. Nałożona na skórę dobrze ją Odżywia, a nie obkleja. Kolor jest mleczny, półprzezroczysty, nie zostawia białych śladów. Maść zostawia delikatną powłoczkę i błysk na ustach, ale przy tym jest zdecydowanie lżejsza niż zwykła lanolina.
#ZAPACH
Kosmetyk jest bezzapachowy co uważam za plus zwłaszcza kiedy używana jest faktycznie na brodawki.
#DZIAŁANIE
Używam na usta, tak jak już wspominałam. Nakładam ją wieczorem kiedy idę już spać gdy potrzebuję na noc porządnego odżywienia. To co muszę przyznać to to, że maść świetnie nawilża, zmiękcza, daje uczucie ulgi, komfortu, usta są mniej napięte, spierzchnięte, bolące. Lepiej i szybciej się regenerują, znikają te wszystkie skórki dookoła. Wargi nie są też takie czerwone, wrażliwe. Maść mocno je odżywia i regeneruje, poprawia kondycję, a ja czuję się zdecydowanie lepiej bo niestety to uczucie piekących ust w zimie jest okropne. Kiedy rano wstaję nie ma żadnych problemów, owszem muszę używać pomadek bo bez tego ani rusz, ale taki kompres/maska na noc daje bardzo dobre rezultaty. Myślę, że nada się też na codzień, w ciągu dnia jako odżywcza, ochronna nabłyszczająca "pomadka". Maść ta ma dodatkowo super skład, są tu ciekawe składniki jak masło shea, wosk pszczeli czy pantenol. Niestety nie używam na brodawki więc nie wiem jak tu sobie radzi.
#NIEPORZĄDNE
Mnie maść nie podrażnia, nie uczula, nie powoduje jakiś reakcji alergicznych, pieczenia, swędzenia, nie smaku w buzi. Nic złego u mnie się nie zadziałało.
#WYDAJNOŚĆ
Opakowanie powinno spokojnie wystarczyć na 2/3 miesiące bo używam zwykle na noc, czasem w ciągu dnia.
#CENA
Zapłaciłam około 10 zł więc jest to niska cena.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie