Używałam tego serum dokładnie od 14.04 do dzisiaj czyli do 22.08 także ponad 4 miesiące codziennego stosowania. Na początku stosowałam raz na 2 dni wieczorem, żeby odświeżyć pamięć skóry do witaminy C (bo miałam przerwę w jej stosowaniu), następnie używałam raz dziennie wieczorem, a potem wieczorem i co drugi dzień rano. I ta ostatnia rutyna została aż do końca.
Serum jest zapakowane w ładną szklaną buteleczkę z pipetką, z którą nie miałam żadnego problemu. Całość przychodzi do nas w kartoniku. Wszystko takie surowe i basicowe, ale mnie się to ogromnie podoba.
Mamy tutaj kwas askorbinowy i alfa arbutynę i może wyjaśnię, dlaczego wybrałam właśnie to połączenie. Otóż dlatego, że miałam nadzieję, że wit C pomoże mi z ogólnym wyglądem cery (chciałam, żeby ta cera była bardziej rozświetlona i wyglądała na wypoczętą, co wielokrotnie już widziałam u siebie przy stosowaniu innych ser z wit C), natomiast alfa arbutyna miała działac jak booster do tej witaminy C na moje kilka przebarwień, które mam na twarzy.
Konsystencja produktu jest oleista, ciężko mi stwierdzić kolor, ale jak aplikowałam na twarz, to wydawał się przezroczysty. Aplikacja przebiegała u mnie w tej sposób, że pipetką nakładałam 1 kroplę na czoło, i po jednej na każdy policzek i potem sobie całość rozsmarowywałam dłońmi.
Jak wspomniałam konsystencja jest oleista, u mnie nie wnikała w skórę od razu, musiałam odczekać, natomiast co mi przeszkadzało to to, że zazwyczaj toleruję bardziej oleiste konsystencje, bo one się wchłaniają, natomiast tutaj miałam wrażenie takiego oblepienia na skórze, które nawet po kilkunastu minutach nie znikało. Zazwyczaj po aplikacji tego preparatu dawałam mu się wchłonąć kilka minut zanim przechodziłam do następnego kroku, czyli do kremu. I krem zawsze aplikował się ok, ale jednak to uczucie oklejenia zostawało. To jeśli chodzi o nakładanie. Pamiętam też, ze kilka pierwszych użyć czułam delikatne pieczenie, natomiast szybko zbudowałam tolerancję, bo używałam serum z wit C zeszłej zimy i był to krótki czas, kiedy faktycznie tej wit C moja skóra nie miała wcale w postaci serum.
Co mogę powiedzieć po tych 4 miesiącach, kiedy butelka jest już pusta? Pipetka się nie zepsuła a opakowanie zostało takie, jak było na początku. Przeżyło też 2 podróże samolotem w kosmetyczce. Jeśli natomiast chodzi o efekty na skórze to widzę, że skóra jest ciut bardziej promienna, ale jednak nie tak, jak tego oczekiwałam, że będzie, moje przebarwienia nie zmniejszyły się wcale.
Czyli podsumowując za kiepską konsystencję i kiepskie nakładanie nie otrzymałam nic aż tak super, czego nie dałoby się zastąpić lepiej sformułowanym serum. I owszem, rozumiem, że mamy tutaj 2 skuteczne i silne składniki, które działają po czasie bo nigdy nie można spodziewać się efektów od razu. I może o realnych efektach rozjaśnienia przebarwień mogłabym mówić po zużyciu ze 3 takich opakowań, natomiast po jednym wiem, że konsystencja nie przypadła mi do gustu, jest wg mnie kiepsko sformułowana i źle mi się tego używa oraz w porównaniu do innych produktów z witaminą C musiałam czekać znacznie dłużej na efekt promienności, ktory np przy serum z Liqpharm otrzymuję o wiele szybciej. Dlatego tylko do tej formulacji witaminy C nie wrócę.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie