Iossi Masło do ciała `Mandarynka i bergamotka` 

Przez większość roku używam balsamów lub lotionów,ale średnio 2-4 razy w roku, szczególnie w okresie powakacyjnym i w trakcie sezonu jesienno-zimowego stawiam na mocną regenerację i wtedy sięgam po kuracje olejowe lub właśnie treściwe z masłem shea. Masło Iossi jest mi już znane, gdyż zużyłam kilka opakowań o zapachu Spice of India,tym razem sięgnęłam po zapach Mandarynka i bergamotka. Co do właściwości to odsyłam do mojej recenzji zapachu Spice of India, gdyż są one identyczne,czyli idealnie zregenerowana skóra, Super nawilżenie,przy założeniu że ktoś lubi i umie współpracować z masłem shea. Zdecydowałam się jednak odjąć jedną gwiazdkę, ponieważ zapach mimo deklaracji nie różni się zbytnio od Spice of India i osobiście nie doszukałam się obiecanej mandarynki,a zdecydowalam się na zakup tej wersji właśnie aby miec inne doznania zapachowe po kilku słoiczkach Spice of India. Jedyna różnica jaką zauważyłam to kolor produktu,mniej żółtawy niż poprzednik,ale nie wpływa to na kondycję skóry.

Nie wiem czy tylko ja się tak nabrałam? Mandarynka i bergamotka-dwa przepiękne zapachy i składniki odżywcze a zapach tego masełka jest dla mnie nie do wytrzymania i nie ma nic wspólnego z mandarynką i bergamotką. Zapach jest podobny do drzewa iglastego, sosny? Po chwili roztarcia na skórze zamienia się w ciężki zapach taniej wody kolońskiej (taki dzadziowy zapach). Trzyma się na skórze nawet po zmyciu mydłem. Samo działanie jest ok. Mocno natłuszcza i może naprawdę pomóc suchej skórze w zimne miesiące ale zapach jest nie do zniesienia. Powąchajcie zanim kupicie, ja kupiłam online i nieźle się nabrałam.

Masło stosowałam głównie na te partie ciała, które są narażone na powstanie rozstępów, czyli : uda, biodra, pośladki, brzuch. Przyznam się szczerze, że trochę za późno zaczęłam je stosować, ponieważ na mojej skórze pojawiły się już małe, czerwone rozstępy. Gdy są czerwone czy różowe to oznacza, że pojawiły się niedawno i jeszcze można sprawić za pomocą odpowiedniej pielęgnacji, że znikną. Masło świetnie nawilża skórę, jeszcze nigdy nie miałam tak gładkiej i nawilżonej skóry. Dodatkowo poprawiła się jej jędrność (szczególnie na udach) i zniknął cellulit. Masełko to stosowałam również, gdy na ustach pojawiła mi się okropna opryszczka. Zniknęła już po kilku dniach ponieważ w masełku znajdziemy olejek eteryczny z bergamotki, który posiada właściwości antywirusowe i antyseptyczne. Wielkim plusem jest całkowicie naturalny skład tego masełka i to, że zawiera tylko naturalne konserwanty. Natalie Forever o wszystkim co naturalne

Mam mieszane odczucia co do tego masła. Na plus na pewno naturalny skład - same dobroci, żadnych sztucznych ulepszaczy. Masło ma zbitą konsystencję, pod wpływem ciepła zmienia się w olejek, gładko sunie po skórze, nie ma problemów z równomiernym rozprowadzeniem. Z tym że jak już je na skórze rozprowadzimy, to ono zostanie tam na baaaardzo długo. Wchłania się bardzo powoli, a w gorące dni „wytapia” się na ciele nawet po kilku godzinach - dlatego raczej nie jestem fanką stosowania go w czasie upałów (właściwie to polecałabym raczej używanie go na noc, po wieczornej kąpieli, przed pójściem spać sprawdza się bardzo dobrze). Masło zostawia na skórze tłustą powłoczkę, mi osobiście to nie przeszkadza, ale osobom przyzwyczajonym do drogeryjnych, lekkich i szybko się wchłaniających masełek może nie przypaść do gustu. Produkt raczej skierowany jest do fanek naturalnej pielęgnacji - dziewczyny które stosują oleje do smarowania ciała powinny być zadowolone :) Zapach długo utrzymuje się na skórze, a trzeba przyznać że jest bardzo specyficzny - bardzo intensywny i mocno ziołowy. Mój stosunek do tego zapachu określiłabym jako neutralny, nie należy do moich ulubionych, ale też nie drażni jakoś specjalnie. Kilka osób z mojego otoczenia skomentowało go jako „babciny”. Jeżeli ktoś sugerując się nazwą „mandarynka i bergamotka” spodziewa się cytrusowo-mandarynkowego aromatu, może być mocno zawiedziony :) Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne, to masło zdecydowanie spełnia swoje zadanie. Nawilża, natłuszcza, odżywia - wszystko się zgadza.

Balsam zapakowany jest w ciemny zakręcony słoiczek. Bardzo lubię takie opakowania bo po zużyciu produktu można taki słoiczek zachować i wykorzystać do przechowywania innych rzeczy. Konsystencja balsamu jest raczej stała ale bardzo szybko pod wpływem ciepła rozpuszcza się i rozprowadza gładko po ciele. Zapach jest intensywny, ziołowy, mnie nie zachwycił. Nawilża przyzwoicie. Szybko się wchłania. Jest dosyć wydajny. Myślę że taki słoiczek wystarczy mi na ok. 2 miesiące. Naturalny skład jak najbardziej na plus. Cena jest jak dla mnie trochę zbyt wygórowana.

Masło ma ciekawą konsystencję pianki, która topi się w kontakcie ze skórą, tworząc olejek. Taka konsystencja na pewno ułatwia nakładanie. Produkt szybko się wchłania, jakby "znika", mam wrażenie, że potrzeba go nałożyć dużo, żeby nasmarować całe ciało. Skład bardzo bogaty, oczywiście naturalny. Producent określa zapach jako "delikatny", ale moim zdaniem jest bardzo intensywny i skoncentrowany, ale z gatunku tych przyjemnych. Jeżeli chodzi o działanie - masło dosyć dobrze nawilża i zmiękcza skórę, ale nie jest to może jakiś hardkorowy efekt. Delikatnym minusem jest wydajność.