Esent Olej laurowy 

Od Esent kupiłam już niejeden olejek, niektóre sprawdziły się lepiej, inne gorzej, ale laurowy to porażka. Skusiłam się ze względu na jego działanie bakteriobójcze, przeciwzapalne, przeciwtrądzikowe itp. - słowem, liczyłam, że będzie to remedium na nawracające niedoskonałości i eliksir przyspieszający gojenie istniejących. Phi... Olejek nie robił nic - ani nie działał gojąco, nie wyruszał istniejących zmian, nie zmniejszał ich stanów zapalnych, nie łagodził.. Zero działania! Ach, nie, działał: szczypał skórę i to było jedyne, co odnotowałam po aplikacji Pachnie... okropnie! Zapach jest intensywny, pikantny, ziołowy - laurowy. Możnaby nim doprawiać zupy pozbawione aromatu. Kolor - intensywnie zielony. Konsystencja - praktycznie stała. Dlatego opakowanie w postaci szklanej buteleczki jest nietrafione. Nie podgrzewałam olejku za każdym razem, aby się stopił, bo uważałam, że takie skoki temperatur mogą mi go szybciej zepsuć. Ale tego zepsuć się nie da. Dlatego porcje olejku wydobywałam za pomocą patyczka do uszu - nabierałam na wacik i smarowałam punktowo skórę. Całe szczęście, że kupiłam najmniejszą dostępną ilość. W mękach dobrnęłam do połowy butelki, resztę wyrzuciłam.