Ze względu na niewiarygodne właściwości tego olejku nie jestem w stanie nie podzielić się swoją recenzją z innymi, gdyż ten produkt jest dla mnie wręcz produktem życia i jedynym wybawicielem.
Jako zwolenniczka naturalnej i świadomej pielęgnacji już dawno odrzuciłam większość ogólniedostępnych drogeryjnych marek i w swoich wyborach kieruję się przede wszystkim rubryką ze składem, a nie z obietnicami producenta zawartymi na opakowaniu. Jednak w tym przypadku skład doskonale współgra z obietnicami producenta, co czyni ten olejek moim SERUM *IDEALNYM*.
Ale do rzeczy. Jako właścicielka dość problematycznej skóry mieszanej, latami borykałam się z uciążliwymi zaskórnikami zamkniętymi, tudzież wągrami na czole, nosie, brodzie, policzkach. To doprowadzało mnie do szału i kończyło się najczęściej wyciskaniem -> czyli pogarszaniem stanu mojej cery, na której wiecznie było *COŚ*. W końcu nadszedł moment, w którym wypowiedziałam walkę wszelkim zmianom skórnym oraz powstałym w ich wyniku przebarwieniom. Jako, że na stałe mieszkam w UK, w końcu w moje ręce wpadło to serum, gdyż jest to tutaj dość znana i raczej "luksusowa" marka. Zachęcona głownie składem, rozpoczęłam regularne stosowanie. To było jak bomba - ten skład spowodował to, czego nie mogły dokonać inne kosmetyki pielęgnacyjne razem wzięte. Moja wiecznie problematyczna skóra zrobiła taki przeskok, że na dzień dzisiejszy moja cera jest moją wizytówką, mogę się nią wręcz chwalić, taka jest piękna!! Pierwszy raz po długich latach jestem dumna ze stanu swojej cery, która niegdyś była dla mnie głównym powodem do wstydu.
Głęboko wierzę, że ten olejek zostanie przy mnie już zawsze, biorąc pod uwagę fakt, że oprócz działania naprawczego/normalizującego, ma również zastosowanie przeciwstarzeniowe. Odkąd go używam, nie mam problemów z odpowiednim nawilżeniem (kiedyś to była moja wieczna bolączka), skóra zgodnie z obietnicami jest rozświetlona, koloryt wyrównany, po prostu piękny. Dopiero teraz mam ten komfort by móc wyjść gdziekolwiek całkowicie bez makijażu. Oczywiście efekt ten uzyskałam dopiero po pewnym czasie upartego i regularnego stosowania, ale moje +1000 do samooceny dzięki temu produktowi jest warte WSZY-STKIE-GO!!!
Serum Mitchell and Peach można spokojnie używać nawet pod makijaż, nie jest to typowy tłusty olejek. Daje taki instant-efekt ładnie ściągniętej ale i nawilżonej skóry, wręcz mam wrażenie, że makijaż na nim o wiele lepiej się prezentuje. Z czasem skóra staje się taka jakby...grubsza(?), napięta, promienna, wygląda po prostu młodo. Pierwsze zmarszczaki /choć u mnie póki co jeszcze mimiczne, w strategicznych miejscach/ pokonuję wklepując większą ilość produktu tam, gdzie zaobserwuję ich pogłębianie się. Przy regularnym stosowaniu zdarza się, że o niektórych z czasem całkowicie zapominam. Raz na jakiś czas wykonuję palcami masaż twarzy z użyciem tego olejku.
Jest to produkt, którego efekty z pewnością przerosły moje najśmielsze oczekiwania, uważam że jego bogaty skład z każdą kroplą oddaje skórze wszystko co najlepsze.
Może być gorzej z dostępnością w PL, ale sądzę że nie ma tragedii, poza tym praktycznie każdy z nas ma/zna kogoś kto przebywa na wyspie.... ;)
Zalety:
- Długofalowe zalety jakie zaobserwowałam u siebie:
- zapobiega zmianom skórnym
- wyrównuje koloryt
- redukuje przebarwienia
- normalizuje, zapobiega nadmiernemu przetłuszczaniu
- powoduje szybsze gojenie się ran
- redukuje oraz zapobiega zmarszczkom
- rozjaśnia
- jest wydajny
Wady:
- Wadą ewentualnie może być dostępność oraz pojemność (mogłaby być większa), chociaż duże pojemności niekoniecznie sprawdzają się w opakowaniach z pipetą (rozmnażanie bakterii). Cena nie jest dla mnie wadą, każda kropla jest dla mnie na wagę ZŁOTA.
- Ocena 12/5
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
W marketplace Allegro, Amazon