Oriflame Essense & Co, Lemon & Verbena, Liquid Hand Soap Mydło do rąk w płynie `Cytryna i werbena`

Mydło w postaci wkładu uzupełniającego o pojemności 300 ml zakupiłam tylko dlatego, by uniknąc opłaty za zamówienie. Normalnie, w cenie regularnej 30 zł bym się na nie nie skusiła. Kosztuje sporo i choć seria pretenduje do miana ekskluzywnej, płacić kilkadziesiąc złotych za mydło to dla mnie przesada. Opakowanie uzupełniające w kolorze łagodnej żółci, posiada dziubek, który należy odciąć, by przelać zawartość saszetki do opakowania z pompką. Zwykle takie opakowania zastępcze zaopatrzone są w zakrętkę, by można było przechować resztę produktu, gdy nie przelewa się całego od razu. Tu, w sytuacji, gdy przelewamy mydło do opakowania o pojemności mniejszej niż 300 ml - mamy problem z bezpiecznym przechowaniem reszty. Mydło to żel o pięknej, soczyście żółtej barwie. Jest gęste, dobrze się pieni. Oczyszcza prawidłowo, jest wydajne, sprawnie się spłukuje. Nie uważam, by miało właściwości nawilżające, ale na plus fakt, że nie wysusza skóry dłoni. Zapach jest mocno cytrynowy i przyznam, że po czasie potrafi tą swoją intenstwnością męczyć. Wolałabym jednak coś łagodniejszego zapachowo. Ogólnie dobre mydło, ale na pewno nie warto tyle za nie płacić.

Kiedy to mydełko trafiło w moje ręce byłam bardzo ciekawa jak wypadnie na tle innych mydeł. Czy faktycznie jest dużo lepsze, bardziej pachnące, przyjemniejsze, bardziej luksusowe od innych mydeł? Nie ma co ukrywać, że cena tego produktu jest bardzo wysoka, bo to aż 37 zł w cenie regularnej. W promocjach katalogowych idzie je spotkać w cenie 21,99-24,99 , ale to cały czas sporo jak za 300-ml mydełko. Dostałam je w jakiejś super ofercie dla konsultantek, ale i tak kosztowało mnie nieco więcej niż mydła które dotychczas kupuję, te które są dostępne w drogeriach , a także supermarketach. Pierwsze co mi się podoba w tym produkcie to bardzo ładne opakowanie. Butelka jest elegancka, przyciąga oko i dobrze prezentuje się na umywalce w łazience. Ma ciekawy kształt, jest przeźroczysta z minimalistyczną etykietką i złotymi akcentami, a od środka widać kwiatowy, orientalny wzór. Pompka pracuje bez zarzutu, dozuje odpowiednią ilość produktu. Mydło ma wyraźny cytrnowo-werbenowy zapach, limonkowy kolor. Taki jaki lubię, orzeźwiający, owocowy. Jest żelowej konsystencji, umiarkowanie się pieni i dobrze oczyszcza. Dłonie po umyciu są gładkie i przyjemne w dotyku. Mydło jest skuteczne, a mimo niezbyt delikatnego składu ( w końcu to mydło) to nie przesusza przesadnie skóry dłoni. Używa się go całkiem przyjemnie, choć szczerze mówiąc u mnie w domu nie zrobiło furory. Na rynku jest ogromny wybór produktów do pielęgnacji dłoni i jest sporo mydeł o równie przyjemnym zapachu i dobrym działaniu jednak za sporo mniejszą cenę. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości odejmuję gwiazdkę. Właściwości mnie nie zaskoczyły jakoś mocno. Mydło to jest dobre, jednak nie uważam żeby było luksusowe.

Oriflame w swojej ofercie posiada serię Essense & Co, której ceny poszczególnych kosmetyków są stosunkowo wysokie i chciałoby się mieć nadzieję, że koszty wynagrodzi nam działanie, a także skład. Może nie zależało mi na czystej naturze, ale może odrobinę lepiej, niż w przypadku reszty oferty. Ja mam skórę ekstremalnie suchą, wrażliwą i atopową, ale często sięgam po zwykłe mydła z mocnymi detergentami, bo nie wszystkie pogarszają jej stan. Chociaż też i nie poprawiają, ale co zrobić, jak czasem człowiek musi, inaczej się udusi... ;-) Pewnie na zakup tego bym się nie szarpnęła, gdyby nie naprawdę eleganckie opakowanie. I chociaż nie jest to sprawa najistoniejsza, to jednak robi wrażenie. Solidna butla o konkretnych rozmiarach. Przezroczysta, więc wyraźnie widać soczysty kolor kosmetyku. Z przodu niemalże ascetyczna etykieta, bo uwagę ma zwracać botaniczna aplikacja na spodzie tylnej etykiety, którą widać z przodu butelki. Jest elegancko i zarazem praktycznie, bo i pompka jest dobrej jakości. Trwała i doskonale dozuje mydło. Ale przyczepie się do jednego. Rurka sięga jedynie środka denka, które jest wypukłe i sporo produktu zostaje po bokach. Przy tej cenie i z szacunku dla środowiska wolałabym, żeby całość kosmetyku dało się bez kombinowania zużyć. No ale... W końcu to recenzja mydła, więc przechodząc do rzeczy mamy do czynienia z lekką, żelową konsystencją. Jednak nie lejącą. Mydło ma limonkową barwę, jest przeźroczyste oraz posiada energetyzujący zapach cytryny i werbeny, naprawdę soczysty. Dobrze się pieni i bez problemu spłukuje, bez pozostawiania osadu na skórze ani nie barwiąc umywalki. Świetnie wywiązuje się także ze swojego zasadniczego zadania, czyli mycia. Sprawnie zmywa wszelkie zabrudzenia, łącznie z podkładem po wykonaniu makijażu. Ale nie robi tego w sposób agresywny. Nie wysusza przesadnie skóry, nawet takiej jak moja. Nie podrażnia jej i nie pozostawia jej ściągniętej do granic wytrzymałości. Dla mnie to już naprawdę sporo. Skład rewelacji nie przedstawia. To zwykłe mydło w płynie z mocnymi detergentami. I chociaż producent zapewnia nas o formule bogatej w substancje aktywne, to mamy tutaj jedynie olejek z cyprysu, olejek z werbeny oraz olejek ze skórki limonki. I to sporo za zapachem. Plus kiepskie konserwanty. Dostępność rewelacyjna nie jest, mydło nie zawsze jest dostępne w katalogu. W dodatku w cenie regularnej w mojej opinii jest zbyt drogie. Zwłaszcza z takimi niedociągnięciami. Mnie udało się zamówić je w sporej promocji i chociaż przyjemnie się go używało, to już nie zamierzam do niego wracać. Dla zasady. Wysoka cena nie świadczy o luksusowym charakterze produktu.