Bielenda Botanic Spa Rituals, Serum przeciw zmarszczkom `Opuncją figowa i aloes` 

Serum hmmm... nie jest rewelacją i nie ma super właściwości, jakie obiecuje producent. Natomiast calkiem niźle spisuje się, jako dodatkowy produkt pod kremem. Zwiększa nawilżenie, choć nie spektakularnie, to jestem całkiem zadowolona. Natomiast samodzielnie to dramat, skóra jest ściągnięta i sucha, jakby nic nie nałożyć, poza czymś ściągającym. Zanim wyschnie nakładam krem nawilżający i wtedy jakoś to się razem ładnie miesza i daje efekt wzmocnionego nawilżenia. Natomiast nie ma co spodziewać się wygładzenia zmarszczek itp., producenta chyba trochę poniosło =) Ogólnie lepiej mieć niż nie mieć, ale żeby super tego, wow, to nieeee...

Serum marki Bielenda otrzymałam w prezencie,moja dojrzała cera uwielbia w pielęgnacji właśnie lekkie żelowe kremy i sera które spełniają jej oczekiwania a jak było tym razem? No powiem ...różnie ;) Tak jak wspomniałam:cera dojrzała,mieszana/tłusta,rozszerzone pory,tendencja do zapychania się i niedoskonałości,przebarwienia,nierówny koloryt,niestety ale nie jest już tak sprężysta i jędrna a owal twarzy zaczyna mieć grawitację :D,do tego dochodzi coraz większa siateczka zmarszczek. Serum zapakowano w szklaną buteleczkę o pojemności 15 ml,grafika przedstawia liść aloesu oraz opuncję,wszystko utrzymane w kolorach zieleni,do tego wygodna pompka którą można w razie konieczności odkręcić,brawo! Moja cera w ostatnim czasie potrzebowałam ogromnej dawki nawilżenia i nawodnienia niestety ale to serum nie podołało tym wymaganiom,owszem nie jest złe ale nie spełnia obietnic producenta,mimo zużytej całej buteleczki to nie widzę jakiś spektakularnych efektów,zmarszczek nie wyprasowało ani trochę,cera nie stała się jędrniejsza ani nawilżona,jedyna zaleta że spełniało się jako baza pod makijaż i dłużej trzymał go w ryzach dzięki czemu podkład nie wyświecał się tak szybko i cera była dłużej matowa. Do tego przy codziennym stosowaniu potrafił mnie zapchać,podejrzewam o to opuncję bo to nie pierwszy kosmetyk z tym składnikiem na który tak reaguje moja twarz :/. Podsumowując,jestem zawiedziona bo Bielenda ma świetne produkty w swojej ofercie a ten po prostu jakoś im nie wyszedł.

Od jakiegoś czasu co raz chętniej sięgam rano po serum, zamiast po krem na dzień. Zauważyłam, że lekka konsystencja serum sprawia, że mój makijaż trzyma się zdecydowanie dłużej, niż na kremie. Z racji tego, że Bielenda co rusz wypuszcza jakąś fajna serię, po raz kolejny kupiłam produkt tejże marki - zwłaszcza, że jestem pod wrażeniem cudownego serum z zieloną glinką. Opuncję & aloes zamknięto w malutkiej, szklanej buteleczce. Bardzo ładna szata graficzna, buteleczka wykonana solidnie, chociaż dozownik niestety mi się popsuł i zaciął się w jednej pozycji. Kosmetyk jest przezroczysty i ma bardzo rzadką, wodnistą konsystencję. Nie jest to żaden olejek - najprawdziwsze serum. Jeśli chodzi o zapach to patrząc na tą tajemniczą, zieloną szatę graficzną, liczyłam na jakiś głęboki, ziołowy zapach, a tutaj tak naprawdę niewiele czuć. Bardzo subtelny, ledwo wyczuwalny. Jak oceniam działanie? Jest niestety słabszy, niż wspominany wariant z zieloną glinką. Na wstępie pochwalę za bardzo szybkie wchłanianie, błyskawicznie wysycha na skórze i można od razu przystąpić do makijażu, co pozwala zaoszczędzić mi rano sporo czasu. Poza tym, jest to bardzo lekki kosmetyk, nie obciąża, nie przetłuszcza i dzięki niemu skóra dłużej pozostaje matowa. Na tym właściwie kończą się moje zachwyty, bo poza tym serum nie robi tak na prawdę nic... Bardzo słabe właściwości nawilżające, wręcz mam wrażenie, że delikatnie ściąga skórę. Moja cera jest mieszana, w kierunku tłustej - jeśli któraś z pań skusi się na na to serum ze względu na pielęgnacji skóry suchej i dojrzałej to może być trochę zaskoczona. Nie zauważyłam żadnego działania liftingującego, wspomagającego profilaktykę zmarszczek itd. Serum wprawdzie nie zapycha, ale zauważyłam po nim częste zaczerwienienia. Jest więc tak średnio - zwłaszcza, że rozbestwiłam się po wspominanej już wielokrotnie wersji z zieloną glinką, która jest cudowna. Kosmetyk jest dostępny w większości drogerii, nie kosztuje wiele, choć najwydajniejszy to on nie jest. Można spróbować, choć ja bym go nie zalecała cerze innej, niż tłusta i mieszana.

Używa się bardzo przyjemnie. Można pod makijaż (dla mnie na ogół kolejność: esencja, serum, krem z spf). Na pewno nie szkodzi. Czy pomaga trudno powiedzieć. Permanentnej redukcji zmarszczek nie oczekuję, bo żaden kosmetyk nie ma takiego działania, ale regularne nawilżanie i natłuszczanie naskórka jest ważne, zwłaszcza dla osoby 60 plus. I tu znam lepsze, a przede wszystkim bardziej wydajne kosmetyki. Głównym problemem tego serum jest to, że bardzo szybko okazuje się, że się skończyło. Wolę zainwestować w czysty olejek z opuncji (owszem kosztowny, ale 30 ml wystarcza na wiele miesięcy), niż w serum, w którego przypadku nie wiadomo ile opuncji tam jest. Na plus - ładne opakowanie, szklana buteleczka z zakraplaczem.

Serum kupiłam w promocji w Rossmannie za około 20 złotych. Myślałam, ze takie maleństwo wystarczy mi ledwo na miesiąc a tu niespodzianka - używałam go ponad 2 miesiące rano i wieczorem. Wystarczyła jedna kropla aby posmarować całą twarz i szyję. Produkt w szklanej butelce z pepitką, posiada konsystencję taką wodno-olejkową ale absolutnie nie zostawia tłustej warstwy. Szybko się wchłania, twarz wydaje się być taka jędrna i odświeżona. Na serum oczywiście zawsze nakładam krem. Czy działa przeciw zmarszczkom ciężko stwierdzić, aż tak nie zwracam na to uwagi, mam 31 lat i coś tam się mi przymarszczy tak czy siak ;) od serum wymagam nawilżenia, wzbogacenia działania kremu i wzmocnienie ochrony przed czynnikami z zewnątrz. W tej roli ten maluch spisał się doskonale. Nie wiem czy kupię ponownie, ponieważ jest jeszcze tyyyyle ser do przetestowania, że pewnie będę szukać dalej :)

Przede wszystkim ledwo zaczynamy używać serum, a ono po chwili już się kończy. Jest to bardzo niewydajny produkt, który starcza na bardzo krótko. W moim przypadku nie ma tu mowy o jakimkolwiek działaniu niestety. Serum się nakłada na skórze jest, ale nie robi kompletnie nic.

Jedno z lepszych serum jakie miałam i polecam go z czystym sercem. Konsystencję ma wodno-żelową, co początkowo wzbudziło moje obawy przed klejeniem. I rzeczywiście, trochę się klei, ale naprawdę krótko. Gdy przy nakładaniu traci już poślizg a przeważa lepkość wklepuję go do końca i klejenie znika. Nie zostaje żadna ani lepka ani tłusta warstwa. Skóra jest pięknie matowa, ale przy tym taka aksamitna i świetnie nawilżona. Nie jest napięta ani podrażniona. Wygląda świeżo i zdrowo. Bardzo mi się podoba ten efekt. Serum stosuję na noc w duecie z kremem z tej samej linii, natomiast na dzień, w obecne ciepłe dni jest wystarczające, abym czuła się z nim komfortowo. I solo i pod makijażem sprawuje się idealnie. Po regularnym stosowaniu skóra wygląda pięknie - jest elastyczna, dobrze nawilżona, promienna. Znika z niej tendencja do szarego kolorytu i wrażenia zmęczenia, które czasem obserwowałam. Mimo 37 lat nie mam problemów ze zmarszczkami, od kilkunastu lat intensywnie o nią dbam, a i stosując to serum nadal jest w świetnej kondycji. Serum nie ma szczególnego zapachu, raczej pachnie użytymi składnikami.

Kocham dwa sera od Bielenda Botanic. Jedno z granatem i drugie to z aloesem i opuncją figową. Nie stosuję go absolutnie jako produktu przeciwzmarszczkowego, ponieważ nie potrzebuję tego. Interesuje mnie tylko nawilżenie. To serum zupełnie zaspokaja moje potrzeby. Trzeba się do niego przyzwyczaić, bo jest dość lejące, a nałożone na skórę dość lepkie. Nawilżenie jest wyczuwalne, ale nie zastąpi kremu. Stosuję je bezpośrednio pod makijaż - jest niczym klej dla podkładu. Skład w pełni naturalny - to kocham.

Serum ma szklaną buteleczkę z wygodną pompką, która się nie zacina. Kosmetyk ma żelową i lepką konsystencję. Niestety ta formuła bardzo mi nie odpowiada. Przez kilka minut moja skóra się lepi i jest taka śliska w dotyku. Serum zdecydowanie zbyt słabo nawilża skórę i na dodatek zapycha mnie. Absolutnie nie jest warte swojej ceny mimo swojego naturalnego składu. W ogóle nie wspomaga w walce ze zmarszczkami.

Kolejny ulubieniec z serii Botanic Spa Rituals :) serum jest dla mnie idealne. Bardzo dobrze nawilża, wygładza skórę, nie obciąża jej. Świetnie sprawdza się pod kremem, nie waży go i nie umniejsza jego działaniu. Bardzo lubię stosować to serum po peelingu, moja skóra uwielbia to serum (w sumie nie ma co się dziwić patrząc na naturalny skład). Dodam jeszcze, że jest bardzo wydajne - jedna pompka wystarcza na jedną aplikację.

Nie zauważyłam efektu napięcia czy odżywienia, słabo nawilża, nie ma mowy o redukcji nawet pierwszych zmarszczek. W moim przypadku zapycha, po kilku dniach cała twarz w czerwonych kropkach. Dobry skład i nic poza tym, szkoda.

Kupiłam to serum w zestawie z kremem i śmietanką do demakijażu za 30zł więc teoretycznie cene jednego kosmetyku to 10zł. Serum jest z naturalnej linii Bielendy więc ma dobry skład bez zbędnej chemii ma wodnistą konsystencje, szybko się wchłania i nie pozostawia filmu na skórze. Stosowałam zawsze na noc z kremem z tej serii. Serum nie spowodowała pogorszenia stanu cery, nie zapycha i nie podrażnia.Zmarszczek nie wygładziło ale nie bardzo wierzę w takie działanie kosmetyków. Ma małą pojemność i krótki termin przydatności do użycia 4mc -niestety zostało mi jeszcze sporo a już powinnam je wyrzucic Nie zauważyłam jakiegos działania , nawet nawilżenia więc nie kupie ponownie

Kupiłam je aby dopełnić działanie kremu z tej serii. Cena za taką pojemność może nie powala, ale upolowałam w promocji 2+2 na kosmetyki eko w Rossmannie. Serum jest żelowe, lekkie i bez zapachu. Fajnie nawilża i dobrze się wchłania, zaraz potem nakładam krem i razem super to działa. Trzeba pamiętać o regularności, bo ma krótki okres przydatności - szkoda by było zmarnować. Ogólnie ja jestem zadowolona i myślę, że będę wracać, ale nie jest to jeszcze takie WOW żeby kliknąć Hit.

Cera ładnie "pije" z rana i wieczorem serum z kremem, Za mocny efekt ściągnięcia na początku używania, ale potem dąło radę się przyzwyczaić. Niestety cena nieadekwatna do pojemności: 15ml za 25 zl, widząc w sumie, że każde serum w mniejwięcej w tej cenie,pojemności i klasie produktu figuruje w Rossmanie, lekko mnie zdziwiło ale jest to jeszcze do zaakceptowania. Na pewno produkt świetnie nawilża - naskórek sypał mi się z czoła w okresie zimowym i mogę powiedzieć, że w 1 noc uporał się z tym problemem - żaden krem tylko serum z kremem bielenda. wygodna w użyciu jest pompka. Minus za mało eko pakowanie i wydaje się nam, że kupujemy duzą ilość produktu..a niestety optyczne złudzenie stworzone przez producenta..okazuje sie, że to tylko 15 ml w takiej szklanej buteleczce.

Bardzo się ucieszyłam jak zobaczyłam ze Bielenda wprowadziła serie z opuncja figowa. To bardzo szlachetna roślina która naturalne walczy ze zmarszczakmi, a zarazem bardzo droga. Z uwagi na fakt ze pojawiły mi się pierwsze zmarszczki kupiłam serum + krem z opuncja figowa i aloesem. Bardzo przekonał mnie naturalny skład. Serum używałam razem z kremem, bez niego miałam uczucie ściągniętej skory. W połączeniu z kremem nadaje się idealnie choć efektów po 2 miesiącach używania nie zauważyłam zadnych. Na początku skóra aksamitna, jędrna pełna blasku. Ale im dłużej otrzymywała krem stan jej się pogorszył. W rezultacie do dnia dzisiejszego walczę z zaskórnikami na policzkach . Mimo fajnego składu nie polecam.

Chciałam kupić regenerujące z tej serii, ale nie było więc wzięłam wersję z aloesem i opuncją figową. Serum zamknięte jest w malutkiej, zielonej szklanej buteleczce z pompką. Konsystencja wodnisto- żelowata, ale lekka. Bardzo dobrze się rozprowadza i wchłania. Ja nakładałam je zwykle pod krem, bo uważałam, że samo w sobie jest zbyt słabe- dla mojej dojrzałej, lekko przesuszonej cery. Nawilża tak sobie i to jest dla mnie minusem. Za to ma inne działanie- przede wszystkim bardzo ładnie rozjaśnia twarz ( to chyba zasługa aloesu), ujednolica koloryt, zmiękcza skórę i zwęża pory. Ja po 3 miesiącach używania cieszę się gładką, jasną cerą i wyraźnie zwężonymi porami. Na moje nieliczne zmarszczki nie zadziałało, ale może zapobiegło powstawaniu nowych?:) Produkt dość wydajny- mnie buteleczka starczyła na prawie 3 miesiące używania. Reasumując- produkt niezły, ale bez rewelacji. Może do niego jeszcze kiedyś wrócę.

Kropla młodości zamknięta w 15ml buteleczce - właśnie tak określiłabym serum Botanic Spa Rituals od Bielendy. Produkt zamknięty jest w wygodnej szklanej butelce z pompką. Serum można stosować rano i wieczorem, doskonale nadaje się również pod makijaż. Produkt szybko się wchłania, daje uczucie odżywienia oraz wygładzenia. Serum jest bardzo wydajne, wystarczy jedna pompka na cała twarz. Największą zaletą jest skład produktu wzbogacony o aloes, opuncje figową, która jest źródłem witamin ; A, E, C, B6 oraz jest silnym antyoksydantem.

Używam tego serum od dłuższego czasu i nadal nie ujrzałam nic co powaliło mnie na kolana. Serum ma bardzo dobry skład, ale niestety stosunek ceny do ilości jest mocno średni. Produktu używam sporo ponad miesiąc możliwe że nawet koło dwóch i mam go mniej niż połowę, a używam go tylko rano. Kosmetyk jest bezzapachowy albo ma zapach tak nikły, że ja go nie wyczuwam. Lekka, prawie wodna konsystencja, wygodna pompka , szklane przeźroczyste opakowanie zdecydowanie na plus. Szybko się wchłania, idealne do wielowarstwowej pielęgnacji. Nie mam szczególnych zmarszczek zaledwie coś jakby sugestię, że kiedyś gdzieś tam mogą się pojawić więc produkt powinien poradzić sobie z nimi wydawało by się bez problemu a tymczasem są jak były. Serum nawilża ale zdecydowanie potrzebuje większej ilości kosmetyków i samodzielnie sobie nie radzi z odpowiednim nawilżeniem i odżywieniem skóry. Nie oczarował mnie i raczej będę szukać dalej.