Bielenda Vegan Friendly, Masło do ciała karite 

Masło do ciała Bielenda to kosmetyk, który odpowiada w pełni na potrzeby mojej normalnej skóry. Bardzo dobrze sprawdza się też do nawilżania dłoni i stóp. Lubię jego gęstą, kremową formułę. Pozostawia lekką okluzję na skórze i przyjemny, jakby orzechowy zapach. Cechuje się wysoką wydajnością. Świetnie nawilża i natłuszcza skórę. Zakupiłam go za mniej niż 15 zł, co jest bardzo niską ceną za produkt tak dobrej jakości

Szczerze powiedziawszy, kosmetyk zmęczył mnie swoim sztucznym, świdrującym, kakaowym zapachem, więc z radością powitałam denko ;-) Nie to, żebym była niezadowolona z działania, po prostu niczym nie zaskoczył, zwyczajnie go nie polubiłam. Określenie "masło" słabo tu pasuje, to raczej krem, w dodatku dość lekki. Ładnie się rozprowadza, ma dobry poślizg, chociaż trochę smuży, więc wymaga dłuższego masażu i wpracowania w skórę, co akurat mi nie przeszkadza. Niweluje nieprzyjemne wrażenie suchości i napięcia skóry, nawilża, odżywia. Jest minimalnie tłusty, ale nie lepki. Pozostawia na skórze zdrowo wyglądające glow. Opakowanie wygodne, lekkie, plastikowe, choć przez to wyglądające tanio i mało eko... Zawartość zużywałam długo, bo nie jestem już fanką tak mocnych zapachów, co kiedyś. Głównie z tego powodu, na pozostałe masła z tej serii, raczej się nie skuszę. Nic innowacyjnego, prócz nazwy wpisującej się w aktualne trendy namingowe, Bielenda mi nie zaproponowała.

Produkt zapakowany jest w eleganckie opakowanie o dość wyraźnych kolorach zieleni oraz brązu . Jego konsystencja przypomina białe masło. masło to wzbogacone zostało o naturalne masło Karite które wygładza i nawilża a dzięki zawartości naturalnych kwasów omega 3-6 i witaminy E aktywnie natłuszcza, i uelastycznia skórę, przywraca jej właściwą kondycję, niezwykłą miękkość i gładkość. Masełko to pięknie pachnie i co najważniejsze jest mega wydajne. Polecam wszystkim borykającym się z suchą skórą która szuka ukojenia.

Niby wszystko się zgadza - konsystencja i zapach ok. Wygodne opakowanie, dość wydajne. Dobrze rozprowadza się na skórze, bardziej odżywia niż nawilża, cena adekwatna do jakości. Niestety duży minus za skład. Może i jest vegan, ale na pewno nie jest to masło z naturalnym składem.

Bardzo nie lubię większości balsamów, maseł, kremów do ciała za to, że pozostawiają tłustą, lepiącą się warstwę na mojej skórze. Dopiero, gdy zaszłam w ciążę przemogłam swoją niechęć i zmotywowana, aby zminimalizować ryzyko rozstępów rozpoczęłam codzienne balsamowanie. Do 8 miesiąca stosowałam drogie balsamy dedykowane kobietom ciężarnym, jednak większość nie pasowała mi, bo zostawiała film na skórze, źle rozsmarowywała się. Wtedy wróciłam do tego oto Masła do ciała Bielendy, które kiedyś stosowałam okazjonalnie na wybrane partie ciała ...i zakochałam się na nowo. :) Myślę, że teraz zostanie ze mną na długo.

Kupiłam, bo potrzebowałam czegoś do silnego nawilżenia skóry. No i mam. Treściwy kosmetyk jak dla mnie dość tłusty- ale to w końcu masło... bardzo zbita konsystencja Do rozsmarowania jest łatwe, sunie po skórze- w dotyku przyjemne, aksamitne Tak, skóra jest nawilżona, odżywiona i wygładzona I super, że ma tyle plusów, ale jak otwieram ten plastikowy słoiczek i czuję zapach, to jedyne o czym myślę, to o zamknięciu go spowrotem. Nie jestem w stanie go stosować, dlatego też pierwsze opakowanie będzie ostatnim i prawdopodobnie niewykorzystanym, no chyba, że ,,poślę" je dalej w świat... :)

Masła do ciała używam po każdej kąpieli. Pięknie pachnie i wspaniale nawilża skórę. Nie podrażnia, a wręcz łagodzi podrażnienia, zwłaszcza te po goleniu nóg. Moim zdaniem to najlepsze masło do ciała, czasem stosuję je również przed opalaniem. Sprawdza się znakomicie!

Masło do ciała karite, było drugim z serii maseł, które testowałam od Bielendy. Z jednej strony chciałam żeby się już skończyło, żeby wypróbować kolejne, ale z drugiej - przy każdym otwarciu ten niesamowity zapach! Nawilżenie po nim zostaje do następnej kąpieli. Nieważne co masz na sobie, długie czy też krótkie ubrania, produkt spełnia wszelkie oczekiwania. Stosuję to masło mając AZS i muszę przyznać, że radzi sobie lepiej niż nie jeden krem i maść polecane przez lekarzy. Jest do tego bardzo wydajne, wystarcza na długo, dlatego mogę bez problemu napisać, że jest tanie, w porównaniu do jakości. Polecam!

Jeden z moich top ulubionych balsamów/maseł do ciała. Używam go naprzemiennie z innymi masłami, zawsze do niego wracam. Ma lekką, kremową konsystencję, bardzo dobrze nawiża skórę, nawet bardzo wyszuszoną. Duże opakowanie starcza mi na jakieś 3 miesiące przy używaniu kilka razy w tygodniu.

Moim konikiem są kosmetyki naturalne. Tutaj od razu trzeba zaznaczyć, że napis "vegan" na opakowaniu wcale nie oznacza, że kosmetyk jest w 100% naturalny - dlatego najlepiej czytać samodzielnie składy. Tutaj pomimo, że skład jest bogaty w substancje odżywcze, to nie jest do końca idealny. Poza tym znajdziemy w nim także glukonolakton, który jest kwasem więc skóry wrażliwej powinny uważać. Bardzo lubię tego typu opakowania. Odkręcamy słoiczek (tutaj plastikowy z metalową zakrętka) umożliwia wydobycie kosmetyku w całości. Konsystencja bardzo gęsta. Powiedziałabym, że przypomina bardzo treściwy krem niż masło. Ma też biały kolor. Jednocześnie masełko jest dość lekkie, łatwo się wchłania, pozostawiając przyjemne uczucie ukojonej skóry. Niestety trzeba się trochę napracować aby dobrze go rozsmarować. Pozostawia delikatnie tłustą powłoczkę więc używam go tylko na noc. Zapach neutralny, taki kosmetyczny. Jeśli chodzi o działanie to naprawdę dobrze odżywia i nawilża nawet bardzo suchą skórę, łagodzi wszelkie podrażnienia i świąd np. po goleniu maszynką. Pod tym względem bardzo pozytywne zaskoczenie. Niestety jest to dość niewielkie opakowanie, bo tylko 250 ml. Dodatkowo przez swoją gęstość jest słabo wydajny, kończy się u mnie 2 razy szybciej niż nieco rzadsze balsamy. Mimo to polecam.

Kosmetyk ten dorwałam na promocji za około 8 zł, więc szkoda było nie przetestować, szczególnie, że ma dobre opinie. To był jeden z moich najlepszych zakupów kosmetycznych od dawna. Na ogół nie lubię kosmetyków do pielęgnacji ciała, bo zostawiają lepiąca wartstwę, której nie znoszę. Z uwagi na potrzebę nawilżenia skóry rosnącego brzuszka stwierdziłam, że jednak przyda się jakiś produkt. Jakie było moje zdziwienie i zachwyt, kiedy dotknęłam skóry po aplikacji! Jedwabista gładkość i powłoczka, która nie klei się ani nie tłusci. W dodatku efekt ten utrzymuje się cały dzień. Skóra jest mega nawilżona. Masło radzi sobie nawet z ukojeniem nóg po goleniu, co u mnie jest nie lada wyczynem przy wrażliwej skórze. Działanie tego produktu jest świetne, najlepsze, jakie kiedykolwiek uzyskałam w kategorii kosmetyków pielęgnacyjnych do ciała. Przyjemność aplikacji to również ważna sprawa i tutaj nie mam zastrzeżeń. Masło jest gęste i kremowe. Czuć, że to cięższy kosmetyk, bo trochę tępo się rozprowadza, ale nie jest to trudne. Bogactwo składu zobowiązuje :) Zapach jest mega delikatny, nie czuć go na odległość. Gdy powącha się skórę, odczuwalny jest charakterystyczny aromat masła shea i lekka słodycz. Muszę wypróbować wersję kokosową, która ponoć pachnie mocniej. Używam go od dwóch tygodni i trochę go ubyło. Prognozuję wydajność na dobrą, co w zestawieniu z ceną wypada bardzo korzystnie. Opakowanie to słoiczek z plastiku dobrej jakości z metalową pokrywką. Przy konsystencji masła jest to idealne rozwiązanie. Szata graficzna jest przyjemna, nie ma się do czego doczepić. Na uwagę zasługuje skład produktu, który jest świetny. Ze świecą szukać tak dobrych składników w produktach o tak niskiej cenie. Jestem bardzo zadowolona i wpisuję to masełko na listę moich ulubieńców.

Używam tego masła hmmm, w zasadzie od samego początku jego istnienia, pewnie będzie już kilka lat. Bardzo lubię to masło. Jest idealne dla mojej suchej skóry. Po nim widać efekt rzeczywistego nawilżenia skóry. Początkowo używałam codziennie, na obecną chwilę co drugi dzień mi wystarcza. Lubię w tego typu produktach oprócz właściwości naprawczych dobrej gęstej treściwej konsystencji, bogatego składu. Zapach na plus - nie jest irytujący, delikatny, słodki, miły dla nosa. Opakowanie bardzo wygodne, można do samego końca zużyć produkt, a samo opakowanie wykorzystać do przechowywania chociażby skarbów :P Polecam :)

Kupiłam w Rossmann na promocji. Fajne masełko w ciekawym pojemniczku. Delikatnie pachnie. Cena też fajna na promocji. W cenie regularnej raczej bym nie kupiła. Troszkę się klei po nałożeniu i zostaje tłusty film. A tego efektu nie lubię.

Najlepsze jak dotąd masło do ciała które stosowałam. Uwielbiam używać go po kąpieli. Świetnie nawilża a przy tym ładnie pachnie. Nawet mój chłopak podbiera mi, żeby posmarować jego suche łokcie ???? Używam od dawna i bardzo lubię. Zawsze do niego wracam.

Mam bardzo suchą skórę, na którą bardzo rzadko pomagają zwykłe balsamy nawilżające. Kiedy skończył mi się kolejny sięgnęłam po to masło, bo po prostu było na promocji. Nie czuję się rozczarowana, wręcz przeciwnie. Fajnie natłuszcza, dzięki czemu na kilka godzin czuć warstwę ochronną, a skóra staje się bardziej aksamitna w dotyku. W porównaniu do balsamu to masło o wiele lepiej sprawdza się na skórze potrzebującej silnego natłuszczenia i nawilżenia.

Do tej pory to najfajniejsze tanie masło do ciała. Bielenda dobrze wiedziała co i po co wytworzyła ten kosmetyk. Skład zachęca do kupna. Z treściwych składników na początku jest olej sojowy i moje ulubione masło karite. Składnik, który moja skóra bardzo lubi. Masło używałam na zimowym lockdownie, gdy wreszcie przyszła prawdziwa mroźna i śnieżna zima (nie oceniajcie mnie tylko przez to, że uwielbiam zimę ;) ), ale moja sucha i czasem pękająca skóra nie bardzo. Ma treściwą konsystencję i w pierwszej chwili trudno je rozprowadzić po skórze. Lubię nakładać porcję na mokrą skórę i wtedy w nią wmasowywać. Do masażu skóry jest ok, ale nie daje takiego poślizgu jakie miałam od masła pomarańcza-cynamon Mokosh. Efekt natłuszczenia i odżywienia utrzymuje się nawet po umyciu ciała żelem z SLS/SLES. Mogę powiedzieć, że w pewnym stopniu zregenerował moją popękaną skórę. Ale przez treściwy skład potrafi zapchać skórę. Pojawiło mi się kilka "bomb" pryszczykowych. Nie mam raczej tendencji do takich ceregieli, na razie to jeden feler tego produktu. a teraz czas na techniczne detale (no nie wiem jak to nazwać). Masło ma otulający, miły zapach, którego nie czuć kilka minut po nałożeniu. Pojemność 250 ml wystarczyło mi na ok. 5-6 tygodni prawie codziennego stosowania. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem producenta, że zapach "aktywizuje i dodaje energii". To nie są nuty zapachowe o takim działaniu.Kosmetyk jest "vegan friendly", ma prostą recepturę i składniki pochodzenia naturalnego. Za każdą z wcześniej wymienionych cech bardzo sobie cenie ten produkt. Czy przewyższa niektóre popularne i bardzo cenione przez użytkowników Wizaż.pl masła do ciała? No różni się efektem jaki daje na skórze od tego z Mokosh albo Naturativ, ale jak na 15 zł za kosmetyk, który poratuje was zimą to jest spoko :) Mimo moich spostrzeżeń to pełną odpowiedź na zadane tutaj pytanie pozostawię wam :)

Produkt byłby nawet fajny - całkiem dobry skład, dobrze nawilża, świetna konsystencja. Zapach niestety ciężki, typowy raczej dla męskich produktów. Nakładanie kremu to krok pielęgnacji, który kojarzy mi się z relaksem, tu zapach bardzo w tym relaksie przeszkadza. Zużyję do końca, ale raczej nie kupię ponownie.

Od dłuższego czasu borykałam się z bardzo suchą, podrażnioną od depilacji skórą na nogach. To masełko wraz z jego kokosowym bratem wyleczyło wszystkie moje dolegliwości takie jak: sucha, swędząca oraz łuszcząca się skóra, krostki, przebarwienia a nawet wrastające włoski. Gęste, pięknie pachnące masełko doskonale nawilża, odżywia oraz ujednolica moją skórę bez efektu nieprzyjemnego filmu. Efekt pieknej gładkiej i elastycznej skóry utrzymuje się minimalnie do 3 dni (tyle maksymalnie byłam w stanie wytrzymać bez jego cudnego zapachu). Jest to najlepszy produkt jaki mialam przyjemność przetestować.