byle do końca....
Nie wiem, co mnie podkusiło, by spośród "tysiąca" rożnych rodzajów peelingów z Organic Shop wybrać własnie ten... Być może chciałam uniknąć kolejnego słodkiego ( albo jak często bywa- przesłodzonego ) zapachu kosmetyku w łazience.
Jednak nie spodziewałam się tutaj, że zapach choć zupełnie niesłodki, okaże się aż tak dla mnie okropny i aż tak uprzykrzający dość przyjemny moment, jakim jest eksfoliacja pod prysznicem.
Ale od początku...
Peeling zapakowany został w charakterystyczne dla Organic Shop plastikowe opakowanie a'la słoik z wieczkiem, którego się nie zakręca. Ten typ zamknięcia raczej nie sprawdzi się w podróżach małych i dużych ( istnieje ryzyko, że opakowanie otworzy się- nawet przy użyciu niewielkich sił), ale przy użytku domowym nie powinno stanowić trudności. Słoik plastikowy- przeźroczysty, nakrętka plastikowa- barwy czarnej.
Etykieta również charakterystyczna dla marki Organic Shop z logiem, opisem produktu. Zawartość kosmetyku i dane producenta zawarte zostały na etykiecie od strony denka. Całość prezentuje się dobrze, dość atrakcyjnie dla minimalistów, czyli między innymi mnie ( choć czasem chętnie zostaje sroką i sięgam tylko po to, co się błyszczy ;).
Sam peeling barwy, hmmm bliżej nieokreślonej. Ma być to prawdopodobnie barwa organicznych alg i faktycznie po głębszym przeanalizowaniu kolorystyki produktu jest to ciemna zieleń, wpadająca w szarości.
Bezpośrednio po otwarciu wyczuwalny jest zapach wodorostów, a może ogólnie przywodzi wrażenia takiej wilgotności... Jednak w tym momencie jest do zaakceptowania, nie drażni aż tak bardzo.
Drażnienie zapachem rozpoczyna się dopiero podczas aplikacji peelingu na skórę, a podczas eksfoliacji, chce się jak najszybciej ją zakończyć i zapomnieć o całej sprawie.
Czy naprawdę może być tak źle, jeśli chodzi o zapach ? Cóż... Jestem zapachowym wrażliwcem i w moim przypadku- tak. Już nie pamiętam, kiedy miałam styczność z kosmetykiem, którego zapachu nie byłabym w stanie tolerować, jak w tym przypadku.
Jaki to zapach ? Taki maksymalnie syntetyczny i sztuczny, coś w nim jest przywodzącego algi, a może bardziej błoto, ale nie ma w tym żadnej przyjemności.
Na szczęście nie pozostaje na skórze.
Ok, porzucam temat zapachu.
Jest to peeling solny, posiadający konsystencję podobna do innych peelingów z Organic Shop (kto używał choć jednego, ten zna ! ). To dość gęsta konsystencja, jednak również odrobinę płynna- umożliwia dość łatwaą aplikację produktu na skórę i masaż ( masaż w zależności od porządanej intensywności możemy regulować przy pomocy wilgotności dłoni.
I wreszcie chwila o działaniu, dzięki któremu ten peeling otrzymuje ode mnie 2 gwiazdki.
Skóra jest wyraźnie gładsza ( więc skuteczność usuwania martwego naskórka na pewno jest), miękka w dotyku, lepiej ukrwiona, a nawet odrobinę odżywiona ( zawartość w składzie Masła Shea).
Jestem zadowolona z efektów tego scrubu, jednak to, jakim kosztem do nich dochodzę woła o pomstę. Zapach uprzykrza mi stosowanie produktu i zabiera wszelką radość danego momentu.
Tego peelingu na pewno nie kupię ponownie, ale chętnie sięgnę po inne peelingi z Organic Shop.
Zalety:
- efekt odżywienia skóry
- możliwość regulacji intensywności eksfoliacji
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie