Nacomi Maska algowa nawilżająca `Oliwka` 

Uwielbiam to, że Nacomi oferuje kosmetyki o tak wspaniałym składzie i doskonałym działaniu. Ich maski do twarzy są dla mnie absolutnym hitem - moja skóra jest po nich miękka, nawilżona i promienna, jak po wizycie w spa.

Przetestowałam już wszystkie maski algowe od nacomi. Ta ma drugie miejsce z moich ulubieńców, bardzo ładnie wycisza, daje efekt idealnie nawilżonej skóry. Skóra jest promienna, nie ma zaczrrwienien. Nie mam problemu z rozrobieniem i wymieszaniem proszku z wodą. Robię to w silikonowej misce przeznaczonej do masek algowych i szpatułką ktorą od razu nakładam maskę na twarz. Jeśli się umie zrobić maskę algową nie ma żadnego problemu z uzyskaniem gładkiej i jednolitej nie spływającej konsystencji. Dla mnie super. 1 opakowanie starcza mi na 6-8 użyć ale nakładam tylko na twarz, nie przrciagam maski na szyję. Schodzi w jednym kawałku. Polecam.

Maska algowa jest w proszku i dodaje się do niej wody. Kupując maskę myślałam, że proces jej "tworzenia" bedzie łatwy, prosty i przyjemny. Już pierwsza próba jej rozmieszania przyprawiła mnie o mikrozawał i nerwicę. Za nic nie chciała się zrobić gładka masa, mimo wszelkich możliwych kombinacji. Już zaczęłam nawet myśleć, że tonze mną coś jest nie tak :-) okazało się jednak, że taka "jej uroda" i tak po prostu już ma. Powiem uczciwie, że nie wygląda to apetycznie i ładnie, ale w końcu czego się nie robi dla bycia pięknym :-) Ma konsystencję jak biały kisiel z grudkami. Nakłada się ją przez to dość ciężko, ale za to ściąga ją się genialnie. Uwielbiam maseczki peel-off. Nie mam włosków/zarostu na twarzy więc wystarczy ściągnąć gumową "drugą skórę" i gotowe. Bez problemu, bez zmywania i bez podrażnień. No więc, jeśli chodzi o działanie to jestem zadowolona. Skóra po niej jest mięciutka, gładka i bardziej odżywiona. Jest faktycznie jakby bardziej nawilżona. Generlanie polecam tę maskę, ale uprzedzam, że trzeba nauczyć się ją obsługiwać. Jedyne o czym trzeba pamiętać to, aby zaraz po rozmieszaniu od razu ją nakładać, bo naprawdę bardzo szybko zastyga.

Maseczkę kupiłam nie doczytując, że wymaga ona zmieszania z wodą. I tu pojawiły się schody. Na początku trudno było mi nie przesadzić z ilością wody. Gdy już udało mi się osiągnąc zalecaną przez producenta proporcję, okazało się, że maseczka spływa z twarzy. Potrafiła kapać z brody. Niby zastygała, ale ciągle była w stanie spływać. Niestety nie udawało się również usiągnąc gładkiej konsystencji, maseczka zawsze była grudkowata, co nie ułatwiało aplikacji na twarz. Usuwanie maseczki z twarzy było proste. Po zdjęciu "glutka", twarz była wyczuwalnie wygładzona, ale nawilżenia nie zauważyłam. Uważam, że efekty niewspólmierne do tego, ile zabawy z tym produktem. Nie kupię ponownie.

Zachęcona wieloma opiniami o maskach algowych postanowiłam wypróbować jedną z nich. Jak się później okazało nie była to dobra decyzja :( Maska z Nacomi nie rozrabiała się w ogóle na gładką masę. Mimo postępowania według instrukcji producenta, za każdym razem miałam coś co mogę opisać tylko jako kisiel z grudkami o zapachu alg a nie maseczkę. Zmieniałam narzędzia, którymi przygotowywałam maseczkę, zmieniałam proporcje, szukałam rad na forach. Nic nie pomagało, właściwą konsystencję uzyskałam chyba 3 razy i za każdym był to ślepy traf szczęścia. Z nakładaniem na skórę nie było większych problemów, ze zdejmowaniem też nie. Po ściągnięciu jej nie czułam jednak żadnych efektów, czasem, szczególnie gdy zaczęło się robić zimniej na zewnątrz a moja skóra stawała się bardziej wrażliwa, ta maseczka powodowała nieprzyjemne napięcie i uczucie przesuszenia. To przesądziło już ocenę tego produktu. W mojej opinii produkt się nie sprawdził wcale, więc na pewno nie sięgnę po niego ponownie.

Miałam dwie maski algowe z tej firmy. Jeżeli chodzi o samo działanie, to jest ono w porządku, skóra była ukojona, nawilżona, przyjemna w dotyku (chociaż było mi ciężko ją ściągać i przez to skóra również była mocno podrażniona miejscami - jest to opisane w dalszej części recenzji). Natomiast zalety ze stosowania maski są u mnie kompletnie przykryte przez wady związane z przygotowaniem produktu. Miałam kilkanaście jak nie kilkadziesiąt podejść do tej maski, i dopiero przy ostatniej próbie stwierdziłam, że udało mi się wreszcie osiągnąć dobrą konsystencję. Na początku z uwagą stosowałam się do opisu producenta, jednak maska nie chciała mi wyjść, to znaczy po nałożeniu dziwnie zastygała i nie dało się jej ściągnąć z twarzy, a trzeba było zmywać lub zdrapywać - ogólnie pozbywać się jej siłą z twarzy. Nie było to ani trochę przyjemne. Później znów eksperymentowałam z proporcjami, nadal nic mi się nie udawało. Ostatnia moja próba była wołaniem o pomoc i postanowiłam zużyć całkiem dużo produktu za jednym zamachem, bo nie chciałam mieć już z nim nic wspólnego. I dopiero wtedy zaskoczyło. To był jedyny raz kiedy udało mi się ładnie ściągnąć maskę z twarzy. Jednak zużyłam wtedy mnóstwo produktu i przez to uznałam, że jeżeli to jest idealna konsystencja, to ta maska jest w ogóle nie wydajna. Zapach był średni, w końcu jest to maska algowa. Również nie podobało mi się pudełko, i nie mówię tu o szacie graficznej. Miałam problemy z zakręceniem pudełka, zakrętka była jakoś źle wymierzona. Dla mnie jej zapach i trudności w przygotowaniu to coś, co mnie skutecznie zniechęca do tego produktu i mask algowych w ogóle.

Bardzo lubię maski algowe, choć bardzo dawno ich nie używałam - i właśnie z tego powodu postanowiłam znów przyjrzeć się temu rodzajowi masek. Maska algowa z Nacomi jest umieszczona w ładnym, wygodnym, plastikowym, odkręcanym pudełeczku. Maska jest oczywiście całkowicie proszkowa i wymaga przygotowania z wodą bezpośrednio przed zastosowaniem. Podane przez producenta proporcje na opakowaniu są, według mnie, zdecydowanie za duże - ja zamiast 20g maski używałam jednorazowo 10g, nawet czasem mniej (np. 7-8g) i spokojnie wystarczyło mi to na całą twarz w odpowiedniej grubości, a przy 10g nawet na szyję. Oczywiście proporcjonalnie zmniejszałam ilość dodanej wody. Maski algowe są ciężkie w przygotowaniu, ale jeśli będziemy się stosować do wskazówek na opakowaniu (a może i nawet do wskazówek z różnych forów i blogów w Internecie) to nam się uda ;). Przyznam, że moja pierwsza maska miała pełno grudek, a z każdym kolejnym użyciem już było coraz lepiej. Najważniejsze jest dodanie wody w odpowiedniej ilości i o odpowiedniej temperaturze, porządne wymieszanie i rozrobienie maski oraz nałożenie jej na twarz natychmiast po przygotowaniu. Po nałożeniu maski na twarz musiałam zwykle położyć się na 0,5-1 min., bo spływała mi. Po tak krótkim czasie jednak już lekko zastygała, dzięki czemu mogłam wstać i wykonywać inne czynności. Maskę po całkowitym zastygnięciu odrywamy w całości, jednak - w porównaniu do sklepowych masek peel-off - to zdejmowanie jest bardzo przyjemne! Maski peel-off są dla mnie złem wcielonym, strasznie podrażniają skórę, bolą i odrywają włoski, jeśli źle je nałożymy. Ta maska idealnie i przyjemnie schodzi praktycznie jednym płatem. Skóra po masce jest naprawdę wyraźnie i odczuwalnie nawilżona, miękka, gładka, przyjemna w dotyku, rozjaśniona i wygląda na wypoczętą. Nie powoduje problemów z wypryskami - mam cerę mieszaną z niedoskonałościami i zaskórnikami. Ze względu na nawilżenie powiedziałabym, że nawet pomaga na niedoskonałości. Maska zawiera w składzie przede wszystkim alginat, który jest jej podstawą, oraz ziemię okrzemkową, która ma wiele pozytywnych właściwości. Zawiera także krzemionkę i dodatkowo ta wersja maski zawiera oliwę z oliwek i puder z liści oliwki. Poza tymi składnikami tradycyjnie - różne substancje wspomagające czy konserwujące. Bardzo polecam! Świetna maska, choć wymagająca wprawy i cierpliwości w przygotowaniu.

Kupiłam ten produkt za 1 grosz w promocji . To był zły wybór... Kompletnie się nie sprawdziła... strasznie dużo z tym roboty , odmierzanie gramów, mililitrów. Dodatkowo produkt bardzo się pyli i marnuje pozostając na wadze i wszędzie w okół... Skóra po maseczce zaczęła mnie piec- nie chciałam zmywać "serum jakie pozostawiła maseczka, ale niestety pieczenie mnie do tego zmusiło i w efekcie nie uzyskałam żadnych korzyści, a zmarnowałam tylko czas... Może u innych sprawdzi się lepiej ja natomiast nie polecam :(

Podczas poszukiwania kosmetyków pielęgnujących i nawilżających do twarzy, natknęłam się właśnie na maskę algową z Nacomi i postanowiłam dać jej szansę. Jest to produkt w typie peel off i z całą pewnością trzeba odpowiednio dobrać proporcje podczas jej przygotowywania, żeby na końcu nie trzeba było się męczyć z jej usuwaniem. Może być trochę problematyczna. Jeżeli chodzi o działanie, to na pewno mogę powiedzieć, że spełnia swoją rolę. Skóra jest wygładzona i faktycznie czuć nawilżenie. Z tym, że efekt ten jest bardzo krótkotrwały. Miałam nadzieję, że to nawilżenie utrzyma się dłużej, a tymczasem po dość krótkim czasie, ponownie odczuwam ściągnięcie skóry. Nie jest to zła maska. Nie zauważyłam też, żeby mnie w jakikolwiek sposób podrażniła czy uczuliła, ale niestety nie spełniła moich oczekiwań co do nawilżenia i nie sądzę, żebym drugi raz ją kupiła.

Ogromnym plusem tej maski jest to, że jak już ją dobrze rozrobić, to ściąga się ją jak złoto (nie ma żadnej trudności, bo zastyga w coś na kształt zbitej galaretki). Ogromnym minusem jest jej rozrobienie. Tu miałam kilka podejść i udało mi się dopiero, kiedy maseczki starczyło na 2 użycia. Samo działanie - widoczne nawilżenie, zmniejszenie uczucia ściągnięcia po peelingu, odświeżenie. Sama nie wiem, co o niej sądzić. Gdyby była w gotowej do użycia formie, to pewnie gwiazdka w górę.

Bardzo fajna maska do domowego spa. Dobrze nawilża, po zastosowaniu czuć że skóra w dotyku jest miękka i elastyczna . Maska fajnie zastyga i dobrze się zdejmuje ale trzeba zachować proporcje podane w sposobie użycia. Inaczej maska nie spełnia swoich zadań . Bo mniejsze proporcje zamiast nawilżać po prostu mogą opdrażniac skóra twarzy. Dlatego też wydajność tej maseczki jest nie do konca fajna przy 42g I sposobie użycia że 20 g produktu na jedną maseczke wychodzi z tego wyłącznie 2 aplikacje . A koszt jej zakupu to ok 20 zł...

To naprawdę niezła maska algowa. Nie jest najwygodniejsza w aplikacji, bo w jakichkolwiek proporcjach bym jej nie rozrabiała, to zawsze powstają grudki, które nie tworzą jednolitej maski. Za to efekty na skórze są bardzo fajne. Przyjemnie odświeża i chłodzi, pozostawia cerę całkiem nieźle nawilżoną. Z minusów to na pewno opakowanie. Przy każdym otwarciu część produktu po prostu się wysypuje. Mimo wszystko warto spróbować. :)

Średnio lubię maseczki z Nacomi, np. klasyczne glinki kompletnie się u mnie nie sprawdziły. Ta natomiast jest fantastyczna! Zalety: - gładka skóra - widoczne rozjaśniona -przyjemna konsystencja - bardzo wydajna - akceptowalna cena Z działania tej maseczki jestem bardzo zadowolona i na pewno sięgnę po kolejną :)

Recenzja tej maski jest podobna do recenzji maski żurawinowej z tej serii, jednak z zaznaczeniem kilku różnic. Mam odwodnioną mieszaną cerę i ciężko mi znaleźć dobrą maskę, która nawilżyła by skórę jednocześnie nie rozpulchniając mi porów, o zapychaniu nie wspominając. Ta maska idealnie odpowiada na moje potrzeby. Wbrew pozorom jest bardzo łatwa w przygotowaniu. Wsypuję dwie kopiaste łyżeczki do miseczki a następnie dolewam 2 łyżeczki wody. Całość mieszam szpatułką takim ruchem jakbym ubijała pianę z białek. Ważne aby robić to plastikową albo szklaną łyżeczką - algi nie lubią kontaktu z metalowymi przedmiotami. Ostateczna konsystencja powinna być gęsta, gumowa ale elastyczna. Nie może być zbyt rzadka albo zbyt twarda. Maska oliwkowa w odróżnieniu od pozostałych alg z tej serii tworzy bardziej grudkowatą masę po wymieszaniu, trochę jak serek wiejski - jednak to nie przeszkadza w jej stosowaniu. Dodatkowo zawarte są w niej kawałki oliwkowych liści, bardzo drobne, więc nie utrudniają przygotowania maski. Przygotowane algi nakładam na czystą skórę a czasem na żelowe (bezolejowe) serum - wtedy intensyfikuje się jego działanie. Nie omijam okolicy pod oczami a wręcz nakładam tam maskę grubiej. Czekam 20 minut aż całość zastygnie i zdejmuję. W przypadku suchych brzegów np przy oczach i ustach wystarczy je zmoczyć wodą aby same odeszły. Po zdjęciu maski spryskuje twarz wodą termalną i nakładam krem. Efekt końcowy? Gładka, nawilżona, zbita skóra. Wszelkie zmarszczki spowodowane odwodnieniem, złą pielęgnacją są widocznie wyprasowane. Zmiany trądzikowe uspokojone. Cera wygląda na wypoczętą. Można osiągnąć naprawdę znakomite efekty używając tej maski przynajmniej raz w tygodniu. Osobom o wyjątkowo zmęczonej cerze polecam stosować codziennie przez tydzień - skóra będzie jak nowa. Szczególnie warto zaserwować taki zabieg pod oczami - maska jest odpowiednio delikatna dla tak wrażliwej okolicy a jednocześnie daje świetne efekty. Maska jest bardzo wydajna, opakowanie wystarcza na kilka zabiegów wbrew temu co twierdzi producent. Używałam wszystkich masek z tej serii, oliwkowa to moja ulubiona, zaraz po niej jest żurawinowa. Oliwkowa w odróżnieniu od żurawinowej zdecydowanie mocniej nawilża i wygładza. Dobra do stosowania w okresie zimowym jako uzupełnienie pielęgnacji.

Zachęcona wieloma opiniami o maskach algowych z Nacomi skusiłam się na jedną z nich. Jak się później okazało nie był to najlepszy wybór. W moim przypadku kompletnie się nie sprawdziła. Nie był to mój pierwszy raz z maseczką alginatową. Używałam już wiele razy masek tego typu z Bielendy czy Farmony. Z efektów byłam bardzo zadowolona, maski bardzo sprawnie się rozrabiały, a po ściągnięciu skóra była przyjemnie nawilżona. Maska z Nacomi nie rozrabiała się sprawnie i z trudem uzyskałam gęstą masę. Z nakładaniem na skórę nie było większych problemów. Po ściągnięciu jej nie czułam nawilżenia, a wręcz przeciwnie skóra była bardzo napięta. Kupiłam maskę, która miała głównie nawilżyć naskórek i ukoić, a otrzymałam zupełnie odwrotny efekt. Ten kosmetyk kupiłam na promocji, więc nie było mi go, aż tak szkoda. Do tego produkt nie jest zbytnio wydajny, ponieważ według zaleceń producenta, maski wystarcza tylko na dwa użycia. Co według mnie nie jest zbyt dobrym wynikiem, zwłaszcza jeśli bez promocji kosmetyk kosztuje ok 19 zł. U mnie kompletnie się nie sprawdziła, więc na pewno nie sięgnę po nią ponownie.

Nigdy się nie bawiłam w żadne maski algowe bo myślałam, że to strata czasu i nie pomoże na nic. Dopóki nie trafiłam na to CUDO!!!!Nie sądziłam, że maseczka wykonana w domu może być aż tak dobra. To że skóra po tym jest nawilżona to jest mało powiedziane, ona jest aksamitnie miękka. Od razu mówię, że ona nie sprawi, że ze zniszczonej cery z tradzikiem zrobi efekt wow, no niestety jeszcze nie wynaleźli czegoś takiego, ale jak najbardziej warto spróbować

Mam zdanie, że Nacomi ma bardzo dobre kosmetyki - tak samo jest z tą maską. Produkt znajduje się w plastikowym, zakręcanym i lekkim pudełeczku. Kupujemy go w postaci sproszkowanej z kawałkami oliwek. Wygląda jak małe robaczki ;p Ma delikatny oliwkowy zapach. Aby uzyskać produkt gotowy do nałożenie, musimy zmieszać proszek z wodą, bądź ze specjalnym aktywatorem do maseczek algowych. Dla tych którzy lubią mieć gotowy produkt, szybko się zniechęcą. Producent na opakowaniu sugeruje zmieszanie 1/2 proszku z opakowania (20g) z 60g wody. Jednak powstaje tak duża porcja, że nałożymy ją dwa razy na twarz i jeszcze na szyje, Więc ja stosuję , czubatą łyżeczkę alg i 2 łyżeczki wody + ewentualnie żel aloesowy. Konsystencja mus być dosyć gęsta - pomaga to przy nakładaniu i powoduje, że papka nie spływa. Najlepiej nakładać troszkę grubszą warstwę - tam gdzie nałożymy cienko, maska zastyga w inny sposób i trzeba to zmyć wodą. Ogólnie szybko zastyga, tworząc "żelka". Po aplikacji przyjemnie chłodzi skórę i daj ukojenie. Po zdjęciu skóra jest gładka i miękka, nawilżona i odświeżona. Jest też efekt rozjaśnienia. Bardzo ją lubię i polecam, jeżeli lubicie się bawić w rozrabianie produktu.

Często stosuję ją po użyciu maski oczyszczającej - daje to świetny efekt. Jeśli chodzi o wady tego produktu, jak do tej pory, nie zauważyłam, czasami trzeba się tylko trochę natrudzić przy sporządzaniu maski.