Niedrogie, dobre glicerynowe mydło, choć z tendencją do pękania, i tylko udające, że peelinguje skórę
Zaopiniowałam już mydełko z tej serii – miodowe (jak dla mnie bardziej nawet cytrynowe), co do zasady pozytywnie, i taką też – zasadniczo korzystną mam opinię o modelu makowym.
Mydło nie jest, a w zasadzie nie było drogie, kiedy kupowałam kilka kostek i płaciłam po ok. 2 zł od sztuki, choć dawno już nie byłam w obiekcie sieci Lidl, więc nie wiem czy i w jakim stopniu mydełko poddało się inflacji. Nie sądzę jednak, aby w porównaniu z innymi mydłami stało się nagle niebotycznie kosztowne.
Oprócz niezłej ceny kosmetyk przyciągnął mnie opakowaniem – ładną, skromną folijką z grafiką makówek i "okienkiem", przez które widać mydło – poręcznej wielkości kostkę-płaski-prostopadłościanik, mlecznobiały z wtopionymi pojedynczymi łupinkami maku. Mydło obiecuje być peelingujące, natomiast słusznie (jak się potem okazało) uznałam, że tak znikoma ilość łupin za bardzo skóry nie wymasuje.
Nie czyni tego, ale i tak jest przyjemne. Makóweczki na owijce, kolor mydła i nie ziarenka, a łupinki maku mnie uwiodły, przywodząc miłe zawodowe wspomnienia z zakresu rozwijania wiedzy o różnych intrygujących substancjach, które w trakcie użytkowania mydła jeszcze zostały stuningowane jego opioidopodobnym aromatem – mydlanym, ale i kremowym, z tłustawą nutką. Podobnie pachniały w dawnych czasach przepyszne, soczyste, makowce o autentycznie nasennym działaniu, wypiekane z dostępnych w sprzedaży całych ziarenek, nie jak obecnie – jedynie z łupinek. Ech... to se ne wrati.
A wracając do opiniowania działania mydełka – jak na tę kategorię cenową, jest naprawdę w porządku. Bardzo wydajne, świetnie się pieni, dobrze myje i się spłukuje, nie mięknie, nie rozmazuje się pod dłuższym wpływem wody.
Funkcji peelingującej nie odczuwałam, ale jak wspomniałam, w ogóle nawet jej po mydle nie oczekiwałam, łupinki w mydełku uznając jedynie za estetycznie ciekawy bajer.
Mogę jedynie za wadę uznać skłonność do pękania po wyschnięciu, co wiąże się niestety z dość syntetycznym składem kosmetyku.
Ponieważ jednak mydło skutecznie oczyszczało mi skórę (normalną, nie suchą) bez przesuszania jej i bez podrażniania, a zapachem przypominało mi dawne, smaczne makowce, chętnie jeszcze do niego wrócę.
Zalety:
- efekt – skutecznie oczyszczona, gładka skóra;
- nie przesusza, nie podrażnia, nie uczula (skóry normalnej);
- świetnie się pieni;
- ani nie nasiąka wodą, ani się nie rozmazuje;
- wydajność – doskonała;
- zapach – nawet bardziej ciekawy i przyjemny, niż ładny – mydlany, kremowo-tłustawy, mi kojarzący się z aromatem nadzienia dawnych makowców, wyrabianego z dostępnych w sprzedaży całych ziarenek maku, a nie jak obecnie – wyłącznie łupinek;
- opakowanie – bardzo ładna, schludna foliowa owijka, której nie uznaję za wadę, gdyż cienki papier byłby niewystarczającym opakowaniem dla mydła glicerynowego i nie chroniłby go przed szybkim utlenieniem;
- cena – przystępna – kiedy je kupowałam płaciłam po ok. 2 zł od sztuki – obecnie być może jest droższe, ale to i tak jedno z najbardziej cenowo przystępnych mydełek na rynku
Wady:
- skłonność do pękania po wyschnięciu z uwagi na – patrz poniżej
- sporo syntetycznych składników – choć mojej skóry normalnej mydło ani nie podrażniało ani nie przesuszało, i to nie jest kosmetyk kosztowny
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie