Balea, Enjoy the Little Things, Aprikose & Orchidee Creme Dusche (Kremowy żel pod prysznic `Morela i orchidea`)

I ponownie żel Balea

Balea w mojej łazience zamieszkała na stałe, próbuję ją zastępować coraz to innymi , nowymi produktami , ale kiedy widzę nowe opakowania , nie mogę się powstrzymać i ponownie kupuję.
Tym razem trafiłam na kremowy żel pod prysznic o zapachu moreli i orchidei.

Produkt znajduje się w typowym dla Balea plastikowym opakowaniu zamykanym na klik i zawiera 300 ml żelu.
Etykieta nie wzbudza tym razem takiego zachwytu, nie pobudza wyobraźni jak bywało w przypadku innych żeli , nie mieni się kolorami.
To kremowa butelka z wtopionymi kawałkami pomarańczowej moreli
i żółtą orchideą.
Produkt nie przypomina typowego żelu , jest kremowy, średnio- gęsty o bardzo delikatnym zapachu, który utrzymuje się dosłownie przez chwilę ,zaraz po wylaniu
z butelki. Zapach tak ulotny, że po wykorzystaniu całego produktu nadal nie wiem czy to morela, czy orchidea?
Żel dobrze się pieni, jest wydajny
i skutecznie oczyszcza skórę z wszelkich zanieczyszczeń.
W składzie na drugim miejscu SLS, co może odstraszać i zniechęcić do zakupu.
Ja nie zauważyłam żadnych negatywnych reakcji na mojej skórze .
Z pewnością to nie ostatni produkt tej marki, ale jeden z gorszych jakie miałam okazję używać.

Bardzo lubię każde żele balea, polubiłam się także z tym. Nie mam żadnych zastrzeżeń, żel ma przepiękny zapach. Formuła żelu nie jest zbyt lejąca, dzięki temu nie spływa z dłoni. Bardzo dobrze nawilża cerę, sprawia, że jest gładka i idealnie oczyszczona.

Dobrze myje, przyjemnie pachnie i nie przesusza.

Żel zakupiłam w DM za 0,89€, jak widać cena bardzo zachęcająca :)

Opakowanie jest plastikowe, białe, z plastikową etykietą w pastelowych odcieniach. Wygląda pogodnie, ale też trochę jesiennie mi się kojarzy. Niestety nie jest przezroczyste przez co nie widzimy ile produktu zostało nam do końca, na plus za to, ze można opakowanie postawić do góry dnem, więc bez problemu można użyć żel do samego końca. Zamykany na zatrzask, który ciężko się otwiera, ale nie jakoś tragicznie, czego zasługą jest wgłębienie pod miejscem do jego podważenia, tak więc nie łamiemy sobie paznokci ;) Otwór do wydobycia produktu jest adekwatny do konsystencji - nie wylewa się za bardzo, ale też nie trzeba czekać aż wyleci nam potrzebna ilość.

Zapach przyjemny, ciepły, nieprzytłaczający. Dość delikatny, ale przyjenie otulający w trakcie kąpieli. Niestety po spłukaniu szybko ulatnia się ze skóry, praktycznie już po całkowitym wyschnięciu ciała nic nie czuć.

Żel miał być kremowy, ale nie jest. Jest perłowego koloru i to takie wymieszanie żelu z odrobiną mleczka. Nie jest do końca żelowy, ale na pewno nie można go nazwać kremowym.
Jest średnio gęsty, nie spływa z rąk, ale dobrze się rozprowadza po ciele.
Pieni się średnio. Nie jest słabo, ale też nie ma masy bąbelków. Spłukuje się bez problemów, nie zostawia żadnej warstwy na skórze.

Ciało po jego użyciu jest zdecydowanie czyste i świeże. Bez problemu zmywa zwykłe uczucie brudu po całym dniu jak i antyperspirant czy jakieś inne zabrudzenia. Nie podrażnia, nie wysusza, a wręcz mam wrażenie, że lekko nawilża, bo moja sucha skóra nie domagała się codziennej dawki dodatkowego nawilżenia jak zazwyczaj, czasem dawała mi zasnąć bez niego i nic nie było ściągnięte.

Używałam go przez miesiąc, co u mnie jest normalnym czasem na wykorzystanie butelki żelu, więc wydajność określiłabym na standardową,

Trochę sie zawiodłam jego konsystencją, oczekiwałam tej obiecanej kremowości, i szybkim znikaniem zapachu ze skóry, ale i tak uważam, że ten żel jest warty zainteresowania i jak macie możliwość przetestowania to zachęcam.

NEUTRALNE:
- pienienie (mogło być większe, ale nie ma tragedii)
- opakowanie

Bubel

Do kupna tego żelu pod prysznic skusił mnie przede wszystkim zapach, niestety nie utrzymuje na skórze. Kolejnym minusem jest brak pienienia się produktu oraz opakowanie, które nie umila używania. Żel Balea bardzo krótki czas gościł pod moim prysznicem gdyż jest strasznie niewydajny. Koszt tego produktu jest mały ale nawet tych kilka złotych szkoda wydać na taki bubel