Iluzja pierwszego wrażenia...
Taka jestem mądra mówiąc, że wart jest swojej ceny, bo nie zapłaciłam za to serum ani grosza. :D Prawda jest taka, że nie zdobyłabym się na wydatek ponad 400zł za nieznany produkt. Wizaż niesamowicie mnie zaskoczył swoją hojnością. Pisząc recenzję dotyczą błyszczyka od SFTS i Wedla ani mi przez myśl nie przeszło, że mogłabym za nią zdobyć tytuł Recenzji Miesiąca (lipca), a w sierpniu otrzymać - jak to Pani Aneta napisała - "drobny upominek" w postaci... MEGAPAKI, w której znalazło się to serum. Jestem Wam bardzo wdzięczna za możliwość testowania tak ciekawych i różnorodnych produktów. ♥️
Przyznam, że to serum czekało nietknięte najdłużej wszystkich tych miłych prezentów. Ono i krem na noc. Po zetknięciu się z tym luksusem (i oczywiście sprawdzeniu ceny!) pomyślałam, że moja twarz chyba nie jest godna... :O Przeleżało więc ponad miesiąc, aż w końcu po nie sięgnęłam. Bo czemu niby moja twarz miałaby nie być godna?! :( A poza tym nie mogłam dopuścić do tego, by się przeterminował!
Otworzyłam z pietyzmem minimalistyczny biały dość niepozorny kartonik sklejony ze średnio grubej tekturki i wyciągnęłam buteleczkę. Przyjrzałam się jej z uwagą. To nie tak, że wysokopółkowych produktów nie posiadam w swoim asortymencie, ale za każdym razem leci ta sama melodia - zawsze szkoda mi tego pierwszego razu... tego otwarcia. Później już jakoś idzie. ;) Flakonik prezentuje się rewelacyjnie - perłowy, przepięknie opalizujący, solidny, ciężki, niewątpliwie elegancki, bardzo poręczny, zwieńczony niezwykłą srebrną nakrętką z pipetką, która została skomponowana w taki sposób, żeby automatycznie naciągała idealnie obliczoną ilość esencji. Wystarczy odkręcić nakrętkę, by aktywować spust, który wyskakuje z nakrętki. Wyciągamy pipetkę z szyjką już wypełnioną mlecznym płynem i przyciskamy wystający z nakrętki pstryczek w celu wydobycia esencji. Nigdy nie widziałam takiego mechanizmu, ale zostałam nim zauroczona. <3
[DOPISEK]
W tym miejscu chciałabym prosić Państwa o to, by potraktować ten fragment jako pierwsze wrażenie i spojrzeć na tytuł. Od razu mówię, że jest to dobry produkt, ale nie na tyle, by się zachwycać nim tak, jak to robiłam, a więc...
(sprostowanie na końcu)
Jeśli chodzi o sam produkt to od razu informuję, że w pełni zasługuje na KWC! <3
Esencja mleczno-balsamiczna o niezwykle przyjemnym pudrowo-kwiatowym zapachu. Uprzedzam, że dla niektórych może być zbyt intensywny. Formuła rozprowadza się po twarzy jak marzenie! O dziwo wchłanialność jest taka... połowiczna. Owszem, czuć, że twarz wypiła to serum, jednak została na niej pozostawiona taka wilgotna warstewka (nie wiem jak to nazwać). Preferencje są różne, ale ja pouwielbiłam ten efekt! ♡ω♡ Od razu wyglądam świeżo, a moja buzia jest taka sssoczysssta jakby delikatnie zroszona, och... <ślina cieknie> :3
Jestem młodą osobą (30 lat), więc kosmetyki anti-age nie są stałym elementem rytuału pielęgnacyjnego mojej twarzy, ale od czasu do czasu po nie sięgam w imię prewencji. To serum używam z prawdziwą przyjemnością mniej więcej co trzeci dzień rano i/lub wieczorem - w zależności od potrzeby. Dedykowane każdemu typowi skóry, co jest pozytywną informacją, bo mogę go używać ja, normalny i wrażliwy mieszaniec, ale możesz go używać także ty, wrażliwy rumiany suchoskórowcu! :) Przecież każdemu czasem schodzi z twarzy ten blask, buzia smętnieje... Na te przypadłości skutecznym lekarstwem jest "Age Proteom" od Esthedermu. Nie wypowiem się na temat działania przeciwzmarszczkowego, gdyż nie posiadam zmarszczek (jedynie drobne linie), ale w momentach przesuszenia skóry (okres grzewczy, jesienno-zimowy), ta traci swoją jędrność, a co za tym idzie - wiotczeje, jednak dobry nawilżacz potrafi utrzymać ją w ryzach i przywrócić sprężystość. To serum jest BARDZO dobre i zapewnia iście bankietowy, natychmiastowy efekt. Skóra tuż po aplikacji "Age Proteomu" staje się nawilżona, odżywiona, pełna zdrowego blasku, do tego jędrna, elastyczna, spulchniona, wygładzona, jedwabiście miękka. Po prostu cudna i idealna! (A ja przez tak długi czas żałowałam sobie takich rezultatów i takiego dobra...) Fantastyczną wiadomością jest też to, że po zastosowaniu tego serum opartego na bazie białek, nie tylko wizualny stan skóry ulega poprawie, ale także lepiej spełnia swoje funkcje ochronne, a im bardziej wzmocniona ochrona, tym skóra naturalnie i organicznie pięknieje.
Nie jest to żaden pic na wodę fotomontaż, ale realnie odczuwalne i zauważalne - przeze mnie i przez innych - działanie. Otrzymuję komentarze, że promienieje, że mam piękną porcelanową skórę. Wy też tak chcecie? ;) Sięgnijcie po to serum. Wiem, że 4 stówki za serum to dla większości nieprawdopodobieństwo i absurd - i wiedzcie, że ja też, zupełnie jak wy, do mniejszości nie należę! To Wizaż sprawił mi tak dużo radości tym cudeńkiem! :) Przed darmowymi testami nie zdecydowałabym się na zakup, ale... jestem tym serkiem tak oczarowana, tak mi odbiło, tak upadłam na głowę, że - aż nie wierzę, że to piszę, huh! - ...ale c h y b a go kupię ponownie. :O Piszę to z niemałym trudem, a jeszcze ciężej będzie mi wyciągnąć taką gotówkę... Jednakowoż trzeba zaznaczyć, że dla tego serum konkurencją jest jedynie... kolejny rarytas-frykas z wysokiej półki, również obrzydliwie drogi, a mowa o czarnym serum od Elizabeth Grant [ODSYŁAM DO RECENZJI] Szacunek za stworzenie czegoś tak wybitnego. Perła! Nie idzie nie być zachwyconym! I choć dzisiaj rano pokryłam moją buzię tym specyfikiem, tak za chwilę zrobię to ponownie. Pisałam wyżej o zapotrzebowaniu... Słucham mojej skóry, a ta najwyraźniej potrzebuje kolejnej dawki tej odżywki. Polecam serdecznie. Dla mnie to absolutny KWC i HIT. ♥️ (No, a teraz idę się smarować! ;))
[SPROSTOWANIE]
Wciąż uważam, że jest to dobry produkt. Ale tylko dobry. Jednak nie jest to żaden przełomowy produkt, jak wydawało mi się na początku. Niestety nie jest to już ani HIT, ani KWC. :(
Co mogę potwierdzić, a z czego się wycofuję? Napiszę to w sekcji zalet i wad.
Zalety:
- flakonik jest absolutnie przepiękny - wysmakowana minimalistyczna elegancja
- niezwykły system otwarcia, w którym się zauroczyłam
- fantastyczna mleczno-balsamiczna konsystencja
- cudny pudrowo-kwiatowy zapach uprzyjemniający aplikację
- esencja rozprowadza się po twarzy jak marzenie
- zapewnia: efekt mokrej tafli, której jestem fanką
Wady:
- STOSUNEK CENY DO JAKOŚCI - uważam, że samo serum jest świetne, ale nie aż tak dobre, by miało prawo kosztować 400 złotych. Rozumiem, że do wysokiej ceny przyczyniła się między innymi produkcja pięknego opakowania i nowatorskiej pipetki
- GIGANTYCZNA WYDAJNOŚĆ - może to się wydawać absurdalne, ale dla mnie to ogromny minus. Zużycie tego serum w ciągu zalecanych 2 miesięcy jest awykonalne. Wydaje mi się, że to... baaaaardzo niefajne szachrajstwo ze strony producenta... jeśli wiecie, o co chodzi... (a chodzi oczywiście o pieniądze!)
- wygładzenie głębokich zmarszczek można włożyć między bajki, bo szczerze mówiąc radzi sobie bardzo przeciętnie z drobniutkimi liniami
- może lekko szczypać - ale na szczęście nie uczula wrażliwej cery
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl