Sence Beauty Essential Daily Care, Peel- Off Charcoal Face Mask Złuszczająca maseczka oczyszczająca

Maska znajduje się w ładnej, niebieskiej saszetce. Jej zapach nie jest jakiś ładny ale nie przeszkadzał mi jakoś bardzo dopóki nie zaaplikowałam na twarz, jest chemiczny. Podczas aplikacji miałam wrażenie, że podrażniał mi oczy dopóki nie wywietrzał. Ma czarny kolor i gęstą, klejącą konsystencję przez co ciężko jest wydobyć produkt z saszetki. Trzeba nałożyć dość grubą warstwę (żeby dało się ją później zerwać bez problemu) ale produktu jest za mało aby pokryć całą twarz (zaaplikowałam na centralną część twarzy). Maska zastyga jak każdy inny produkt tego typu i jest w miarę komfortowa w noszeniu (nie mówiąc o uczuciu ściągnięcia przy mimice). Producent zaleca mieć ją na twarzy 15-20 min, jednak nawet po 30 min miałam wątpliwości czy zastygła do końca i tak jak myślałam- miejscami nie zastygła. Co do ściągania tego produktu to jest bardzo bolesne. W efekcie na twarzy pojawiły się zaczerwienia i uczucie delikatnego pieczenia. Zmywanie resztek też jest dość ciężkie. Natomiast efekt jest rewelacyjny Gdy tylko zniknęły podrażnienia spowodowane bolesnym zrywaniem maski nie mogłam przestać głaskać się po policzkach i odejść od lustra. Skóra wyglądała jak po photoshopie, jakby była wyblurowana, ani jednej suchej skórki -nie trzeba było jej dotykać żeby wiedzieć że jest gładziutka- wystarczyło spojrzeć. Maska jest słabo dostępna ale w niskiej cenie. Gdyby nie to naprawdę bolesne ściąganie/zrywanie to byłaby to moja ulubiona maska, jednak myślę, że nie warto się tak męczyć i przy okazji podrażniać cerę- lepiej zrobić sobie peeling, potem ulubiona maska i uzyskamy podobny efekt bez bólu, czerwonych placków i podrażnienia.

Maska zamknięta jest w ładnej, niebieskiej saszetce. Jej zapach nie należy do najprzyjemniejszych ale nie przeszkadzał mi jakoś bardzo dopóki nie zaczęłam aplikacji, jest chemiczny. Podczas aplikacji na twarz miałam wrażenie, że podrażniał mi oczy dopóki nie wywietrzał. Ma czarny jak smoła kolor i podobną konsystencję (gęsta, klejąca, ciągnąca się), przez co ciężko ją wydobyć z saszetki nałożyć na twarz. Trzeba ją dość grubo nałożyć (żeby dało się ją później zerwać bez problemu) ale produktu jest za mało aby pokryć całą twarz (więc zaaplikowałam na centralną część buzi). Maska zastyga jak każdy inny produkt tego typu i jest w miarę komfortowa w noszeniu (nie mówiąc o uczuciu ściągnięcia podczas"gestykulowania mimiką twarzy"). Producent zaleca mieć ją na twarzy 15-20 min, jednak nawet po 30 min miałam wątpliwości czy zastygła do końca i tak jak myślałam- miejscami była "mokra". Co do ściągania tego produktu.. Bardzo bolesne.. Efektem były czerwone placki na twarzy i uczucie delikatnego pieczenia.. Pomyślałam, że może ze zmyciem resztek nie będzie ciężko.. A gdzie tam! Musiałam je zetrzeć, bo zmyć się nie dało. Ale przejdźmy do działania.. Efekt rewelacyjny! Gdy tylko zniknęły podrażnienia spowodowane bolesnym zrywaniem maski nie mogłam przestać głaskać się po policzkach i odejść od lustra. Skóra wyglądała jak po photoshopie, jakby była "wyblurowana", ani jednej suchej skórki -nie trzeba było jej dotykać żeby wiedzieć że jest gładziutka- wystarczyło spojrzeć. Maska jest słabo dostępna ale w niskiej cenie. Gdyby nie to naprawdę bolesne ściąganie/zrywanie to byłaby to moja ulubiona maska (ideał *-*), jednak myślę, że nie warto się tak męczyć i przy okazji podrażniać cerę- lepiej zrobić sobie peeling, potem ulubiona maska i uzyskamy podobny efekt bez bólu, czerwonych placków i podrażnienia. Moja ocena: 3,5