Oriflame Spiced Citrus, Hand Cream Krem do rąk

Otrzymałam ten krem w prezencie w zeszłym roku pod choinkę. Już chyba samo to, że o nim zapomniałam i znalazłam go dziś w czeluściach biurka wiele mówi o tym produkcie... Zapach jak najbardziej na plus. Uwielbiam takie zimowe klimaty, mocno wyczuwalne cytrusy i przyprawy korzenne. Taki właśnie jest ten produkt, za zapach mocna 5 z plusem. Opakowanie również ładne, świąteczne. Wygodna tuba do szybkiej aplikacji produktu. Tutaj właściwie kończą się chyba plusy tego kremu. Konsystencja jest mało treściwa, moim zdaniem zbyt lejąca jak na zimowy krem do rąk. Już przy pierwszym użyciu spodziewałam się mizernego efektu nawilżenia i właśnie to otrzymałam. Po rozprowadzeniu na dłoniach zostaje nam lekko tłusty, lepki film, który dość szybko się wchłania. Po wchłonięciu dłonie jedynie ładnie pachną... Nie są ani trochę nawilżone, a wręcz czasem mam wrażenie, że wysuszone. Na moich dłoniach szczególnie skórki cierpią zimą i ten krem mam wrażenie, że wysusza jej jeszcze bardziej. Tak czy siak, po pół godziny nie pamiętamy już, że w ogóle posmarowalismy swoje dłonie kremem, przypomina nam o tym tylko delikatny zapach mandarynki, który również słabnie z każdą minutą... Jako, że żal mi go wyrzucić tak sobie leży w szufladzie biurka. Gdy go zobaczę to zawsze posmaruje dłonie i przypominam sobie, że miałam go wyrzucić. Dziś go zobaczyłam, posmarowałam dłonie (o dziwo wreszcie się kończy) i natchnęło mnie to do napisania opinii. Ogółem - nie polecam, nie kupujemy przecież kremów do rąk tylko dla ładnego zapachu...

Krem świetnie nawilża, przepięknie pachnie pomarańczą. Jest to mój must have na czas zimowy. Jest on także wydajny adekwatnie do ceny. Opakowanie przyciąga najbardziej.

o wspaniałych zapachu mandarynek, kwiatów pomarańczy oraz cynamonu. Krem jest konsystencji ubitej, czyli świadczy to o wydajności. Najważniejsze to, że szybko wchłania się, nie pozostawia tłustej warstwy, nie daje uczucia lepkości. Dłonie są w pełni nawilżone, odżywione, skórki przy paznokciach nie są już takie szorstkie a wygładzone a skóra rąk jest delikatna, miękka w dotyku niczym jedwab po regularnym aplikowaniu. Można stosować tyle razy, ile istnieje potrzeba.

Zapach tego kremu jest piękny, kojarzy się ze świętami. Wyczuwalna jest mandarynka, kwiat pomarańczy ,cynamon i goździki . Podoba mi się tubka tego kremu Krem bardzo dobrze się wchłania i nie czuć go zbytnio na dłoniach. Nie pozostawia tłustej warstwy na dłoniach. Poziom nawilżenia jaki daje krem jest średni. Jest to krótkotrwały efekt. Na zimę jest on za słaby, za mało odżywczy , dlatego też więcej się na niego nie skuszę.

Ja: Mam skórę bardzo suchą, odwodnioną, atopową. Z tendencjami do uczuleń i pękających naczynek. W okresie jesienno-ziomym mam ekstremalnie przesuszoną skórę dłoni, skórki pękają. Oczekiwania: Dobre nawilżenie, natłuszczenie i regeneracja. Długotrwałe efekty. Opakowanie: Standardowa odwrócona tubka. Odkręcana, pojemność 75 ml. Z przodu minimalistyczna, przyjemna dla oka, zimowa grafika. Z tyłu pozostałe informacje wypisane drobnym drukiem – bardzo ciężko się je odczytuje. Wrażenia: Z początku użytkowania zapach grał pierwsze skrzypce. Wydawał mi się piękny, zimowy. Z czasem stracił na swojej magii, stał się dla mnie drażniący i chemiczny, wręcz nieprzyjemny. Przeszedł fazy od miłości do nienawiści. Krem ma dość lekką konsystencję, dobrze się nakłada i rozprowadza. Ekspresowo wchłania. No i na tym plusy się kończą. Krem pozostawia na skórze przez długi czas zapach i tyle. Właściwości odżywcze żadne, nawilżające też kiepskie. Regenerujących brak. Po użyciu skóra jest nadal sucha, ściągnięta i nieprzyjemna, ale pachnąca. Ten krem to taki zbędny gadżet. Nie spodziewałam się po nim cudów i też ich nie dostałam. Minus za dostępność i cenę jak to zwykle w Oriflame bywa, bardzo zawyżoną w stosunku do ilości i jakości produktu. Ja na pewno nie skuszę się na kolejne opakowania.

Uwielbiam ten krem do rąk! Za to jak nawilża, za barierę hydro-odporną, za to delikatne mrowienie! Mogę nawet powiedzieć, że jestem od niego uzależniona... Naturalnie kupuję go u mojej konsultantki w promocji, ale mega nawilża i daje efekt #SafeHands!

Jest to krem z edycji limitowanej, który pojawia się w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Pomarańczowa tubka z zakrętką, bordowymi napisami i złotymi, drobnymi rysunkami. Krem ma cudowny zapach. Połączenie pomarańczy oraz goździka, które nie powodują mdłego, ciężkiego zapachu. Ja bardziej wyczuwam tutaj pomarańcze. Krem ma delikatnie pomarańczowy kolor. Jeśli chodzi o jego działanie to ekspresowo się wchłania. Niestety krem wchłania się i tyle. Mam wrażenie, że nie nawilża dłoni, nie nadaje im gładkości oni regeneracji. Na zimę czy jesień jedna tego typu produkty mogą bardziej zaszkodzić na mrozie niż pomóc. Dodatkowo nawróciło mi się AZS i liczę na to, że krem do rąk będzie łagodził moją skórę, a nie jeszcze bardziej ją podrażniał. Niestety ja jestem na nie. Może dla osób, których skóra dłoni jest mniej wymagająca będzie ok.

Ten krem w ogóle mi się nie sprawdził. Rzadka, spływająca z rąk substancja, która z nawilżeniem i odżywieniem niewiele ma wspólnego. Oczekuję od kremów tego, aby niwelowały suchość skóry i wspomagały jej regenerację. Zwłaszcza w takich czasach jakie mamy teraz, wiele osób zmaga się z przesuszonymi, pękającymi dłońmi, które błagają o odrobinę opieki. Uwielbiam stosować tłuste, bogate kremy na noc, a lekkie i szybko wchłaniające się na dzień. Nie lubię jak coś się lepi, a uczucie kleistych dłoni jest dla mnie nie do zniesienia. Ten krem jest bardzo rzadki, nigdy nie spotkałam się z aż tak rzadką konsystencją. Produkt nie nawilża skóry, pozostawia mokrą, lepką warstwę. Nie sprawdził się nawet na stopy. Pierwszy raz od wielu lat wyrzuciłam niewykorzystany kosmetyk do kosza.

Limitowana seria spiced citrus zachwyca jedynie zapachem. Krem ma niezbyt gęsta konsystencję, jest pomarańczowy i pachnie mocno pomarańczowo z lekka domieszką korzennych przypraw. Szybko się rozprowadza i wchłania...ale nie zbyt nawilża dłonie.

Krem ma podstawową zaletę i podstawowa wadę. Swietnie sie wchłania. 30 sekund i nie ma go na dłoniach. Niestety jednocześnie nie nawilza skory dłoni nawet w małym stopniu. Krem jest bardzo rzadki. Po nałożeniu na dłoń szybko trzeba go łapać bo ślizga sie i ucieka zgodnie z kierunkiem działania grawitacji. Krem jest dla mnie jak woda. Przez chwile mamy mokre rece po posmarowaniu i nagle wyparowuje. Jakby był na bazie alkoholu. Pozostawia po sobie piękny zapach pomarańczy, ale dłonie dalej sa szorstkie, skórki przy paznokciach odstają nieprzyjemnie a paznokcie sa twarde. Mozna powiedziec ze ten krem jest magikiem. Magicznie znika nie pozostawiając po sobie żadnego śladu nawilzenia.

Krem miałam w zestawie razem z mydełkiem. Produkt jest bardzo delikatny. Konsystencja jest akasmitna i średnio gęsta. Szybko się wchłania. Nie lepi się. Ręcę są nawilżone i odżywione. Zapach jest specyficzny mocny pomrańczowo korzenny. Tak bardzo przypomina mi okres świąteczny. Chociaz słabo regneruje popękaną skórę dłoni na rękach. Ale jest fajny

Krem dostałam od przyjaciółki w prezencie. Zaintrygował mnie zapach pomarańczowo korzenny. Opakowanie to plastikowa tubka o pojemnosci 75 ml w kolorze pomaranczowym. Sam krem ma delikatna konsystencje w kolorze pomarańczy. Ten krem urzekl mnie zapachem całkowicie, chociaż nie utrzymuje się jakoś bardzo długo. Nawilża skórę, pozostawiając ją gładką i miekką w dotyku. Idealny na okres jesienno zimowy

Poza ładnym zapachem i opakowaniem, plusów w zasadzie nie ma, bardzo rzadki, mało nawilża. Jeśli ktoś oczekuje czegoś więcej, poza pięknym zapachem, to nie polecam.

Jestem konsultantka Oriflame i często sama nabywam produkty, by móc je przetestować. Krem jest dosyć lekki, nie tłusty. Zapach bardzo delikatny, przyprawy korzenne i pomarańcza są niemal niewyczuwalne. Dobry do stosowania na co dzień np. po umyciu naczyń by lekko nawilżyć dłonie. Nawilżenie jest krótkotrwałe i co jakiś czas trzeba dokładać kolejną porcję kremu. Wydajność krem jest dobra, stosuje go już niemal cały rok. Warty zakupu tylko w cenie promocyjnej.

O MNIE Mam 30 lat. Moje dłonie są zadbane i delikatne. Płyn do mycia naczyń czy źle dobrane mydło potrafią doprowadzić do katastrofy. Nie znoszę uczucia suchości i ściągania na dłoniach. Detergenty potrafią dorowadzić do delikatnego łuszczenia się naskórka na moich dłoniach. WARUNKI TESTU Kremu używam systematycznie kilka razy dziennie. Preparat nanoszę na oczyszczona skórę dłoni. O KOSMETYKU Produkt zakupiłam u konsultantki za 5,99 zł. Jest to mój kolejny produkt. Opakowanie: W opakowaniu jest 75 ml produktu. Opakowanie to pomarańczowa tubka z namalowanymi wzorkami układającymi się w plasterki cytrusa oraz pozłacane ozdobniki (goździk i anyż w gwiazdkach). Dzięki niedużej pojemności opakowanie świetnie nadaje się do torebki. Na opakowaniu znajduje się informacja w kilkudziesięciu językach, że jest to krem do rąk i to na tyle szczegółowych informacji. Oczywiści opakowanie jest opatrzone listą składników. Tubka jest wyposażona w koreczek zakrętkę, co troszkę może utrudnić użycie. Na zgrzewie tubki znajduje się numer seryjny i informacja, że krem będzie zachowywać swoje właściwości przez 12 miesięcy od otwarcia. Produkt: Produkt jest gęsty kremowy. Bardzo przyjemnie się nakłada na dłonie i jest dość wydajny. Krem ma idealną konsystencję i dzięki temu łatwo go wydostać z opakowania. Jedno opakowanie wystarcza na 4 miesiące. Produkt wchłania się ekspresowo, a dodatkowo nie pozostawia tłustej warstwy na dłoniach. Zapach kosmetyku jest delikatny, przyjemny, pomarańczowo korzenny. Kolor kosmetyku jest kremowo-pomarańczowy. JAK STOSUJE Kremu używam po każdym umyciu rąk i czasem w ciągu dnia jeśli czuję taką potrzebę. DZIAŁANIE I EFEKTY Kiedy kończył mi się krem do rąk akurat konsultantka Oriflame dała mi katalog do przejrzenia. Zaciekawił mnie zapach (akurat była zapachowa strona w katalogu) pomyślałam co mi szkodzi. W tym kramie zakochałam się od pierwszego użycia. Genialny zapach cytrusowo-korzenny, lekka formuła, brak tłustej warstwy i długotrwały efekt to to czego szukałam. Teraz zawsze mam ten krem przy sobie i zawsze mam jeden w zapasie. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego :) PORÓWNANIE DO INNYCH KOSMETYKÓW Mój ulubieniec

Rzadko kiedy ulegam namowom jeśli chodzi o kosmetyki jednak po tym jak moja koleżanka niezwykle zachwalała ten krem postanowiłam spróbować. Przekonał mnie argument, że jest konsultantką i w każdym jej zamówieniu musi, dosłownie MUSI znaleźć się ten produkt, bo jest nieziemski. No cóż, z rezerwą podeszłam do tych zapewnień, bo moje dłonie są dosyć wymagające i niestety moje obawy się sprawdziły. To raczej lekki krem nawilżający dla osób, które nie mają większych wymagań w stosunku do tego typu kosmetyków. Dla mnie na wiosnę jest wystarczający, na zimę stanowczo powiedziałabym mu nie, choć nuty zapachowe zdecydowanie kojarzą mi się z tym okresem. OPAKOWANIE Jest to typowe opakowanie dla kremów do rąk – tubka, niestety z zakrętką. W sumie muszę przyznać, że nie lubię zakrętek z kilku powodów: zawsze albo gdzieś mi upadnie i szukam jej pół dnia albo nie mogę dołożyć porcji kremu, bo są zbyt śliskie żeby zakrętkę odkręcić. Niestety takie uroki tego typu zamknięcia. Opakowanie posiada śliczny, wyrazisty kolor kojarzący się z soczystymi pomarańczami. Uroku dodają złote i brązowe elementy imitujące korzenne przyprawy. Napisy i grafika nie ściera się mimo noszenia w torebce za co ma u mnie plus. KREM Krem na jasnopomarańczową barwę i jest dosyć lekki, można by rzec wodnisty po nałożeniu na dłonie. Zapach nieco mnie rozczarował, bo nie jest dla mnie nieziemski i nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie bardziej pomarańczowy i wyrazisty, mocno korzenny, tutaj na pierwszy plan wysuwają się przyprawy, gdzieś niknie ta pomarańcza, jest raczej stonowany, nie jest brzydki, jednak inaczej sobie go wyobrażałam. Po czasie przyzwyczaiłam się i stwierdziłam, że jest przyjemny i odświeżający, stosunkowo długo utrzymuje się na dłoniach. Jednak nie zapach gra tu główne skrzypce tylko właściwości kremu, a są one przeciętne. Krem dobrze się wchłania, choć na dłoniach pozostawia jedynie znikoma warstewkę ochronną. Dla mnie jest ona nieco za słaba, bo szybko znika. Będzie odpowiedni dla osób, które nie lubią tłustej warstwy na dłoniach. Nawilżenie jest krótkotrwałe i co jakiś czas muszę dokładać kolejną porcję kremu. Nie przekonał mnie do siebie ten wariant kremu od Oriflame. Wydajność jest dobra, jednak cena regularna zdecydowanie zawyżona jak na właściwości. PLUSY całkiem przyjemny zapach szybko się wchłania ładne opakowanie, ale niestety niepraktyczne dobra wydajność MINUSY krótkotrwale nawilża wysoka cena regularna opakowanie z zakrętką

Swojego czasu zamawiałam każdą nową wersję zapachową kremów do rąk od Oriflame, ale ostatnio zauważyłam, że znacznie się pogorszyły w kwestii nawilżenia. Nie to, żeby wcześniej jakoś niewiarygodnie działały, ale bardzo dobrze spisywały się jako biurowy pomocnik i zawsze jakiś w szufladzie w pracy leżał. Mam bardzo suchą skórę na dłoniach. Od jesieni do wczesnej wiosny wręcz atopową, ale właśnie w pracy wolę stawiać na lekkie kremy, po użyciu których automatycznie mogę zabrać się za papierkową robotę. Konkretniejsze odżywienie zostawiam na wieczór albo wolne chwile w domu. Krem ma rozbielony, pomarańczowy kolor oraz lekką konsystencję. Chociaż zaaplikowany na skórę nie spływa z niej i zachowuje swój kształt. Zapach obiecywał wiele. Tak jak i poprzedniczki liczyłam na piękny, świąteczny, korzenno-owocowy aromat. Uwielbiam takie klimaty i nie potrafię przejść obok takich kosmetyków obojętnie. Tutaj jednak wyszedł mały koszmarek, bo jak mydło z tej samej serii pachniało bardzo fajnie, tak krem daje czadu pomarańczą rodem z płynów do naczyń, tudzież innych podłóg. Cynamon czuć bardzo delikatnie. Nie jest to zapach odpychający, ale do najlepiej oddanych też nie należy. To może chociaż działanie reperuje to pierwsze wrażenie... Też nie bardzo. Krem ma lekką formułę, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej lub klejącej warstwy. Skóra jest wygładzona i delikatnie nawilżona. Byłoby całkiem ok, gdyby to uczucie trwało trochę dłużej. Nawilżenie nie utrzymuje się nawet do kolejnego mycia rąk. Jeszcze teraz w lecie, kiedy moja skóra jest mniej wymagająca, to taki stopień pielęgnacji wystarczy dla minimalnego komfortu. Ale jesienią i zimą już go sobie nie wyobrażam. Suchym skórom również nie podoła. Jego jedyną zaletą jest brak filmu, dzięki czemu świetnie sprawdza się w pracy. Skład mocno kiepski. Na drugim miejscu znajduje się gliceryna odpowiadająca za uczucie nawilżenia. A później już zaraz sylikon i konserwanty. Konserwanty owiane złą sławą... B-) Taki skład może podrażniać i zapiec spierzchnięte i zniszczone dłonie, a wiem to z doświadczenia. Krem znajduje się w plastikowej tubce na zakrętkę. Wygodniejsza byłaby klapka na klik. Plastik jest w miarę dobry jakościowo, nie pęka, a przy tym jest na tyle miękki, że krem łatwo wyciska się z tubki. Kolorystyka utrzymana w pomarańczowych barwach z wizerunkiem pomarańczy, goździków i anyżu gwiaździstego. Cena regularna nieadekwatna do jakości zupełnie. W promocji za kilka złotych można się skusić. Dostępne u konsultantek, ale jest to edycja limitowana, więc pojawia się teraz w wyprzedażowych dodatkach, ale może przed świętami znowu będą dostępne. Aczkolwiek ja się już nie skuszę.

Dostałam go w prezencie razem z mydełkiem. Wygodne opakowanie standardowe dla kremów do rąk. Lekka, delikatna, pomarańczowa konsystencja (nie za gęsta i nie za lejąca, taka w sam raz). Wydajny, dobrze się rozprowadza po skórze. Całkiem dobrze nawilża, skóra wydaje sie po użyciu być aksamitna w dotyku. Lekko jakby rozgrzewający.Szybko się wchłania i po użyciu nie mam uczucia klejących, " tłustych" dłoni także tu zdecydowanie na plus. Zapach dość mocny, kojarzący się ze świętami Bożego Narodzenia także polecan zdecydowanie na okres zimowy. Mydełko również tak pachnie. Ogólnie całkiem ok