Zapach Peelingu Trawa Cytrynowa od Iossi jest zaskakująco przyjemny w odbiorze. Już na pierwszy niuch nosa wiadomo, że jest naturalny. Ale jakże przyjemny.... Faktycznie energetyzujący i pobudzający do działania. A użyty po całym dniu odświeżający i relaksujący. Jest piękny! Brawo Iossi za tak udaną kompozycję. A ta kompozycja to zasługa naturalnych składników olejków eterycznych. Nie ma wiec mowy, że po prysznicu będzie bolała nas głowa od feerii sztucznych woni. Tu oddziaływanie na organizm idzie w kierunku przyjemności :)
Przyznam szczerze, że nie byłam dotychczas fanką woni cytrynowych, werbenowych i innych cytrusowych w kosmetykach. Raczej wolałam inny kierunek. Dominacja zapachu trawy cytrynowej zaciekawiła mnie i spragniona nowych wrażeń sięgnęłam pewnego dnia po ten peeling czekający na swoją kolej w moich zapasach. Już po odkręceniu wieczka wiedziałam, że mamy połączenie. To znaczy match! Po aplikacji na ciało natomiast zaskoczyłam się! Ale jak pozytywnie! Cóż to za intensywność! Ale taka nienachalna, respektująca. I trwałość! Bo zapach nie ulatnia się po chwili, a trwa i trwa, i trwa nawet chwilę na skórze. Bardzo udany orzeźwiająco-energetyzujący zapach, który sprawił, że po peeling bardzo chętnie sięgałam porą letnią. Co nie oznacza, że nie można by po niego sięgnąć i zimą, bo ma w sobie także ciepłe akordy.
To peeling cukrowo-solny. Sól to tu różowa sól himalajska. Nie powiedziałabym, że to mocny zdzierak, ale to też nie słabeusz. Drobiny nie są ostre, ale jest ich dużo i egzystują w odpowiedniej ilości masy tłuszczowej, tak, że maja odpowiednią przyczepność do skóry To wszystko sprawia, że sam peeling świetnie spełnia swoją eksfoliacyjną rolę. Bazę tłuszczową stanowi cała kawalkada dobroczynnych olejów z masłem karite na czele.
Zaaplikowany na skórę umożliwia łatwe przemasowanie. Wspomniałam już, że ma dobrą przyczepność do skóry, nic się nie osypuje i nie opada. Można się nim peelingować w nieskończoność! No to taki żarcik, w nieskończoność nie, ale na pewno bardzo długo, bo drobiny nie rozpuszczają się szybko i scrub nie traci na intensywności wraz z upływem czasu. Potem też dobrze się spłukuje, nie potrzeba domywać go żelem jak w przypadku niektórych tłuszczowych i oblepiających peelingów.
Skóra po nim nie wymaga zastosowania balsamu, to prawda. Po prostu nie ma już potem takiej potrzeby, bo peeling zostawia lekko wyczuwalną odżywczą warstewkę. Taką raczej przyjemną i komfortową. Intensywnie peelinguję zazwyczaj uda i pośladki i to zawsze w tych rejonach zauważam największą różnicę przed-po. Skóra po jego zastosowaniu jest miękka, wygładzona, przyjemna w dotyku.
Wyobrażam sobie, że może być bardzo wydajny, u mnie był tylko wydajny (bo lubię stosunkowo duże ilości) i wystarczył mi na długi czas użytkowania (250ml). Jego opakowanie to styl marki Iossi, minimalistyczny i szklany słoik. Normalnie nie przepadam za szklanymi opakowaniami pod prysznicem, ale ten słoik okazał się bardzo poręczny.
Z chęcią kiedyś do niego powrócę, choć ciekawią mnie też inne peelingi tej marki! Jeśli dorównują zapachami temu tutaj, to wiem, że będzie miłość.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie