Balmain Paris Extatic Gold Musk EDP 

Pościelowe! To pierwsze moje skojarzenie po użyciu próbki wczoraj wieczorem. Jak dla mnie zbyt delikatne i aż nazbyt subtelne. Extatic Gold Musk to otulająco drzewne i delikatnie pudrowe perfumy. Są tak mleczne i kremowe, że mam ochotę otulić się nimi po kąpieli niczym puchową chmurką i zapaść w błogi sen, koniecznie w białej pościeli. To są perfumy do łózka ewentualnie na co dzień. Otwarcie zapachu to białe piżmo i delikatne aldehydy potem króluje słodka gardenia by na koniec ustąpić miejsca nutom drzewnym. Extatic Gold Musk zdecydowanie odbiegają od panującego w ostatnich latach nurtu gourmand. Są eleganckie i zmysłowe ale bez nadmiernej słodyczy i składników jadalnych typu sernik, czekolada czy kawa. Myślę, że Extatic Gold Musk będzie dobrym otulaczem na zimę i wkrótce zagości w mojej perfumowej szafie.

Niesamowicie eleganckie perfumy. Takie klasyczne i szykowne, całkiem inne i chyba nie modne. Nie ma tu nic nowatorskiego ani krzykliwego, żadnego cukru i fajerwerków, upajającego kwiecia czy kwaśnych owoców. Jest w tym zapachu za to szyk i klasa, harmonia i może dla niektórych nuda. Otoczenie się zachwyca ilekroć je na sobie mam, dostaję masę komplementów sama ich nie czując. Wydaje mi się, że są wspaniałe na wszelkie formalne okazje, choć ja lubię je nosić w zwykłe dni w które jednak ubieram się bardziej elegancko. Tak jakby zapach mnie zobowiązywał do założenia szpilek czy staranniejszego upięcia włosów. Staram się w nich być damą i całkiem dobrze mi idzie, ponieważ są tak komfortowe w noszeniu jak klasyczna biżuteria oraz miękki miły sweter. Najpiękniej pachną zimą, szczególnie zimne powietrze i mróz podkreślają ich komfortowe piękno. Latem ich nie czuć, w cieple zapach za szybko ulatuje i gaśnie, nie pokazuje swoich atutów. Zapach jest trudny do określenia, nie daje się rozłożyć na pojedyncze składniki , jest tak spójny i cały. Na pewno czuć piżmo w ciepłej odsłonie doprawione miękkością drzewa kaszmirowego i szczyptą kremowego kwiatu tiare. Reszty składników nie można zidentyfikować, tak to dobrze zmieszano. Niby taki cichy zapach którego nie czuć jak się nosi, a jak się powietrze wokół ciebie poruszy czarują !!! Dla mnie to efekt szklanej kuli ze śniegiem w środku, poruszysz nią i śnieg wiruje, tańczy i migocze brokatowymi drobinkami – może to aldehydy deklarowane w składzie są sprawcą życia tych perfum. Bo ten zapach żyje w ruchu, płynie smużką za nosicielką, im więcej się poruszasz tym częściej cząsteczki migoczą. W bezruchu to cicha aura otulająca skórę. Buteleczka piękna i poręczna, biel ze złotem niesamowicie pasuje do zapachu. Polecam szczerze testy, może nie zachwycą mas ale ujmą kogoś swoją cichą wysublimowaną naturą.