Zmysłowy, ale po czasie. Wpierw otacza duszącą słodyczą. Niektórych po pierwszym "niuchnięciu" odrzuci, ale radzę dać im szansę na uwolnienie drzewnych akordów
Perfumy trafiły do mnie dzięki udziałowi w jednym z konkursów na Wizażu, i było to dość dawno, bo chyba dwa lata temu. Przypomniałam sobie o nich, gdy okazało się, że flakonik jest pusty jak mój portfel, a mąż z sentymentu chyba jeszcze go nie wyrzucił.
Pamiętam, że otworzyłam paczkę z wygraną przy znajomej, więc dwa nosy od razu orzekły-fatalne! Koleżanka, uznała, że czuć je jakimiś ziołami i to nie jej bajka. Ja poczułam ogromny zawód, bo pochwaliłam się już mężowi o wygranej w konkursie, a tu taki klops... Zioła...
Pierwsze co poczułam to mocna, dusząca wanilia. Słodycz aż kipiała z czeluści tej buteleczki. Zapach mocny, intensywny, raczej nie dla każdego. Nuty drzewne mocno wierciły moje nozdrza. Musiałam umyć rękę, którą sobie skropiłam, bo zapach mi wręcz przeszkadzał.
Wręczając podarek mężowi zaznaczyłam, żeby się zbytnio nie napalał na te perfumy i stwierdziłam, że może jakoś da radę je zmęczyć... I co się okazało? Mój wybranek zachwycił się The Secret Temptation już przy wąchaniu korka! Przez dłuższy czas podejrzewałam go, że kłamie, by nie sprawić mi przykrości, ale jego zachwyt był autentyczny... i niezrozumiały dla mnie! Perfumy awansowały do rangi tych od święta, a teraz, gdy się skończyły czas zaopatrzyć się w następną buteleczkę, bo nie ma godnego następcy.
W pewnym momencie użytkowania ich przez męża zauważyłam, że zaczęły i mi się nawet podobać. Najgorszy jest dla mnie pierwszy moment, gdy się nimi spryska, ale już po ok. godzinie efekt duszącej wanilii pomieszanej z kardamonem ustępuje i do głosu dochodzą bardziej korzenne aromaty przeplatane piżmem. Nie znam się dobrze na poszczególnych nutach, ale jest wtedy już zdecydowanie mniej słodko i dusząco, a zapach ewoluuje w stronę intrygującej i pociągającej tajemnicy. Jakbyśmy wchodzili przez dziurkę od klucza umieszczoną na opakowaniu... I tu jest już zdecydowanie lepszy klimat, bardziej Mój.
Perfumy są dość trwałe i zapach długo utrzymuje się na ubraniach. Opakowanie ciekawe, przykuwa uwagę. Ta dziurka od klucza w otoczeniu czerwonego szkła od razu mnie zaintrygowała.
Co do oceny, to muszę przyznać im 5. Innej opcji nie ma wg mojego męża. Nasze zdania na temat tego produktu znacznie się różnią, ale to jego opinia w tym momencie jest kluczowa. O gustach się nie dyskutuje, zwłaszcza jeśli chodzi o zapach. Nasz przykład jest tylko tego dowodem. Dla mnie szału nie ma, a mąż jest zakochany w tych korzenno-waniliowych akordach. I to też jest fajne. Nie będę opisywać wad i zalet, bo to co dla mnie jest wadą, dla męża jest zaletą... Także rozumiecie.
Na pewno ten zapach jest nieoczywisty i w miarę uwalniania poszczególnych nut, zmienia swoje oblicze. Na pewno jest początkowo ciężki i duszący. Na pewno z czasem zaczyna być intrygujący i zmysłowy. Na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, ale dla mojego faceta przed czterdziestką jest trafiony w punkt.