Sensique Ultra Shiny Lips Błyszczyk do ust

Rzadko kupuje kosmetyki ten marki gdyż dostępna jest w Naturze a w moim mieście nie ma tej drogerii. Od czasu do czasu gdy uda mi się pojechać do tamtego miasta to zazwyczaj skupiam się na kupowaniu produktów marek niedostępnych w Rossmannie czy Hebe a mianowicie: Kobo, MySecret czy właśnie Sensique. Błyszczyk Ultra Shiny kosztował 12 zł więc spoko -cena przystępna. Kolorów nie było zbyt dużo do wyboru bo chyba 5-6 a na stronie widziałam gamę 12 odcieni. Możliwe że te najlepsze się już wyprzedały. Ja tego produktu nie znałam ale okazało się że to nie jest żadna nowość. Jest on w stałej sprzedaży od lat. Wybrałam kolor 103 Candy -jasno brązowy ze srebrna drobiną. Zacznę od tego co mi się w nim podoba. Na pewno zapach-arbuzowy . Typowo letni , orzeźwiający. Ostatnio bardzo dużo kosmetyków ma taki zapach i już mnie troszkę nudzi ale nie mniej jest on ładny , wyrazisty i to pierwszy plus dla tego błyszczyka. Opakowanie też mi się podoba -zwykłe proste wąskie ze złotymi elementami do tego płaski gąbeczkowy aplikator- czyli taki standard. Minusem jest fakt że zawarte w nim drobinki są mocno wyczuwalne na ustach. Przypomina mi on błyszczyki z dawnych lat gdzie ten brokat wyglądał kiczowato i dyskotekowo. Kiedy nałożę produkt na ustach i ruszam wargami aby go rozprowadzić czuje drobiny a'la piasek .Jest to bardzo niekomfortowe i mam wrażenie że kupiłam kosmetyk za 2 zł u Chińczyka albo podebrałam od córki. Po recenzjach innych Wizażanek mogę się domyślić że wielkość drobin bywa różna w zależności od koloru bo piszą one że drobinki nie są wyczuwalne. No niestety ale mój odcień w tej kwestii jest niewypałem. Poza tym nie można go nakładać w dużej ilości wystarczy jedno zanurzenie aplikatora bo wtedy wygląda na ustach ładnie. Grubsza warstwa powoduje że ta srebrna drobina nie dodaje nam uroku. Posmak jaki pozostawia w ustach też nie należy do przyjemnych- jest on taki chemiczny. Od błyszczyków nie oczekuje mega trwałości, wiadomo że szybko znikają z ust ale ten pozostawia po sobie mnóstwo brokatu dosłownie wszędzie- na ustach i poza nimi. Błyskotki migrują a przez to że są srebrne wygląda to bardzo źle , niechlujnie. Jeśli chodzi o nawilżanie ust to jest dobrze. Dzięki gęstej, nie klejącej konsystencji zapewnia ustom komfort. Przyjemnie je otula i ochrania jednocześnie. Produkt należy do tych które zużyje z bólem, nie wyrzucę bo aż tak wstrętny nie jest ale więcej nie kupię . Będę go używać w dni wolne, w domu ale nie do pracy czy na jakieś wyjścia bo czuję się w nim mało atrakcyjnie.

Na samym początku nasuwa się pytanie: co może błyszczyk za kilka zł? Chyba nic. A to błąd. Nie sugerujcie się ceną. Jak dla mnie bowiem, to małe cacko z promocji jest ostatnim odkryciem kosmetycznym. Przede wszystkim bardzo ładnie wygląda na ustach, daje efekt lśniących, mokrych i apetycznych warg. Oprócz walorów estetycznych, produkt delikatnie nawilża i ochrania usta przed chłodem. I najważniejsze - pyszny smak! Mazidło smakuje jak landrynki i wata cukrowa, w wyniku czego - niestety - bardzo szybko się "zjada". W wyniku tego, produkt na ustach w stanie tzw. nietkniętym, wytrzymuje jakąś godzinę. Choć tu muszę wtrącić, że ostatnio się usilnie powstrzymywałam przed oblizywaniem warg i błyszczyk tkwił na nich jakieś 2 godziny. Jeśli więc szukacie naprawdę fajnego, smakowego nawilżacza do warg, koniecznie spróbujcie ten produkt.

Odwiedziłam sklep Natura w poszukiwaniu błyszczyka o mlecznym odcieniu. W oko wpadł mi właśnie ten z sensique, który kusił pięknym kolorem i jakże niską ceną. Na ustach prezentował się całkiem ładnie( ja akurat miałam odcień loolipop), chociaż trzeba było się trochę namęczyć, żeby rozprowadzić go równomiernie . Na moją negatywną opinię wpłynął jednak zapach, który bardzo rzadko drażni mnie w kosmetykach, tutaj jednak jest na tyle cukierkowy, że trudno przejść obok niego obojętnie .Jedyną dużą zaletą tego produktu jest jego cena, ale przecież nie kupujemy kosmetyku tylko dlatego,że jest tani. Na rynku dostępnych jestwiele dużo lepszych błyszczyków w dobrych cenach, dlatego warto dopłacić kilka złotych i cieszyć się lepszą jakością.

Błyszczyk shiny lips marki Sensique ma bardzo wygodny aplikator. Konsystencja jest dość gęsta, średnio lepiaca. Niestety na moich ustach nie trzyma się zbyt długo. Kolor to 110 Lollipop. Jest to bardzo jasny kolor wpadający w róż, który przepięknie się mieni. Błyszczyk nie wysusza ust, nie zbiera się w kącikach, nie roluje się. Zapach jest prześliczny, delikatnie słodki. Polecam

Te błyszczyki to dla mnie hit. Od kilku lat miałam przerwę od używania tego typu produktów, aż znów skusiłam się na błyszczyki.Padło na początek na markę Sensique. Wybrałam sobie dwa kolory. Dusty Rose i Lollipop. Oba błyszczki bardzo lubię, bo łatwo się nakładają i dają bardzo ładny efekt na ustach. Na wielki plus również jest to, że nie kleją się, co mnie się podoba, dlatego, że nie ma nic gorszego od klejącego produktu do ust. Dusty Rose to ładny brudny róż z delikatną fioletową poświatą, natomiast Lollipop to kolor mleczny, prawie przezroczysty również z poświatą taką jak dusty rose. Opakowanie jest wygodne, plastikowe z zakrętką zakończoną szpatułką do nakładania produktu. Napisy ścierają się szybko,ale na metce z kodem kreskowym na szczęście jest umieszczony kolor. Zmieści się właściwie do każdej kosmetyki. Cena również jest atrakcyjna.

Szukałam niedrogiego błyszczyka, ten akurat był w promocji. Większość odcieni miała duże, brokatowe drobiny, czego nie lubię i już miałam przejść do innego standu, ale zauważyłam kolor ''Lollipop'' (nr 110) - bardzo blady róż, prawie że biały, gdzie drobinki są tak drobno zmielone, że ledwo widać, że coś tam migoce. Na ustach daje efekt lekkiego wybielenia, prawie nie kryje, jest prawie bezbarwny. Dla mnie jest mało trwały, ale może przy bardziej kryjącym odcieniu wyglądałoby to inaczej. Pachnie owocowo, według mnie melonem. Aplikator jest wygodny w użyciu, sam błyszczyk ma średnio gęstą konsystencję, łatwo się go nanosi, nie wylewa się poza kontur ust.

Kolor Stolen Kiss z tej serii to chyba bardzo typowy i bardzo modny w dzisiejszych czasach kolor naustny-taki brudny beżo-róż wchodzący w fiolet. Ma w sobie opalizujące na złoto drobiny, ale nie są wyczuwalne czy nachalne, dają raczej tylko efekt blasku. Kolor naprawdę ładny i twarzowy, kupiłam go szukając idealnego błyszczyka w kolorze my lips but better, w świetle drogerii taki mi się wydawał. Wprawdzie ideałem kolorystycznym dla mnie nie jest, ale bardzo go lubię, wygląda bardzo naturalnie i często go używam na co dzień, pasuje do wielu makijaży i okazji. Jak na błyszczyk to kryje dosyć mocno(ale to chyba kwestia konkretnego koloru, podoba mi się jeszcze z tej serii kolor Magic Sparkle czy jakoś tak, który w opakowaniu wygląda na lekki i przejrzysty), trochę jak szminka w płynie :) Jest dosyć gęsty i ciężki, ale nie lepi się nadmiernie, nie migruje przesadnie na zęby i nie wylewa się za kontur ust. Jak na błyszczyk dosyć trwały, dwie godziny bez picia i jedzenia na spokojnie, choć mi ciężko się ocenia trwałość kosmetyków do ust, bo mam nawyk częstego kontrolowania i ewentualnego poprawiania ;) Nie wysusza, a wręcz lekko nawilża i chroni usta, przyjemnie je otula, do tego nie podrażnia(jak inny błyszczyk tej firmy, ten niby duochromowy), nosi się go bardzo komfortowo. Pachnie przyjemnie, arbuzem, jak większość kosmetyków do ust Sensique. Błyszczyk mógłby być moim hitem, nawet jeśli napisy z opakowania starły mi się momentalnie i totalnie, bo właściwości samego produkt są fajne. Jednak ten aplikator... Podłużna, twarda gąbeczka, która jest ruchoma. Kompletnie nie współpracuje ze mną przy aplikacji, jest niewygodna, nie dostosowuje się do ust, bez lusterka ani rusz. W tej kwestii wolę tradycyjne, sztywne pacynki, takimi ruchomymi nie umiem na szybko poprawić ust w biegu, bo zaraz maznę sobie gdzieś za konturem warg.

Kupiłam z ciekawości. Błyszczyk ma ładny, arbuzowy zapach. Gama kolorystyczna jest duża. Kosztuje grosze, jednak drobinki w nim zawarte są wyczuwalne, co osobiście mi nie pasuje.

Rzucił mi się w oczy dzięki promocji - kupiłam odcień 107 Icy Pink. Dla mnie strzał w dziesiątkę :) Błyszczyk ma bardzo wygodny, spłaszczony aplikator, a w konsystencji jest przyjemnie gęsty - ale jednocześnie nie lepi się! Nie zbiera się brzydko w załamaniach ani kącikach, nie podkreśla suchych skórek, tworzy bardzo ładną, rozświetlającą taflę na ustach. Posiada delikatny kolor oraz malutkie drobinki, które nie są w ogóle wyczuwalne podczas noszenia. Wygląda świetnie samodzielnie, jak i również jako top na bardziej kryjącą pomadkę. Dodatkowo nawilża usta i całkiem przyzwoicie się utrzymuje. Jak za taką cenę - cudeńko :)

Nie jestem wielką fanką błyszczyków, ale te wpasowały się w moje wymogi co do produktów do ust. Mają dość gęstą, przyjemną konsystencję, która jest przyjemna na ustach i jednocześnie nie jest lepka. Wszystkie kolorki, które mam pięknie się błyszczą i mają lekkie drobinki odbijające światło, ale nie są one wyczuwalne na ustach co jest kolejnym plusem. Pięknie i delikatnie pokrywa usta kolorem, który utrzymuje się do pierwszego kontaktu z jedzeniem czy piciem - ale nie jest to dla mnie minusem, ponieważ nie wymagam więcej od błyszczyka :) Wygodny, precyzyjny aplikator pozwala na dokładne rozprowadzenie błyszczyka na ustach, nie wychodzi on poza kontur i nie rozmazuje się.

Błyszczyk kupiłam w "naturze" za niecałe 12 zł, cena więc moim zdaniem atrakcyjna. Mam kolor 106 - stolen kiss, to taki pudrowy róż z domieszką beżu ze złotymi drobinkami, drobinki są jednak bardzo delikatne i nie rzucają się w oczy, tylko delikatnie rozświetlają usta. Odcień odpowiedni dla osób o ciepłej karnacji. Jest też klika innych fajnych kolorów z drobinkami srebrnymi i różowymi można coś dobrać do różnych typów urody i oczekiwań . Opakowanie jak widać na zdjęciu, typowe dla błyszczyków. Dobrze trzyma się na ustach, nie spływa, trzyma się tam gdzie ma być. Lekko kleista konsystencja, jak to bywa z błyszczykami