Zrób sobie krem Kwas salicylowy 

Ten kwas zna chyba każdy, kto poważnie zabierał się za walkę z tradzikiem/zaskórnikami. Jest najbardziej klasycznym kwasem dedykowanym ku temu. W odróżnieniu od kwasow aha rozpuszcza się w tłuszczach, więc przenika przez ludzkie sebum i dociera głębiej. Ja stosowałam olejek z kwasem salicylowym 2% i kwasem alfa-liponowym 2% (rozpusciłam kwas s. w oleju rycynowym w stos 1:10, potem dodałam oleju konopnego)- przez 3 miesiące ta mikstura ładnie wygładziła mi cerę i zmniejszyła zaskórniki, przyśpiszyła też gojenie wyprysków. Potem zaczęłam od klasycznego peelingu na oleju rycynowym w stężeniu 10%, więcej kwasu się w tym oleju nie rozpuści, następnie były peelingi na spirytusie w wyższych stężeniach. Uważam ten kwas za najskuteczniejszy obok kwasu lha sposób na regulację problemów cery tłustej. Jednak najskuteczniej dzialające peelingi na spirytusie robią nieprzyjemną suchą skorupę, łuszczenie jest uciążliwe i sama suchość obszarów potraktowanych kwasem też. Peeling lha za to powoduje większy dyskomfort w dniu przeprowadzania (pieczenie nawraca przez okres ok. 3 h i jest intensywne- choć zależy to od stężenia), choć nie zamienia naskórka w tak suchą skorupkę, a łuszczenie przebiega szybciej i efektywniej. Osobiście z peelingow wybralam 3-4% lha, skóra jest wtedy idealnie nawilżona, łuszczenie niewielkie, a pieczenie akceptowalne. Do wysokich stężeń kwasu salicylowego wracam sporadycznie, czasem też łączę go z mlekowcem. Laikom polecam 10% na oleju rycynowym- działa, a niedogodności są mniejsze. Sam produkt jest tani jak barszcz i dość wygodny w przechowywaniu, nie zbija się w grudki pod wplywem wilgoci jak wiele innych półproduktów z wiadomych względów.