Eveline Cosmetics Oh! My Kiss Lipstick Pomadka i balsam do ust

Nie zgadzam się, że może to być balsam, bo po jego użyciu w krótkim czasie czuję suchość na ustach. Jako pomadka z kolorem też słabo wypada, bo nie trzeba nawet jeść i już jej nie ma. Nakłada się świetnie, masełkowo. Zostawia kolor i... smród kredki woskowej. Nie dziękuję. Opakowanie jest wąskie, więc i praktyczne, łatwiej nałożyć na usta mniejszym sztyftem. Ale mówię zdecydowane nie nadrukowi! Jest obecny tylko na początku, później bardzo szybko się ściera. Uratuje nas tylko naklejka z kolorem na jednym z końców. Za dużo minusów. Wolę używać kosmetyków, które mają jedną rolę i spełniają ją świetnie. I nadal pochodzą z szafy Eveline...

Robiąc sezonowe porządki odnalazłam w podróżnych kosmetyczkach różne zapomniane kosmetyki. I teraz czas na tę szminkę, a raczej pomadkę i balsam ( bardzo na wyrost!). Jedyny plus to cudy kolor mam numer 13 - stłumiona czerwień. Dałam jej ponownie szanse, by sprawdzić czemu stała się zapomniana. NO i tak, kolor cudo, na ustach rozprowadza się dobrze i to tyle. Jest w odczuciu nieprzyjemna jakby z czasem gęstniała w suchym kierunku. Rozmazuje się i zostawia ślady na wszystkim. Po chwili na ustach brak jakiegokolwiek nawilżenia, a zwłoki to balsam, wiec liczyłam na przyjemniejsze odczucia.

Kupiłam ją przypadkowo na jakiejś dużej obniżce w Rossmannie. Wydawała mi się urocza i wręcz idealna do torebki, przez mały rozmiar oraz wygodne opakowanie. Kolor jaki wybrałam wydał mi się odpowiedni dla mnie i mojej urody. Faktycznie, nie był najgorszy, ale dużo innych aspektów popsuło mi odbiór tej pomadki. Po pierwsze i najważniejsze, trwałość tego produktu jest niemalże zerowa. Nawet przy nakładaniu, nie zostawia na ustach za dużo produktu. Daje naturalny efekt i nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że po kilku minutach nawet ta niewielka ilość znika. Nie potrzebuje nic zjeść czy wypić, aby ona „wyparowała” z moich ust. Po drugie, ma tragiczny zapach. Pachnie jak kredki świecowe, co w przypadku pomadek nie jest zbyt przyjemnym zapachem i doświadczeniem. Dodatkowo, formuła tej pomadki też bardzo przypomina kredkę świecową, przez to jaka jest „tępa”. Nawilżenia tak samo nie dostrzegłam. Ogromne rozczarowanie

Na początku myślałam, że to miniaturowy błyszczyk. Dopiero po otworzeniu zaskoczona odkryłam, że jest to pomadka w formie sztyftu. Jest super w nakładaniu ze względu na wąskie opakowanie i rozprowadza się bezproblemowo. Mam kolor 04 i ten nudziak wygląda po prostu obłędnie na ustach. Przepięknie się błyszczy na ustach. Podkreśla większe suche skórki. Jednak nie zauważyłam efektu pielęgnacyjnego. Nie wysusza ust. Z trwałością to średnio, bo tylko do pierwszego posiłku. Jeśli dobrze powąchamy to poczujemy zapach pomadek, które mocno kojarzą mi się z dzieciństwem. Nie czuje, że jest to mój kosmetyk i może wrócę do niego.

Odcień nr 14 to tak przepiękny kolor do policzków że zamawiam go już tylko w tym celu. Regularnie rozglądam się za pomadkami w odcieniu neutralnego, zgaszonego różu i właśnie kolor 14 rzucił mi się w oko. Niestety na ustach ten produkt nie podobał mi się wcale. Formuła niby jest miękka, masełkowa, ale na ustach jest bardzo nieprzyjemna. Jest ciężka, bardzo wyczuwalna, do tego usta z każdą minutą stają się coraz bardziej spierzchnięte, mimo że ma to być formuła głęboko nawilżająca. Ciężko równomiernie rozprowadzić kolor na ustach, właściwie żeby się to stało to muszę chyba około minuty pocierać wargami o siebie a i tak mam wrażenie że kolor jest nierówno rozłożony, są w nim prześwity, nie pokrywa równomiernie całych ust, a później schodzi plamami, zostawia tylko wybrane miejsca na ustach zabarwione mocno kolorem (coś jak bardzo nierówno nałożony tint). Za to jako róż sprawdza się świetnie i specjalnie zamówiłam kolejną sztukę, mimo że różów na naszym rynku kosmetycznym jest pod dostatkiem. Świetnie współpracuje mi z każdym podkładem, nie jest za mocno kryjący, więc ciężko zrobić sobie krzywdę, można go też spokojnie budować. Skóra wygląda promiennie, zdrowo. Z pudrami też dobrze się później łączy, nie ma żadnego problemu z ciastkowaniem się makijażu. Dobry produkt, jedynie o złym przeznaczeniu. Ocena wysoka za to jak sprawdza się jako róż, bo do ust nie polecam.

Miała to być dla mnie idealna pomadka na co dzień, do torebki, ale niestety musiałam się jej pozbyć. Zapach jest nie do przejścia, konsystencja pasty??? a nie przyjemnego balsamu, co obiecywał producent. Kolory średnie, wyglądające sucho na ustach, trwałość znikoma. Nie polubiliśmy się.

Pomadka czy balsam do ust kojarzą się z przyjemnym zapachem i/lub smakiem oraz właściwościami pielęgnacyjno-upiększającymi. Tutaj wszystko poszło nie tak. Pomadka ma przykry zapach i nieprzyjemny smak. To aż dziwne, że w obecnych czasach producent zdecydował się na wypuszczenie na rynek takiego paskudztwa. Kolor, mam nr 4, w opakowaniu to przyjemny beżoworóżowy nudziak. Na ustach ciężko go równomiernie rozprowadzić, tworzy smugi, kolor jest mało nasycony. Pomadka jest wyjątkowo mało trwała, znika w tempie ekspresowym nawet bez jedzenia czy picia. Właściwości pielęgnacyjnych również nie zauważyłam. Forma cienkiego sztyftu to mój ulubiony kształt pomadek, dobrze mi się z nią pracuje, ale to chyba jedyny plus. Napisy na opakowaniu starły się po kilku użyciach.

Moim zdaniem pomadka ładnie prezentuje się na ustach, kolor jest żywy i głęboki. Wykończenie ani błyszczące, ani super matowe, raczej po środku. Jak za tę cenę jest naprawdę w porządku. Nie jet to pomadka wodoodporna więc nie oczekuję po niej oszałamiającej trwałości, wiadomo że trochę schodzi w ciągu dnia podczas jedzenia i picia ale nie jest tragicznie. Minus: zapach - bardzo dziwny, jakby była stara.

Pomadkę kupiłam na promocji za ok. 10zł w Rossmanie. Opakowanie pomadki wygląda elegancko i estetycznie. Nie jestem fanką drogeryjnych produktów przez ich opakowania, ale to jest wytrzymałe, wygodne i wygląda stosunkowo dobrze. Napisy się ścierają po pewnym czasie, ale całość wytrzymuje bardziej ''ekstremalne" warunki, a aplikator-sztyft jest wąski i wygodnie można nim wyrysować kształt ust w kilka sekund. Formuła pomadki jest mocno satynowa, nietłusta, dająca nawilżenie, ale też lekko silikonowe uczucie na ustach. Ma to być coś a'la balsam, więc nie będę tutaj oceniać trwałości, po jedzeniu trzeba ją poprawić, ale oczywistym jest, że klasyczna, niezastygająca szminka w błyszczącym-satynowym wykończeniu nie ma możliwości bycia trwałą jak pomadki płynne lub matowe. Produkt nie wymaga użycia konturówki i ma bardzo mocny pigment. Podczas noszenia nic nie rozlewa się poza kontur ust i ''samoistnie" nie migruje na zęby. Wykończenie jest mocno satynowe, dość błyszczące, ale też nie daje efekt mocnego błyszczyka ani kremowej, tłustej szminki - w zależności od koloru jest to plus albo minus. Kolor nr. 11 - świetny, średni brąz z lekko ciepłymi tonami. Idealny odcień lat 90, bardzo wyjątkowy jak na drogeryjne standardy i pasuje do większości makijaży. W jego przypadku to wykończenie daje bardzo elegancki efekt. Kolor nr. 14 - brudny róż z lekko różano-brązowymi tonami. Nie jest to kolor w stylu CT Pillow Talk, ale też nie nazwałabym go klasycznym różem ani brązem. Lubię go używać przy szybkich makijażach, bo jest to widoczny kolor, ale jednocześnie coś w stylu ''mój kolor ust, ale lepszy", a wykończenie nadaje mu naturalny efekt. Kolor nr. 13 - neutralna, jaskrawa czerwień. Nie jest to ani ciepły ani zimny odcień, ale też nie jest ciemny ani zbyt neonowy. W przypadku tej czerwieni to satynowe wykończenie jest minusem, bo pomadka nie wygląda szczególnie elegancko, a jednocześnie ten ''błysk" podkreśla każde załamanie, nierówność czy krawędź ust. Podsumowując, jak na tak niską cenę jest to bardzo komfortowa pomadka i to po prostu taka porządna, satynowa szminka. Nie wysusza ust (lekko nawilża), jest stosunkowo trwała i ma duży wybór kolorów. Jednocześnie mam wrażenie, że seria tych pomadek nie została dobrze przemyślana, bo o ile nude kolory w tej formule wyglądają świetnie, tak czerwień czy te bardziej żywe odcienie róży wyglądają lekko tandetnie i nie dają ładnego efektu na ustach.

Pomadkę kupiłam skuszona opisem i kolorem. Mam 04. Kolor na ustach wygląda bardzo ładnie. Super się ją nakłada, bo rzeczywiście jest masełkowata jak pomadka nawilżająca. Opakowanie jest wygodne, pomadka dobrze się wykręca. I na tym chyba koniec plusów. Za największy minus uważam zapach. Kojarzy mi się ze starą, sztuczną szminką jaką można było spotkać wieki temu. I to nie pachnie tak pomadka otwarta kilka lat temu tylko nówka prosto z drogerii. Dlatego mam z nią problem, bo dla koloru chciałabym ją używać, ale zapach skutecznie zniechęca.

Widzę, że nie tylko ja mam problem z zapachem i składem pomadki .. Niestety po otwarciu fabrycznie zapakowanej nowej pomadki pierwsze wrażenie zmysłowe-zapachowe jest odrzucające.. Pachnie jak przeterminowany kosmetyk :( nawet jeśli opakowanie, konsystencja i kolor nie są najgorsze, obawiam się używać tego produktu, by sobie nie zaszkodzić. Szczerze odradzam zakup.

Kupiłam te pomadko-balsam, ponieważ spodobał mi się kolor. Raczej lubię produkty z Eveline, zwykle są niezawodne i nie waham się przed zakupem czegoś od nich, ale cóż, tym razem jednak odrobinę się zawiodłam. Produkt kiedyś chyba był popularniejszy, widywałam go przede wszystkim w Rossmannie. Sama kupiłam w jakimś sklepie online. Chociaż jest mniej popularny, zakup nadal nie stanowi problemu. I to zawsze w bardzo okazyjnej cenie. Bardzo ładnie wyglądają kolory, aż 14 w ofercie – kupiłam nr 6, ładny, mocny róż. Szkoda tylko, że na ustach wygląda po prostu brzydko i w niczym nie przypomina obiecywanego przez producenta koloru. Ciężko go nałożyć równomiernie. Od razu podkreśla suche skórki. Producent obiecuje, że nawilża – niczego takiego nie stwierdziłam. Miałam wręcz wrażenie, że powinnam pod niego nałożyć balsam nawilżający. Na minus również słaba trwałość. Pomadka wytrzymuje może do pierwszego posiłku. Słabo wypada na tle innych pomadek. Według mnie już nawet lepiej kupić lekko koloryzujący balsam do ust niż te balsamo-pomadkę.

Pomadkę miałam w odcieniu nr 11 od samego początku pachniała jak stary zepsuty kosmetyk, co mocno przeszkadzało mi w używaniu. Konsystencja i wykończenie kremowe, półmatowe. Niezbyt trwała na ustach, bo schodziła już po posiłku.

Zacznę bez owijania w bawełnę - uważajcie na kolor nr 13 (Love, Betty), który ma być gustowną, bordową czerwienią, a w rzeczywistości jest odpustowo różowy! No coś okropnego - myślałam, że się przewrócę jak w porannym pośpiechu pociągnęłam tym usta i zamiast słodkiego bordo zobaczyłam ordynarną różowawą czerwień (dla mnie chyba najgorszy kolor szminki, jaki istnieje). Nawet na zastąpienie różu się ne nadaje, bo jest zbyt napigmentowany i jedna kropka rozmazuje się wstrętnie na całym policzku! Opakowanie ładne i zgrabne, szmineczka o wąskiej średnicy, więc precyzyjnie i przyjemnie się nią maluje, konsystencja kremowa, wykończenie satynowe, delikatny zapach, no wszystko by było, gdyby nie ten kolor, który niestety zaważy na mojej ocenie, bo czuję się oszukana, co prawda tylko na kilkanaście złotych, ale zawsze - oszukana.

Produkt zakupiony w Drogerii Natura,ma lekką kremową konsystencję chemiczny zapach dobrą pigmentację i krycie dobrze nawilża pielęgnuje usta nadaje im ładny blask ma dobrą trwałość wybrałam kolor nr 8 jasny brąz

Pomadka występuje w kilkunastu kolorach - sama miałam 4 odcienie. Pomadka faktycznie zachowywała się jak balsam - sunęła po ustach jak masełko, zostawiając całkiem intensywny kolor na ustach. Co do nawilżenia może nie było jakieś spektakularne, ale nie wysuszała ust - i to mi wystarczyło bo kupowałam ją właśnie w funkcji pomadki nie balsamu. Niestety pomadka po jakimś czasie zmieniła zapach - śmierdziała jakby zjełczała :O. I to nie jedna pomadka - wtedy mogłabym pomyśleć, że trafiłam na felerną sztukę - a wszystkie 4. Nie polecam chyba, że zużyjecie ją w ciągu 2 miesięcy wtedy nie powinna się jeszcze zepsuć :)

Pomadke kupiłam ze względu na kolor, posiadam odcień 01 i jest to bardzo ładny nudziak do codziennego delikatnego podkreślenia ust. Ja niekoniecznie jestem zwolenniczką pomadek wykręcanych, ale to tylko dlatego, że zawsze każda złamię, ja mam wybitne zdolności do tego. Na tą się skusiłam głównie ze względu na kolor i efekt pielęgnacyjny. I tak, na ustach wygląda ona ładnie, nie jest sucha, jest taka kremowo, nie lepi się, daje jakieś tam odczucie nawilżenia i to wszystko na plus. Na minus na pewno zapach, taki przetermiwonego produktu, nie znoszę tego zapachu. Do minusów trzeba dołożyć też to, że bardzo podkreśla suche skórki, konieczny jest peeling przed jej zaaplikowaniem. Trwałość, no cóż jest prawie żadna, odbija się, zjada, jest taka bym powiedziała, tylko do mówienia bo żadne inne czynności przy niej nie są możliwe jak chce się mieć ją na ustach bez ciągłych poprawek. Niby jest ok, ładnie wygląda, ale ten aromat takiej woskowej kredki plus przeterminowanej szminki, który ja czuję bardzo mocno sprawia, że nie zachęcą mnie do zakupu innego odcienia.

Miałam okazję przetestować 3 kolory - dwa dostałam w pracy, działam przy kampaniach reklamowych. Jedną kupiłam sama. Nie wiem czemu XD.. Kolory, które miałam z pracy niekoniecznie mi odpowiadały. Dlatego leżały odłogiem i być może z tego powodu nacięłam się na zakup kolejnego koloru.. Ale do brzegu, na duży plus jest cena, szeroka gama kolorów, ładne opakowanie. Fajnie, że każdy odcień widać "na zewnątrz". Jest bardzo kremowa, na mój gust nawet troszkę za mocno. Równomiernie ściera się z ust, nie zostawia plam, ale nie ma wielkiej trwałości. Przeszkadza mi to, że mając ją na ustach czuję się trochę oblepiona. Jest aż tak kremowa. O ile w przypadku balsamów pielęgnacyjnych mi to nie przeszkadza, to świadomość, że takie uczucie daje mi kosmetyk z "kolorówki" trochę mi nie pasuje.. To, co ją totalnie skreśla z listy moich zakupów w przyszłości i w ogóle z używania tych, które już posiadam to zapach. JEST OBRZYDLIWY. Jak pomadka starej daty. To dość charakterystyczny zapach. Bleh. Pół biedy jeśli czułabym go tylko podczas nakładania. Niestety jest dla mnie wyczuwalny też po aplikacji. Dla mnie to noł noł, natomiast kolor 07 - jest baaardzo ładny. Poszukuję idealnego odcienia codziennego różu dla siebie. Jeśli ktoś lubi ten odcień, ale podobnie jak mi przeszkadza mu ten zapach- mam dobrą wiadomość :) Znalazłam bardzo podobny odcień w szafie Maybelline: seria creme, mystic mauve, kolor 250. Widać to na załączonym zdjęciu :)