Pantene Love Your Curls, Tame Defined Curls Leave-in Conditioner Odżywka bez spłukiwania do włosów kręconych

W czasach studiów, a więc dobre 10-12 lat temu, używałam podobnego produktu, ten wydaje się jego reaktywacją :) Tamten był w mniejszej buteleczce. Było mi bardzo szkoda, że go wycofali. Miałam ciężko później dobrać coś równie dobrego skutecznego. Aż tu nagle, dojrzałam w Rossmannie na półce tą odżywkę. Przetarłam oczy ze zdumienia i wzięłam od razu 3 buteleczki ( bo tylko tyle było )żeby mieć na górkę, na wypadek, gdyby ciężko było go znów upolować. Mam jednak nadzieję, że na stałe zagości w ofercie Pantene. Ponieważ ten krem /odżywka naprawdę działa. Mam falowane włosy, a kosmetyk pięknie podkreśla ich skręt. Włosy są opanowane. Używam ilość wielkości 5 złotówki na mokre włosy, a niekiedy poprawiam na sucho i w obu przypadkach nie ma uczucia sklejenia, czego nie znoszę, a wiele kosmetyków do włosów kręconych czy falowanych daje właśnie taki efekt. Poza tym zauważam walory pielęgnacyjne, choć wspieram się 3 minutową maską Pantene, która fajnie dociążą włosy :) Polecam !

ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie. Oczekiwania: Podbicie skrętu bez efektu mokrej włoszki i sklejenia loków. Brak obciążenia włosów. Skład: I tu ciekawostka. Ja kupiłam kosmetyk do loków, koleżanka kupiła z tej samej serii kosmetyk do fal. Obydwa kosmetyki mają dokładnie taki sam skład. Tak proszę Państwa nabija się konsumenta w butelkę. A w środku jeden humektant, dwa emolienty i niestety paraben. Do tego konserwanty naturalne. Ze względu na paraben kosmetyk nie powinien być używany do codziennej pielęgnacji. Opakowanie: Butelka wykonana z miękkiego plastiku, z dozownikiem na górze. Dobrze się ją transportuje, nic się nie otwiera. Sam dozownik nie jest najlepszym rozwiązaniem – często się zapycha i nie dozuje odpowiedniej ilości kosmetyku. Z wyjęciem z opakowania do samego końca nieco gorzej, bo jest to niewykonalne. Wrażenia: Po otwarciu piękny, kwiatowy zapach. Przypomina mi zapachy pianek do włosów. Na włosach utrzymuje się jeszcze dość długo po użyciu. Konsystencja jest dość zbita, ale dobrze się ją rozprowadza na włosach. Ciężko dobrać odpowiednią ilość kosmetyku, bo włosy go chłoną. Produkt jest dość wszechstronny i sprawdził mi się na róże sposoby – do reanimacji fryzury na sucho i na zwilżone włosy. Jako odżywka bez spłukiwania nakładana solo (chyba najlepsza opcja) oraz jako odżywka bez spłukiwania w zestawie ze stylizatorem (używałam Tigi catwalk, Kemon hair manya i kremu Schwarzkopf osis+). Do reanimacji odżywka sprawdziła się poprawnie, podbiła odrobinę skręt, ale nie jakoś oszałamiająco. Stosowana solo sprawiła, że włosy były miękkie i sprężyste, jednak zrobiła sucharki (normalne zjawisko przy mocnych kosmetykach stylizujących, nie jest błędem w stylizacji. Włosy są sklejone kosmetykiem, wyglądają jak mokre choć są w całości suche), które na szczęście szybko odgniotłam. Skręt był również odrobinę podbity, ale bez rewelacji. Efekt utrzymał się dwa dni, co uznaję za dobry wynik. Ze stylizatorami różnie bywa, raz obciąża, innym razem efekt wow jest w dniu mycia, a później następuje rozprost włosów. W tej kombinacji niestety włosy są matowe niezależnie od użytego stylizatora. Ja swoją odżywkę kupiłam w promocji za 7 zł i uważam, że to sensowna kwota za ten produkt. Użyłam z ciekawości produktów do loków i fal – jako, że skład ten sam to i działanie takie samo. Za skład, średnie działanie i robienie z konsumenta głupka, nie sięgnę po ten kosmetyk więcej.

Odżywka zrobiła na mnie złe pierwsze wrażenie, gdyż loki pól godziny po wysuszeniu całkiem się posypały. Byłam przyzwyczajona, ze odżywki bez spłukiwania trzymają naturalny skręt bez puszenia. Ta się pod tym względem nie sprawdziła. Ale okazało się, że dobrze działa z nałożonym na nią stylizatorem. Do tego świetnie ułatwia rozczesywanie i nadaje włosom miękkość. Na wielki minus za to opakowanie - wąska końcówka nie sprawdza się przy aplikowania produktu, gdyż ten jest zbyt gęsty. Przy pierwszych kilku użycia produkt jeszcze jakoś leci, ale w miarę zużycia wyciskanie go jest coraz bardziej meczące. W tym momencie odkręcam po prostu końcówkę i wyciskam go na rękę. To też nie jest najłatwiejsze, lepiej sprawdziłaby się słoiczek przy tej konsystencji.

Dawno temu Pantene już miało taki produkt, w biało fioletowo zielonej butelce. Potem zniknął! Od kilku miesięcy znowu jest w Rossmanach (chociaż nie pokazuje go appka, dziwne). Mimo niezbyt szalonego składu, tj. silikony oraz parabeny, bardzo lubię ten produkt. Ma ładny zapach i kremową konsystencje. Nakładam go na mokre lub zwilżone włosy i pozostawiam do wyschnięcia. Świetnie się sprawdza do reanimacji loków na drugi czy trzeci dzień. Można go rozwadniać i wciąż działa. Po wyschnięciu odgniatam sucharki i mam zdefiniowane fale i loki.

Kupiłam ten kosmetyk zachęcona ceną i opisem; na codzień nie używam żadnego kosmetyku Pantene, ale chyba zacznę :) Po aplikacji kosmetyku włosy pięknie się kręcą, pachną i są ultra miękkie i miłe w dotyku. Nie puszą się, o co nie łatwo w przypadku falowanych/kręconych włosów.

Każda Curly Girl wie, że pielęgnacja is tylziacja włosów kręconych to cała bateria różnych kosmetyków, szczotki, grzebienie, dyfuzory... Życie z lokami nie jest łatwe. Ale są specyfiki, które sprawiają, że można się w swoich włosach zakochać. I ten krem Pantene to właśnie taki kosmetyk. Od razu zaznaczę, że używam go ze szczotką Denamana i dyfuzorem DevaFuser. I to jest chyba najlepszy stylizator, jakiego używałam. Sztos po prostu. Loki są sprężyste, pięknie zdefiniowane, miękkie, gładkie i, co najważniejsze, nie są posklejane. Po całym procesie stylizacyjnym nie muszę odgniatać włosów, nie robią mi się żadne sucharki (co przy żelach i piance jest normą). Fryzura trzyma się spokojnie nawet i trzy dni, przy czym reanimuję loki też tym kremem. Jest to najlepsza odżywka bez spłukiwania i najlepszy stylizator. Nawet jak nie robię loków to lubię sobie wetrzeć kropelkę tego kremu we włosy, mam wtedy idealne instagramowe fale. Krem ma typową kremową konsystencję. Zapach słodki, kwiatkowy, dosyć długo utrzymuje się na włosach. Butelka z miękkiego plastiku, z bardzo fajnym wykręcanym dozownikiem. Na moje długie do ramion włosy nakładam porcję wielkości ziarenka grochu i to w zupełności wystarcza do zrobienia loków. Krem ten sprawdza się i przy suszeniu suszarką jak i przy naturalnym schnięciu włosów. Uwielbiam go za tę uniwersalność - jest to i odżywka bez spłukiwania, i stylizator, i reanimator. Dzięki temu kosmetykowi porzuciłam używanie paskudnych oblepiających żeli czy pianek, po których miałam na głowie kręcony puch a nie pięknie zdefiniowane loki jak z okładki czasopisma. Kosmetyk idealny. Nie zamienię na nic innego.