Co najbardziej mi się podoba to przede wszystkim subtelny kolor z lekko połyskującym wykończeniem jaki nadaje ustom, całkiem dobry skład oraz filtr UV zapewniający dodatkowo ochronę przeciwsłoneczną.
Uwielbiam owocowe kosmetyki, dlatego pomadkę o zapachu wiśni marki Isana kupiłam podczas szybkich zakupów w R. Skusiło mnie piękne opakowanie oraz to, że ma zapach jednych z moich ulubionych, letnich owoców. Co najbardziej mi się podoba to przede wszystkim subtelny kolor z lekko połyskującym wykończeniem jaki nadaje ustom, całkiem dobry skład oraz filtr UV zapewniający dodatkowo ochronę przeciwsłoneczną.
OPAKOWANIE
Opakowania pomadek tej marki są praktycznie takie same, różni je od siebie jedynie grafika dostosowana do danej wersji zapachowej. Myślę, że w wyborze zapachów i kolorów każdy znajdzie coś dla siebie. Standardowo jak na większość pomadek przystało zapakowana jest w tekturowe opakowanie. Znajdziemy na nim ono śliczną grafikę przedstawiającą kwiaty i owoce wiśni na pastelowym tle w kolorze biało-niebieskim. Nad całością góruje logo marki oraz nazwa produktu. Z tyłu mamy opis wraz ze składem produktu. Sama pomadka zamknięta jest w opakowaniu wykonanym z czerwonego plastiku z białymi napisami, nakładka ochronna jest przezroczysta. Mechanizm wysuwania działa bez zarzutu od samego początku. Opakowanie jest trwale i mimo noszenia w torebce nie zniszczyło się, a napisy pozostały na swoich miejscach.
POMADKA
Pomadka jest lekkim, nawilżającym balsamem, idealnym dla osób, które nie mają większych problemów z przesuszeniem ust, sprawdza się jako standardowe uzupełnienie pielęgnacji, choć przy suchych skórkach i popękanych ustach raczej sobie nie poradzi. Ja nie mam większych problemów z ustami, kluczem jest systematyczny peeling oraz codzienne nawilżanie, dlatego ten kosmetyk w pełni zaspokaja moje potrzeby, w zimie raczej byłby zbyt słabo nawilżający, bo wtedy mam skłonność do przesuszeń. Najbardziej podoba mi się kolor - głęboki, ciemny odcień czerwienie, który po nałożeniu lekko barwi usta na subtelny odcień. Wygląd to bardzo ładnie, kojarzy mi się nieco z azjatyckim makijażem ust a konkretnie tinatami o delikatnym kolorze. Jest to pomadka z mnóstwem świecących drobinek, ale efekt jest jednak nie przesadzony i idealnie współgra z lekkim kolorem. Pomadka jest dosyć twarda, przez co musimy kilkakrotnie przejechać po ustach, ale za to nie zużywa się zbyt szybko. Ma przyjemny, owocowy zapach przypominający świeżo zerwane owoce wiśni, jednak jest on ledwo wyczuwalny. Pomadka całkiem dobrze nawilża usta, chroni przed wysychaniem i powstawaniem suchych skórek. Pozostawia na skórze lekką warstewkę ochronną. Plusem jest też obecność filtra SPF 10 chroniącego przed działaniem promieni słonecznych. Wartość może nie jest najwyższa, jednak zawsze to jakaś ochrona, lepsza niż żadna. Niestety pomadka po nałożeniu dość szybo znika i konieczne jest ponowne nałożenie kosmetyku. Skład jest całkiem dobry: olej rycynowy, olej słonecznikowy, olej kokosowy, witamina E to główne składniki aktywne zapewniające ustom odżywienie i nawilżenie. Ma całkiem korzystną cenę i sporą wydajność, dostaniemy ją też w drogerii bez większych problemów. Zakupiłam ją w kosmicznej cenie 1,29 zł i zużyłam z przyjemnością.
PLUSY:
+ delikatny zapach
+ subtelny kolor
+/- nawilżenie i ochrona, które są jednak krótkotrwałe i dla wymagających ust będą za słabe
+ korzystna cena
+ trwałe opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie