Produkty Nivea Sun to dla mnie pewnik, jeśli chodzi o wybór kosmetyków do opalania. Tego lata nie było inaczej, choć zdecydowanie zwiększyły się moje wymagania, ponieważ przyszło mi siędzić 3 letnie miesiące w rozpalonej słońcem Turcji. A że należę do osób, które są blade jak kreda, opalanie się to dla nich katorga i zanim się zabrązowią, ich skóra przybiera jaskrawoczerwony odcień, potrzebowałam całego zestawu kosmetyków, które ułatwią mi przetrwanie w klimacie Morza Egejskiego. I tak, obok pantenolu i kremów z wysokim filtrem, w mojej walizce wylądowało również to mleczko. No bo skoro mam po raz pierwszy w życiu się opalić, to chcę, by ta opalenizna była ze mną na długo.
Samo opakowanie i przyjemny zapach mleczka bardzo zachęcają do jego użytkowania. Kosmetyk jest ultrarzadki, przez co trzeba uważać, by go nie rozlać. Na mój gust mleczko jest zbyt rozwodnione, ale z drugiej strony dzięki temu łatwo je rozprowadzić na skórze. Produkt bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając na ciele tłustego lub lepkiego filmu. Za to pozostaje przyjemny zapach, za co duży plus.
Problemem jest jego wydajność - przy takiej rzadkości kosmetyk kończy się błyskawicznie. Jeśli chcemy stosować go obficie na całe ciało, to starczy nam zaledwie na kilka użyć.
Niestety, nie zauważyłam dobroczynnego działania tego mleczka na skórę. Owszem, trochę nawilża i ciało zaraz po zastosowaniu jest miękkie i miłe w dotyku, ale jest to efekt krótkotrwały. Poziom nawilżenia nie jest z pewnością wystarczający dla skóry po kąpieli słonecznej. Co więcej, gdy w pierwszych dniach pobytu moja skóra zaczęła się niepokojąco czerwienić od słońca, musiałam ten kosmetyk odstawić, bo odczuwałam nieprzyjemne pieczenie, gdy nałożyłam go na skórę, którą przecież powinien łagodzić. Kiedy już opalenizna przybrała brązowy kolor, wróciłam do stosowania tego mleczka, ale nadal nie zauważyłam spektakularnych efektów. Owszem, moja opalenizna trwa, ale to dlatego, że nieustannie wystawiam ciało do tureckiego słońca. Mleczka obecnie używam jako zwykłego nawilżacza, który nadaje skórze miły aromat. Kiedy natomiast spędzam więcej czasu na słońcu i moja skóra potrzebuje silniejszego nawilżenia, sięgam po inne kosmetyki, które nie tylko nie podrażniają skóry, ale również zauważalnie zwiększają jej komfort i łagodzą skutki przedawkowania słońca.
To mleczko to po prostu zwykły bajer, po którym nie należy spodziewać się cudów. Ot, taki sobie delikatny nawilżacz. Nie warto mu jednak ufać, jeśli chodzi o spalenie się na słońcu. Kosmetyk ten nie powinien być również jedynym, który zabierzemy na wczasy.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie