G*wno, szajs, dziadostwo, dno i wodorosty, telepie mną, gdy czytam, że to coś było nagrodzone na jakiś targach.
3 miesiące temu miałam niewątpliwą przyjemność być farbowana tym "cudem" w salonie fryzjerskim - wybrałam odcień 7.44 Głęboki miedziany blond. Wyjściowy kolor włosów to jednolity, średni brąz, włosy były w niezłej kondycji, bo przyszłam do salonu z odhodowanymi, naturalnymi włosami, tylko na końcach pozostały resztki farby,ale końce miały zostać ścięte.
Już przy nakładaniu farby czułam, że coś jest nie tak, bo było mi strasznie gorąco w głowę- zaniepokoiło mnie to, bo nigdy w życiu nie miałam żadnej reakcji alergicznej na farby, a malowałam już w swoim życiu Garnierami, rozjaśniaczami i nawet największe dziadostwo nie powodowało u mnie takich rewelacji.
Po zmyciu zostałam doprowadzona do lustra i myslałam, ze zemdleję - moje włosy były żółte ! Żółte ...neonowe ! Fuck, myślałam, że się zapłaczę jak to zobaczyłam. Babka ze stoickim spokojem poinformowała, że "spoko to po wysuszeniu się unormuje".
Po wysuszeniu było jeszcze gorzej, więc wróciłam na krzesło, zaczęli mi nakładać ciemniejsze odcienie tej farby, żeby coś z tym zrobić ( niestety nie wiem jakich numerków użyto). Po bodajże 5 próbach zamalowania udało nam się finalnie uzyskać wściekłą marchewę, w dodatku farba przeżarła mi skórę głowy - nie udało nam się jej doczyścić, pomijam fakt, że drobne włoski wokół twarzy były we wszystkich odcieniach ognia - żółte, pomarańczowe, kilka zrobiło się czerwonych, no istny szał :/
Na ulicy myślałam, że zapadnę się pod ziemię, kobieta, która mnie tym cudem potraktowała, beztrosko stwierdziła, że "z ta farbą to tak czasem bywa, że kolor odbiega od zamierzonego :/ ". Na całe szczęście ten szajs okazał się być strasznie nietrwały, już właściwie po tygodniu codziennego mycia i szorowania łepetyny udało mi się dojść do w miarę niestraszącego koloru i w końcu odmyłam skórę głowy. Po 3 miesiącach nie ma ani śladu po tej "farbie", znów mam naturalne włosy.
Uważajcie dziewczyny, nie wiem czy mi się trafił tylko taki szajs, bo widzę, że na necie opinie ma nienajgorsze, ale wolę ostrzec, bo nie życzę nikomu takich przygód.
Używam tego produktu od: 3 miesiące temu
Ilość zużytych opakowań: cholera go wie ile tego w sumie nałożono