AA Vegan, #Matt, Lekki krem nawilżająco-matujący 

Krem zapakowany jest w tubkę o pojemności 40 ml dodatkowo zabezpieczone kartonikiem z wszystkimi czytelnymi informacjami. Czas na zużycie od momentu pierwszego otwarcia to 6 miesięcy. Krem jest w białym kolorze o lekkiej konsystencji. Po nałożeniu na twarz szybko się wchłania i matowi cerę, makijaż dobrze się trzyma. Niestety efekty są krótkie, później trzeba dodatkowo zmatowić cerę bo szybko się błyszczy. Nawilża bardzo słabo, stosuje zawsze serum lub booster pod krem wtedy jest nieco lepiej. Na noc stosowałam zawsze inny bardziej nawilżający krem. Krem jest mało wydajny, a cena i jakość nie idą w parze. Drugi raz już nie kupię kolejnego opakowania.

Zacznę może od tego, że marka AA jakoś nigdy mnie do siebie nie przekonywała. Nie przypominam sobie czy kiedykolwiek używałam coś od nich, a mimo to jakoś zawsze byłam do tej marki "uprzedzona" . W końcu jednak postanowiłam spróbować i zaryzykować jednocześnie... Niestety moje przeczucia się potwierdziły a krem #MATT nie przekonał mnie do firmy, a wręcz tym bardziej zniechęcił do sprawdzania kolejnych produktów. Jeśli chodzi o opakowanie to mamy tutaj plastikową tubkę dość poręczną zawierającą 40ml kremu do twarzy na dzień i na noc. Tubka jest zakręcana i zapakowana w papierowy kartonik. Szata graficzna bardzo prosta ,nie wyróżniająca się z tłumu innych kosmetyków. Krem zdecydowałam się kupić ze względu na to że produkt jest vegański, ma naturalny skład no i dodatkowo był w promocji w Rossmannie. Jestem posiadaczką cery mieszanej w kierunku tłustej i mam dość częsty problem z trądzikiem, dlatego ten krem wydawałoby się powinien być dla mnie idealny. Niestety... Krem nie spełnia swojego zadania, a obietnice na etykiecie są niespełnione... Krem w ogóle nie matowi mojej cery, ani od razu po nałożeniu, ani później w ciągu dnia. Nie zauważyłam też, żeby jakoś specjalnie nawilżał moją cerę czy ją pielęgnował. Nie rozjaśnia i nie powoduję nowych problemów, ale czy faktycznie pomaga nie zauważyłam. Co jest prawdą?? Według mnie faktycznie krem ma bardzo lekką konsystencję i bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Cera po stosowaniu kremu faktycznie jest przyjemniejsza i bardziej miękka w dotyku. Produkt jest bezzapachowy i dobrze współgra z podkładami. Krem stosowałam zarówno rano jak i wieczorem i zawsze działanie było znikome, dodatkowym minusem jest to, że trzeba go bardzo dużo wykorzystywać przy jednorazowym użyciu przez co jest niewydajny i szybko (w sumie na szczęście) został przeze mnie skończony. Podsumowując: Jestem niezadowolona z kremu od AA i nie zamierzam więcej go stosować.

Krem miał nawilżyć i zarazem zmatowić skórę. A co zrobił w rzeczywistości? Bardzo dobrze się wchłania i nawilża, bez pozostawienia tłustego filmu na skórze. Jednak mi nie pomógł z matowieniem. Nie jest zbytnio wydajny.

Krem AA w wersji #MATT jest typowym "średniaczkiem". Ani wspaniale nie nawilża ani nie matuje za specjalnie. Używałam go tylko pod makijaż, ponieważ na noc jest zdecydowanie za lekki. Konsystencja jest lekka i nie zapycha. Nawilżenie jest znikome, bardzo lekko matowi, ale pod makijaż nawet się sprawdzał.

Szukałam kremu matującego na dzień. Skusiłam się na ten od AA, zachęcona obietnicami producenta. Spodobało mi się też to, że jest wegański i certyfikowany przez fundację VIVA!. Dużym plusem jest higieniczna tuba. Niestety, zawiodłam się na tym kremie. Mimo dosyć szybkiego wchłaniania się i lekkiej konsystencji, nie zmatowił mojej skóry. Matu nie widziałam zaraz po nałożeniu ani potem w ciągu dnia. Zamiast tego, czułam nawilżenie i delikatną, lekko tłustą powłokę na skórze. Może to niektórym pasować, ale ja nie tego szukałam.

Mam cerę tłustą, skłonną do zapychania. Na początku krem nie robił prawie nic, jedynie bardzo delikatnie nawilżał. Stwierdziłam, że krzywdy mi nie robi, więc zużyje do końca. Po czasie zaczął mnie zapychać i wysuszać.

Producent obiecuje wygładzenie skóry, rozjaśnienie, złagodzenia istniejących zaczerwienień, nawilżenie, zmatowienie skóry. Niestety nie zauważyłam takiego działania. Dostępność produktu bardzo dobra, kupiłam w rossmannie na promocji 2+2, normalnie w cenie 16 zł. Myślę, że za tą cenę można znaleźć lepsze produkty.

Używam od dłuższego czasu tego kremu i jestem zachwycona. W połączeniu z żelem do mycia twarzy z tej samej serii AA Vegan twarz naprawdę mniej się przetłuszcza, nie mam już takiego problemu ze świeceniem się. Krem super sprawdza jako baza pod makijaż. Przy dłuższym stosowaniu naprawdę widzę efekty, bo niestety po pierwszym użyciu nie było efektu wow, ale po tygodniu, dwóch nie wyobrażam sobie żeby miało zabraknąć u mnie tego kremu jak i żelu do mycia twarzy.

Krem jest lekki, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Cera jest nawilżona i sprężysta. Matuje lecz nie na cały dzień. Powiedziałabym, że matowa cera pozostaje tylko na pół dnia

Kupiłam go przypadkiem, jak szukałam kremu do twarzy i nie znalazłam tego którego szukałam. Zachęciło mnie to, że jest vege, opis na opakowaniu był równie zachęcający. Stosuje go od kilku dni co prawda, aczkolwiek moja cera jak była tłusta tak tłusta dalej jest w okolicach T. Wieczorem stawiam głownie na mocniejsze nawilżanie cery, rano natomiast na lekkie i mat. Krem się u mnie nie sprawdza.

Krem kupiłam po tym jak zapchał mnie inny. Miałam już wersję STOP. + niska cena + często na promocji + fajny skład + produkt wegański + krem jest bardzo wydajny + jestem zadowolona, że krem jest w tubce i nie trzeba grzebać palcem + fajnie matuje i nawilża + super jako krem pod makijaż

Kiedy seria AA Vegan weszła na rynek od razu kupiłam płyn micelarny i żel do mycia twarzy. Byłam naprawdę zakochana w nich, więc postanowiłam wypróbować pozostałe kosmetyki tej serii. Mgiełka i peeling mnie nie zachwyciły, ale były przyzwoite. Krem niestety wypada znacznie gorzej. Przede wszystkim minusem jest dostępność. Widzę te serie tylko w Rossmannie. Ma bardzo przystępną cenę, która z pewnością zachęca do zakupu. Oprócz tego dobry skład, wegański skład. Opakowanie proste, dosyć ładna szata graficzna, tubka poręczna. Zapach neutralny, nieuprzykrzający użytkowania. Formuła dosyć gęsta, tłustawa. Niestety nie nadaje się pod makijaż. Perfekcyjnie warzy mi każdy podkład. Używałam tylko na noc, a liczyłam, że będzie uniwersalny. Jeśli chodzi o działanie, za bardzo nie wiem, co napisać. Z pewnością nie matuje, przynajmniej ja niczego takiego nie zauważyłam. Skóra błyszczy się tak samo jak wcześniej, zero poprawy. Dobrze nawilża strefę T, która u mnie się przetłuszcza, ale niestety dla moich przesuszonych policzków to nadal za mało. Cały czas są za suche. Jedyny plus to fakt, że nie zapycha, nie powoduje nowych wyprysków. To jednak trochę mało na krem, który niby miał poprawić stan mojej cery. Dosłownie nic nie robi. Z pewnością nie kupię ponownie. Plusem jest to, że względnie mało kosztował, więc też nie mam aż tak czego żałować. Początkowo chciałam kupić jeszcze wersje antytrądzikową, ale chyba sobie odpuszczę.

Zakupiłam na promocji w Rossmanie , stosowałam go przez pewien czas , aby moja twarz była nawilżona ponieważ stosuje kurację antybiotykową. Krem nie zrobił nic nadzwyczajnego. Jest to zwykły nawilżający krem o macie możemy zapomnieć. Jak dla mnie średni i więcej do niego nie wrócę

Produkt kupiłam zachęcona Vegańskim składem oraz tym, że nie tylko matowi ale również nawilżą skórę twarzy. OPAKOWANIE: Produkt zakupujemy w kartonowym opakowaniu, z prostą szatą graficzną, która do mnie przemawia. Cała seria AA Vegan, ma taką szatę graficzną. W zależności od produktu zmienia się tylko kolor dolnej części opakowania. W kartoniku mamy plastikową tubkę z produktem, zamykaną na zakrętkę i taką samą szatą graficzną jak kartonik. ZAPACH/KONSYSTENCJA: Jak dla mnie krem jest bezzapachowy. Krem jest białej barwy. Ma lekką konsystencję, która jak obiecuje producent, dosyć szybko się wchłania dając od razu #Matt na skórze. DZIAŁANIE: Producent zaleca stosowanie produktu na dzień i na noc, ale niestety przy stosowaniu dwa razy dziennie moja skóra była zbyt zmatowiona i powiedziałabym, że przesuszona. Może ten zabieg byłby skuteczny przy bardzo przetłuszczającej się cerze, u mnie ten problem jest w strefie T. Tak jak producent obiecuje, skóra jest zmatowiona, ale zupełnie nie czuję tego nawilżenia. Po nałożeniu na krem podkładu (nawet kryjąco-nawilżającego), moja skóra jest jakby ściągnięta i mocniej widoczne są suche skórki. PODSUMOWANIE: Moja cera to 20+/25+ i niestety ten, krem jest za mocno matujący, a za słabo nawilżający. Produkt ogólnie jest delikatny, nie uczula i nie powoduje podrażnień. Produkt moim zdaniem przeznaczony jest do cery typowo tłustej,a nie do mieszanej czy z tendencjami do przetłuszczania w strefie T. Myślę, że ten krem sprawdzi się u nastolatek i nastolatków, u których pojawia mocne przetłuszczanie skóry.

Chyba najgorszy krem z całej marki - strasznie zapycha, jest tłusty i ciężko się wchłania. Kupiłam na próbę, ale już po pierwszych dniach wiedziałam, że raczej się nie polubimy....

Kosmetyki wegańskie są u mnie bardzo mile widziane, także z chęcią testuję produkty z serii #MATT z AA VEGAN. Producent zaleca stosowanie lekkiego kremu nawilżająco-matującego na dzień i na noc. Myślę, że taka częstotliwość sprawdzi się przy cerach nastoletnich i/lub bardzo tłustych. W moim przypadku- cera tłusta/mieszana najlepszym rozwiązaniem jest stosowanie go tylko rano, gdyż wieczorem powoduje u mnie efekt ściągnięcia. Zresztą przy pielęgnacji `na noc` bardziej skupiam się na nawilżeniu niż matowieniu. Ten krem to połączenie technologii (Matt Pro Complex) i natury. W składzie pojawiają się ekstrakty roślinne- ekstrakt z lukrecji oraz łagodne składniki pielęgnacyjne: alantoina, pantenol i witamina E. Krem ma białą barwę, wydaje mi się, że jest bezzapachowy. Ma bardzo lekką konsystencję, która faktycznie- jak obiecuje producent- bardzo szybko się wchłania bez pozostawienia lepkiej warstwy. Efekt matowienia oceniam na 4/5, może nie ma tu rewelacji, ale jest przyzwoity. Choć nie długotrwały! Właściwości nawilżające są niestety przeciętne. Krem dobrze współpracuje z podkładem, choć niezbędne jest jego utrwalenie za pomocą pudru! Wydaje mi się, że jednak nie jest zbyt wydajny, pomimo niewielkiej ilości potrzebnej do jednorazowego użycia... Bardzo podoba mi się konwencja opakowania i zieleń na tubie przywodząca skojarzenia oczyszczenia skóry. To przyzwoity krem pielęgnujący charakteryzujący się właściwościami i matującymi, i nawilżającymi, przeznaczony dla niezbyt wymagającej skóry.

Krem co prawda nie daje natychmiastowo efektu zmatowienia, ale stosujac go codziennie przed ok. 2 tygodnie zauwazylam znaczna poprawę cery. Nie wyswiecala sie tak szybko w ciagu dnia. Kremu pod makijaz nie uzywam, bo z moim podkladem sie "roluje", ale stosujac go kazdego dnia na noc naprawde zauwazylam poprawe kondycji mojej cery.

Produkt ekspresowo się wchłania. Naprawdę już po chwili można wykonać na nim makijaż. Po wchłonięciu skóra jest przyjemna w dotyku i wygładzona. Nie ma na niej żadne tłustej warstewki i nie mamy uczucia klejenia się twarzy. Kosmetyk dobrze nawilża, ale jak na moją tłustą cerę nie do końca sobie z nią radzi i nie matuje jej na długo. Krem jest wydajny, już niewielka ilość wystarczy aby pokryć całą twarz. Opakowanie to miękka tuba, z której bez problemu wydostaniemy całość produktu. W konsystencji jest naprawdę lekki. Zapach ma delikatny i przyjemny. Nie podrażnił mnie, nie uczulił i nie zapchał. Nie zauważyłam także aby mnie przesuszył. Dla niektórych może być to ważne, więc od razu wspomnę, że krem ten jest wegański. Cenowo jest przystępny, za pojemność 40ml musimy zapłacić 13,49zł. Dostępny w Rossmann. Jak na krem na dzień dla cer mieszanych bądź normalnych myślę, że świetnie się sprawdzi. Przy tłustych mimo, że jest fajny brakuje mu jeszcze troszkę aby w pełni je zadowolić, choć możliwe, że Wasza cera aż tak się nie wyświeca jak moja i wtedy byłby stanowczo odpowiedni. Jako krem na noc nie sprawdzi się, jest za mało bogaty w swoim działaniu.